A jak to jest w ogole z kwestia pelnego pecherza w czasie transferu i z lezeniem zaraz po transferze? Czy on koniecznie musi byc pelny i czy faktycznie trzeba zaraz po lezec? Troche to klopotliwe bylo ostatnim razem...
Za pierwszym razem zapomnialam wypic wystarczajaco wody, wiec dostalam tylko pol szklanki krotko przed transferem i lekarz bez problemu go przeprowadzil. Pozniej lezalam i odpoczywalam.
Teraz przy drugim transferze niestety mialam wielkie klopoty, bylam bardzo zestresowana i wciaz chodzilam na ubikacje. Jeszcze zanim lekarz przyszedl znow musialam pojsc do ubikacji. Pozniej w trakcie transferu tez mi sie tak strasznie chcialo, ze mialam problemy z odprezeniem sie. Nie bylam w stanie rozluznic posladkow. Powiedzialam o tym lekarzowi zanim on dzialac zaczal, ale stwierdzil tylko, ze prosze wytrzymac. Coz, nie bylo to mile przezycie, bo calutki czas bardzo ze soba walczylam, bylam strasznie spieta. Pozniej po transferze pielegniarka powiedziala, abym lezala ok 15 min. Wszystko fajnie, ale jak tu lezec jak pecherz naciska. Pytalam czy moge wstac, mowila abym polezala chociaz 10 minut. Niestety po ok. 7 minutach nie wytrzymalam. Musialam wstac i pojsc do ubikacji. Niezbyt milo to wspominam, az sie rozryczalam na sali. Pozniej pielegniarka powiedziala mi, ze nie chodzi o to, iz zarodek po transferze podczas oddawania moczu moze wypasc, a jedynie o samo wstawanie, ze tutaj moze dojsc do wypadniejcia. Nie wiem co mam o tym sadzic i tak do konca nie wiem, czy zawalilam sprawe lub czy na prozno sie stresowalam i od razu powinnam byla pojsc po transferze do ubikacji, aby nie zwijac sie probujac dotrwac do tych 15 minut?