reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Ziółko wcinasz nospe na ból? Czy rozkurczowo?
Rozkurczowo, nie mam żadnych dolegliwości, żadnego bólu. Może trochę pieszczę się ze sobą, ale wolę dmuchać na zimne.
Właśnie mija rok, kiedy przechodziłam poronienie po ciąży biochemicznej, wiec teraz nie mogę pozwolić, żeby stało sie coś złego...
 
reklama
Ziółko ja tez dokładnie rok temu straciłam ciąże w 6 tygodniu. To był cios nie do dźwignięcia. Potem jak grom z jasnego nieba-kolejna operacja na torbiele (8cm). Pol roku sztuczna menopauza i dopiero 3 miesiące po operacji lekarz skierował nas do in vitro.

U mnie w rodzinie nikt nie wie, nawet moja siostra. Nie chce zapeszać i nie chce znow odpowiadać na milion pytań w razie czego.
Dlatego uznałam ze napisze na forum.Bo samemu naprawde mozna dostać na łeb :)
 
Margaretka to nasze pierwsze podejście.
Lekarzy w Eindhoven tez lubię, ale bardziej jako ludzi niż lekarzy. Sa mili bo musza, uśmiechają sie bo musza do wszystkich bez wyjątku. Wiesz jaki jest Holenderski naród, wszytsko na pokaz i pod publiczkę.
Nie wiem jeszcze co zrobimy jesli sie nie uda, mamy jeszcze jeden zamrożony zarodek a potem nie wiem czy nie zmienimy szpitala lub nie podejdziemy w Polsce.
A Wy który raz podchodzicie ?
To tez nasze pierwsze podejscie.Juz wiem,ze nieudane. Dzis dostalam okres. Wiesz lubie tez ich za to,ze o jakie kolwiek badania bym nie poprosila to dostaje skierowanie bez gadania,'' ze nie trzeba'' itd. Zrobilam juz tutaj mase badan,min kariotyp moj i mojego m. My tez nie mamy planu b jesli sie nie uda. Zostaly nam dwa podejscia i dwa zamrozone zarodki.
Ja bym podeszla do trzech tutaj i tak sa w pakiecie trzy,masz czas by podejsc w Polsce.
 
Ziółko ja tez dokładnie rok temu straciłam ciąże w 6 tygodniu. To był cios nie do dźwignięcia. Potem jak grom z jasnego nieba-kolejna operacja na torbiele (8cm). Pol roku sztuczna menopauza i dopiero 3 miesiące po operacji lekarz skierował nas do in vitro.

U mnie w rodzinie nikt nie wie, nawet moja siostra. Nie chce zapeszać i nie chce znow odpowiadać na milion pytań w razie czego.
Dlatego uznałam ze napisze na forum.Bo samemu naprawde mozna dostać na łeb :)
U mnie wie moja mama i siostra, cieżko jest samemu przez to przechodzić. Moja siostra nigdy nie zaszła w ciąże. Zdecydowali sie na adopcje po wielu latach walki. Miała jakieś problemy do których można byłoby sie przyczepić. Ciagle siedzi mi to w głowie, ze jest pewnie jest jakaś przyczyna, wspólna dla nas obu.... U mnie i męża wyniki książkowe, niepłodność idiopatyczna...
 
Ojej...jak to dostalas okres? Jestes pewna? Moze to tylko plamienie? Kiedy mialas transfer?

Jesli nam sie nie uda to zjedziemy do Polski na jakis czas. Nie bede miala problemu z wolnym w pracy, teraz po transferze tez bez problemu wzięłam 2 tygodnie.
Mamy tutaj tylko jeden zamrożony zarodek.
Nie wiem czy chce marnować czas na kolejna stymulację tutaj.
Traktują mnie (pomimo choroby) jak normalna zdrowa pacjentkę, nie biorą pod uwagę wcześniejszego poronienia i nie dostanę w związku z tym nic na podtrzymanie ciąży. Nie mam siły na taka loterie.
 
Ziółko u nas adopcja nie wchodzi w grę w ogole. Mieszkamy za granicą, sa tu duże wymagania, w Polsce nie mamy nic poza mieszkaniem i nie zamierzamy narazie wracać. Poza tym mój partner chyba nie dałby rady zaadoptować dziecka, ucina ten temat bo bardzo wierzy ze nam sie uda. A ja mam juz 30 lat i wiem ze czas niestety działa na niekorzyść....
Poki co nikomu narazie norm mówię bo naprawde mnie zamęczą:)

Mowia ze duzo zalezy od psychiki, ja nie rozumiem jak kobiety mogą myślec tylko pozytywnie, to bardzo trudne, szczególnie po poronieniu....
 
Hej dziewczyny jestem po wizycie w klinice. Pani powiedziała, że na laparoskopii i histeroskopii wszystko wyszło ok i że możemy przystępować do procedury. Dała mi i mężowi mnóstwo badań, które już wykonaliśmy czekamy na wyniki. Jeśli wszystko będzie ok to dostaliśmy propozycję żeby w Wigilię bo tak by wypadło lub w 1 dzień Świąt był transfer bo tak wypadnie jak wszystko będzie ok oczywiście. Noi mamy się zastanowić czy tak chcemy tak na Święta. Generalnie jestem zaskoczona, że tak wszystko szybko się dzieje.
 
Ziółko u nas adopcja nie wchodzi w grę w ogole. Mieszkamy za granicą, sa tu duże wymagania, w Polsce nie mamy nic poza mieszkaniem i nie zamierzamy narazie wracać. Poza tym mój partner chyba nie dałby rady zaadoptować dziecka, ucina ten temat bo bardzo wierzy ze nam sie uda. A ja mam juz 30 lat i wiem ze czas niestety działa na niekorzyść....
Poki co nikomu narazie norm mówię bo naprawde mnie zamęczą:)

Mowia ze duzo zalezy od psychiki, ja nie rozumiem jak kobiety mogą myślec tylko pozytywnie, to bardzo trudne, szczególnie po poronieniu....
Dokładnie tak samo jest u nas. Adopcja odpada... Technicznie jest to niewykonalne z tego samego powodu co u Was. Moja siostra odpuściła leczenie po dwóch inseminacjach, nigdy nie podeszła do IVF..
 
Hej dziewczyny jestem po wizycie w klinice. Pani powiedziała, że na laparoskopii i histeroskopii wszystko wyszło ok i że możemy przystępować do procedury. Dała mi i mężowi mnóstwo badań, które już wykonaliśmy czekamy na wyniki. Jeśli wszystko będzie ok to dostaliśmy propozycję żeby w Wigilię bo tak by wypadło lub w 1 dzień Świąt był transfer bo tak wypadnie jak wszystko będzie ok oczywiście. Noi mamy się zastanowić czy tak chcemy tak na Święta. Generalnie jestem zaskoczona, że tak wszystko szybko się dzieje.
Balatko ....czasem im szybciej tym lepiej ;) nie zdążysz sie zamattwiac:)
 
reklama
Ojej...jak to dostalas okres? Jestes pewna? Moze to tylko plamienie? Kiedy mialas transfer?

Jesli nam sie nie uda to zjedziemy do Polski na jakis czas. Nie bede miala problemu z wolnym w pracy, teraz po transferze tez bez problemu wzięłam 2 tygodnie.
Mamy tutaj tylko jeden zamrożony zarodek.
Nie wiem czy chce marnować czas na kolejna stymulację tutaj.
Traktują mnie (pomimo choroby) jak normalna zdrowa pacjentkę, nie biorą pod uwagę wcześniejszego poronienia i nie dostanę w związku z tym nic na podtrzymanie ciąży. Nie mam siły na taka loterie.
jestem 7 dpt Wczoraj bylo plamienie,dzis juz niestety krwawienie :( test negatywny.
Tez jestem po stracie dziecka w 12 tc, 5 lat temu i rok po ciazy pozamacicznej. Jesli sie uda bede miala progesteron do 12 tygodnia ciazy,ale po ostatniej rozmowie z moim lekarzem zgodzil sie do 20 tc dla mojego spokoju. Chociaz mialam juz tyle stymulacji ( zaczynalismy kilka cykli na naturalnych staraniach, na clo, potem 7 uiu ) ze po kazdym niepowodzeniu zostawalo mi dwa - trzy opakowania progesteronu.Mam ich nazbieranych tyle,ze starczy mi do polowy ciazy albo i dalej ;)
 
Do góry