reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

Zgadzam się z Tobą w pełni.
Wiem jak było u nas,na początku wszystko wskazywało na problem u męża. U mnie badania wychodziły ok,do czasu wykrycia niedrożności.
Pamiętam jak podczas jakiejś kłótni wykrzyczalam mu,ze to Twoja wina. Minę miał jakby dostał w twarz. A ja się spojrzałam na niego i pomyślałam "co ty robisz kretynko??!!!"
Nigdy więcej żadne z nas nie posadził nikogo o winę. Niepłodność to choroba pary i tak się ją leczy.
Napisane na SM-G900F w aplikacji Forum BabyBoom

Mój mąż ciągle i na okrągło powtarza, że to jego wina, że przez niego muszę zastrzyki robić, że to on... A ja mu ciągle odpowiadam, że robię zastrzyki, że chodzę na fyfnaście wizyt w tygodniu, bo chceMY mieć dziecko i to jest na to sposób. Jestem szczęśliwa, że in vitro istnieje i mam do niego dostęp. Dlaczego "muszę" z niego korzystać jest naprawdę mało ważne.
Moja teściowa też podkreślała wiele razy, jaka jestem cudowna, bo się leczę, a wina po stronie męża, że może z innym miałabym bez problemu gromadkę... No ale niby w czym ta moja cudowność? Nie chcę mieć z innym mężem dzieci, więc robię to, co mogę, bo chcę z moim. To podkreślanie winy jest beznadziejne. Chcę mieć dziecko z moim mężem, więc jego problem jest i moim. I tyle.

Pozdrawiam z szarego Wiednia
 
reklama
Mój mąż ciągle i na okrągło powtarza, że to jego wina, że przez niego muszę zastrzyki robić, że to on... A ja mu ciągle odpowiadam, że robię zastrzyki, że chodzę na fyfnaście wizyt w tygodniu, bo chceMY mieć dziecko i to jest na to sposób. Jestem szczęśliwa, że in vitro istnieje i mam do niego dostęp. Dlaczego "muszę" z niego korzystać jest naprawdę mało ważne.
Moja teściowa też podkreślała wiele razy, jaka jestem cudowna, bo się leczę, a wina po stronie męża, że może z innym miałabym bez problemu gromadkę... No ale niby w czym ta moja cudowność? Nie chcę mieć z innym mężem dzieci, więc robię to, co mogę, bo chcę z moim. To podkreślanie winy jest beznadziejne. Chcę mieć dziecko z moim mężem, więc jego problem jest i moim. I tyle.

Pozdrawiam z szarego Wiednia
Dokładnie :)
Jesteśmy w tym razem! Na dobre i na złe, w zdrowi i chorobie :)
W końcu przysięga do czegoś zobowiązuje :)
Nikt z nas nie myślał,że będzie w takiej sytuacji,ale stało się a my jesteśmy na tyle silni ze damy sobie z tym radę :)

Pozdrowienia z szarej Warszawy

Napisane na SM-G900F w aplikacji Forum BabyBoom
 
Mój mąż ciągle i na okrągło powtarza, że to jego wina, że przez niego muszę zastrzyki robić, że to on... A ja mu ciągle odpowiadam, że robię zastrzyki, że chodzę na fyfnaście wizyt w tygodniu, bo chceMY mieć dziecko i to jest na to sposób. Jestem szczęśliwa, że in vitro istnieje i mam do niego dostęp. Dlaczego "muszę" z niego korzystać jest naprawdę mało ważne.
Moja teściowa też podkreślała wiele razy, jaka jestem cudowna, bo się leczę, a wina po stronie męża, że może z innym miałabym bez problemu gromadkę... No ale niby w czym ta moja cudowność? Nie chcę mieć z innym mężem dzieci, więc robię to, co mogę, bo chcę z moim. To podkreślanie winy jest beznadziejne. Chcę mieć dziecko z moim mężem, więc jego problem jest i moim. I tyle.

Pozdrawiam z szarego Wiednia

Ha. Mój jest taki sam. Muszę bardzo uważać żeby nie łapać wyraźmego dola bo jak mnie przyuważy to sam łapie 3x większego "bo to wszystko przez niego" wrrr... A potem pół dnia muszę poświęcić na wybijanie mu tego z głowy.
W sumie może i dobrze bo mam motywację do nie dołowania się.
 
Dziewczyny nie wiecie czy jest jakaś apka bb forum albo "lżejsza" wersja? Tablet -no ok, nie pierwszej nowości ale gdzie indziej działający całkiem sprawnie zwiesza mi przeglądarkę średnio co 3 minuty bycia tutaj. A jak piszę posty to już w ogole masakra
 
Ha. Mój jest taki sam. Muszę bardzo uważać żeby nie łapać wyraźmego dola bo jak mnie przyuważy to sam łapie 3x większego "bo to wszystko przez niego" wrrr... A potem pół dnia muszę poświęcić na wybijanie mu tego z głowy.
W sumie może i dobrze bo mam motywację do nie dołowania się.

Oj znam to. Czasem mam ochotę mu powiedzieć: poużalaj się nade mną, proszę. A on zawsze tak odkręci, że to on ten biedny [emoji6]

Napisane na HUAWEI RIO-L01 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Małykaczorku - a czy twój mąż sie suplementuje? Pytam bo u mojego też 0% prawidłowej morfologii było. Jak sie suplementuje to plemnioorki podskakują po 2 miesiącach i choć nie jest dużo to zawsze coś. Bada od jakiegoś czasu co 3 miesiące w wersji rozszerzonej i zawsze było coś. Minimalnie 0,8 maxymalnie 3,2%. Jak przestał sie suplementować przez pół roku kiedy Zaszłam w ciążę to okazało się że plemniki znów były 0%.(Choroba dziecka ńie miała nic wspólnego ze słabymi plemnikami, sprawdzone i kariotypy i badanie chromatyny, 3 genetyków potwierdziło...to przypadek :( Piszę, żebyś się nie stresowała dodatkowo tym tematem). No i w przypadku takich plemników na 100% robimy MSOME. Nie wiem czy z igłą czy bez, pewnie sie to okaże w praniu ale na pewno będę dopytywać.
 
Gosiu a jakie ty miałaś wyniki Homocysteiny, kw. foliowego i b12?
Nie jestem expertem i nie chcę się wymądrzać czy coś ale słyszałam, że odchodzi sie od podawania zwiększonej ilości kwasu foliowego w zwykłej postaci w takich przypadkach jak twój, podobno wręcz mozna zaszkodzić. Tylko metylowany wersje...
 
reklama
A ja wczoraj byłam u endokrynolog. Spojżała tylko na to TSH 2,94 i od razu zapisała mi lek na zbicie Euthyrox. Na razie mam brać połówkę czyli 12,5 mikrogramów. Zleciła mi też USG tarczycy ale na szczęście wyszło świetnie, diagnostyka piała że mam przepiękne płaty ;)

Mam też wynik AMH - 4,83 ng/ml

Jest tam info o normach i dla mojego wieku (34) wyglada to tak:
30-34 lat 0,95-6,70
35-39 lat 0,78-5,24

Tyle, że gdzieś czytałam, że najlepiej kiedy AMH jest nie za wiele powyżej 1.
Ginekolog jak oglądał mnie na USG to od razu powiedział, że raczej nie będzie problemu z uzyskaniem jajeczek ale bardzo prawdopodobne ze mi nie podadzą swiezaczkow ze względu na ryzyko hiperki.

Co myślicie, to dobrze że AMH jest dość wysokie czy właśnie jest za wysokie?
 
Do góry