Ja Wam powiem dziewczyny, ze im dluzej jestem w ciazy to mam takie uczucie ze glebiej wchodze w jakis zar, ktory mnie pochlania. Jak mam nie donosic, to chce zeby to sie wydarzylo teraz. Przeciez ja nawet nie planuje wyprawki. Ja czuje jakby mi bil licznik konca mojego zycia. Dopiero 17 tydzien, a ciagle cos jest nie tak, krwiak, plamienia, lozysko za nisko, lozysko przodujace, teraz ta tasma, a dalej co? Ciezarowka mnie rozjedzie, dowiem sie, ze mam raka? Kazda wizyta to stres i milion pytan, dziesiatki wizyt u specjalistow.
Ja wysiadam. Ja mam dosyc. Dla mnie to jest za duzo :'(