Dziewczyny, bo widzę, że tu się toczy jakaś dyskusja... To jeszcze się wtrącę na do widzenia...
Mówię za siebie - ja też jestem ciekawa co u Was słychać, pytałam się nie raz jak się czują dziewczyny, ale wymiana zdań przez kilka stroń o mdłościach, kopniakach jest strasznie przykra (nie mówię o wszystkich dziewczynach zaciążonych). Tym bardziej, że jako staraczki (np. ja) unikam przecież dzieci, kobiet ciężarnych w rodzinach, zrywam kontakty... A tutaj mamy to na dzień dobry i na do widzenia ostatnio.. Sorki, bo jestem już tutaj długo - kiedyś tak nie było...
Nie wszystkie osoby mają na tyle siły, aby co chwilę o tym czytać... dlatego np. ja się usuwam... ale też dlatego, że muszę pomału odchodzić od tematu, bo i tak pewnie kończę przygodę z in vitro i ogólnie z tematem dziecka biologicznego. Bo to nie jest tak jak piszecie, że każdej się uda i że będziemy przygotowane na to co się będzie dziać z nami... Buziaki.