katharina203
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Styczeń 2016
- Postów
- 7 481
Kinia ale masakra co cie spotkalo...musisz byc teraz bardzo silna kobieta...Wow dzięki za odzew. Czuje ze już nudzić się nie będę. Jestem w 16 tyg. Póki co mam dość zamartwiania się o to czy aby wszystko ok.
To tak w wielkim skrócie: w wieku 10 lat wypadek- rozerwane jelito, operacja, resekcja ledwo mnie odratowali bo było już zapalenie otrzewnej. 2007 w pracy (jestem fizjoterapeutka i pracuje z dziećmi, wczesne wspomaganie rozwoju) pękł mi jajnik- zapalenie otrzewnej, na stół. Uratowali jajnik na szczęście. 2008 guz na prawym jajniku- znowu stół-skończyło się dobrze ale kolejne cięcie na brzuchu. 2010 zaczęliśmy z mężem starać się o dzidzię. Bezskutecznie- za dużo zrostów, niedrożne jajowody. Polecili laparoskopię i uwolnienie zrostów, zgodziłam się. 17 godzin po zabiegu okazuje się ze przypalili mi laparoskopem jelito cienkie i mam dziury. Zapalenie otrzewnej i ostatnie minuty na ratunek. Brzuch rozbebeszony na 20 cm. Ale wychodzę z tego. W domu słyszę ze to moja wina, że mąż jest zdrowy. Niedługo potem rozwód. Załamka. W 2012 poznaję prawdziwą miłość. Mowię mu o kłopotach, on akceptuje. Jest cudownie. Po 5 miesiącach po badaniu wyrok- guz na prawym jajniku wielkości 8,5 cm. Poznań onkologia. Jajnika nie dało się uratować. Miałam już dosyć. W styczniu tego roku pojechaliśmy do Białegostoku. Udało się za pierwszym razem. Grunt to nie poddawać się. Całym sercem wierzę w szczęście.