Pisząc o swoich wrażeniach z pierwszego transferu i pewnym "mechanizmie" nie miałam na myśli sposobu poczęcia. Bo dla mnie to niestotne. Miloscia sie kierowalismy na każdym kroku i z milosci jest ten Maluch. Wiem, dlaczego zdecydowałam sie na ivf i uważam, ze nie była to ani latwa, ani pochopna decyzja. A dziecko nasze będzie naukochansze na swiecie. Mechaniczne było działanie w czasie transferu, takie miałam odczucia, może na taką ekipę trafiłam. Z ich strony była to po prostu praca i ich za to nie winie. To jest pewien schemat dzialania i tyle. Ponadto moje transfery z powodów anatomicznych są trudne i to dodatkowo potegowalo odczucie. Więcej chyba pisać nie muszę.
Każda "z nas siedząca w tym temacie po uszy" ma chwilę refleksji i to dobrze. Bo to właśnie świadczy o naszym człowieczeństwie a nie mechanicznym podejściu do sprawy. Każdy etap niesie za sobą ogromną dawkę emocji, także skrajnych i odwaga jest mówić nie tylko o euforii, ale także o innych przemyśleniach. Tyle w temacie