Hej, mam prawie rocznego synka który ciągle krzyczy. Nie płacze, tylko krzyczy i piszczy. Nic mu nie pasuje, nie chce siedzieć w kojcu, jak weźmie coś co nie jest zabawką i jak mu to próbuje zabrać to jest krzyk, wezmę na ręce jest krzyk, już nawet nie zawsze chce bawić się na podłodze. Strasznie robi się marudny. Spacery po chwili kończą się również krzykiem. Czy to normalne? Też tak macie? Jak sobie z tym radzić?