Ja z tym moim krwiakiem nie mam najlepszych wspomnien. Obudzilam sie rano z konkretnym krwotokiem, tez juz mialam czarne mysli, no ale o 5 rano nie bede dzwonic do mojej lekarki, wiec sie zebralam i pojechalam na ip. Nie chcieli mnie najpierw w ogole przyjac, bo "z plamieniem trzeba sie udawac do lekarza prowadzacego a nie na ip" i ciezko mi bylo wytlumaczyc, ze umiem rozroznic plamienie od obfitego krwawienia. To byl okres kiedy z powodu koronawirusa zamkniety byl oddzial gin-pol w pobliskim mieście, wiec wszystkie kobiety przyjezdzaly do mojego miasta. Pielegniarka czy tam polozna stwierdzila ze nawet nie ma mnie gdzie położyć
koniec koncow,musialam z nia pojsc do wc i pokazac zakrwawiona podpaske... porazka. Dopiero jak zobaczyla to stwierdziła, ze poprosi lekarza. Lekarz zrobil mi usg i okazalo sie ze z dzieckiem jest ok ale nie widzi przyczyny krwawienia. Przepisal mi duphaston i powiedział, ze moze mnie zostawic na oddziale, ale moje lezenie bedzie wygladalo tak samo jak moge lezec w domu. Wypisalam sie wiec i pojechalam do domu. Ale nie dawalo mi to spokoju, udalo mi dostac do mojej lekarki wieczorem i dopiero ona zauwazyla krwiaka. Do duphastonu przepisala mi jeszcze leki przeciwkrwotoczne