reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Krwiaczek w ciazy

Dołączył(a)
8 Marzec 2019
Postów
3
W środę wieczorem zaczęłam lekko plamic na brązowo, wczoraj miałam wizytę u lekarza aby potwierdzić ciążę lekarz zrobił mi usg i okazało się ze zrobił się krwiaczek stąd te plamienia zarodek ok 6 tygodni jednak nie ma akcji serca strasznie się martwię czy będzie wszystko ok...przepisał mi luteine 2*1 i oszczędny tryb życia.. czy któraś tak miała i jak się to zakaczylo
 
reklama
Rozwiązanie
Współczuje:( trzymaj się. wiem, że łatwo pisać, ale nie miałas na to wpływu. ot, ślepy los trafił akurat na Ciebie, pewnie nastąpiły jakieś błędy genetyczne i dziecko nie mogło się rozwinąć... mam nadzieję, że szybko znajdziesz pocieszenie. przesyłam wirtualne uściski.
Przede wszystkim bądź dobrej myśli! Jeżeli brązowe plamienia to oznacza, że krwiak już jakiś czas jest i się organizuje (wchłania), najważniejsze żeby nie był w miejscu gdzie jest zarodek i nie odwarstwiał tam kosmówki, bo to może być groźne. A gdzie jest on u Ciebie? To krwiak poimpantacyjny? Takie zazwyczaj szybko się wchłaniają, a dzidzia sobie ładnie rośnie. Na pocieszenie napiszę jak było u mnie. Co prawda ciąża była większa bo krwiak objawił się krwawieniem żywo czerwoną krwią na przełomie 12/13 tydz. Zwykle krwiaki właśnie tak jak u Ciebie się objawiają ok. 6 tyg. tak mówili lekarze. Pojechałam przestraszona od razu do szpitala, tam usg i okazało się że z córcią wszystko ok, ale jest krwiak 1 na 3 cm. Troche odwarstwiał kosmówkę, ale nie jakoś bardzo. Dostałam też luteinę, poleżałam 2 czy 3 dni w szpitalu, krwiawienia już nie było, miałam się oszczędzać. Jednak jakieś 2-3 tyg później zaczęłam nawet nie tyle co plamić, co było mnóstwo, naprawdę mnóstwo brązowo-czarnej gęstej wydzieliny ze skrzepami. Pojechałam do lekarza i okazało się, że jest krwiak, tylko chyba w innym miejscu niż ten znaleziony w szpitalu. Cały czas luteina i oszczedzanie się. Potem znów mnóstwo wydzieliny i jreszcze więcej skrzepów. I na usg okazało się ze krwiak zamiast się wchłaniac to rośnie. Był tak duży, że lekarz powiedział, że nie będzie go mierzył nawet, żeby mnie nie martwić. Ale na usg widziałam że jest mniej więcej wielkości dziecka, a to był już jakoś ok 16 tydz. więc i maluszek spory. Dostałam duphaston i miałam być dobrej myśli, bo ten krwiak był zupełnie po drugiej stronie macicy niż kosmówka i teoretycznie dzidziusiowi nie szkodził. Problem mógł być taki, że to dużo obcej zakrzepłej krwi w jamie macicy, którą organizm może potraktować jako ciało obce i próbować wydalić razem z dzieckiem, jeżeli krwiak się nie zacznie wchłaniać. No i mógł tez spowodować zakażenie. Ale miałam być dobrej myśli, lekarz powiedział, że prędzej czy później to się powinno wchłąnąć. Miałam się oszczędzać,nie dźwigać, nie latać - jak to lekarz ujął. Ale też absolutnie nie leżeć cały dzień na kanapie. Bo właśnie o to chodzi żeby ta krew nie zalegała tam w środku tylko wydostawała się na zewnątrz. Jeszcze jakieś 2-3 tyg plamiłam mniej lub bardziej, a na usg w 21 tyg po krwiaku nie było śladu! A raczej był, bo widać było w wodach płodowych dużo farfocli z tego krwiaka jeszcze, ale dzidzi to nie szkodziło. Potem miałam jeszcze troche przebojów niezwiązanych z krwiakiem, m.in. dużo dziwnych skurczy od ok. 15 tyg aż do samego końca, ale ciąża zakończona w terminie, a córka zdrowa, dziś już 8,5 mies śpi sobie smacznie w łóżeczku :) Kiedy teraz idziesz na kontrolę? Mam nadzieję, że usłyszysz upragnione bicie serduszka :)
 
Przede wszystkim bądź dobrej myśli! Jeżeli brązowe plamienia to oznacza, że krwiak już jakiś czas jest i się organizuje (wchłania), najważniejsze żeby nie był w miejscu gdzie jest zarodek i nie odwarstwiał tam kosmówki, bo to może być groźne. A gdzie jest on u Ciebie? To krwiak poimpantacyjny? Takie zazwyczaj szybko się wchłaniają, a dzidzia sobie ładnie rośnie. Na pocieszenie napiszę jak było u mnie. Co prawda ciąża była większa bo krwiak objawił się krwawieniem żywo czerwoną krwią na przełomie 12/13 tydz. Zwykle krwiaki właśnie tak jak u Ciebie się objawiają ok. 6 tyg. tak mówili lekarze. Pojechałam przestraszona od razu do szpitala, tam usg i okazało się że z córcią wszystko ok, ale jest krwiak 1 na 3 cm. Troche odwarstwiał kosmówkę, ale nie jakoś bardzo. Dostałam też luteinę, poleżałam 2 czy 3 dni w szpitalu, krwiawienia już nie było, miałam się oszczędzać. Jednak jakieś 2-3 tyg później zaczęłam nawet nie tyle co plamić, co było mnóstwo, naprawdę mnóstwo brązowo-czarnej gęstej wydzieliny ze skrzepami. Pojechałam do lekarza i okazało się, że jest krwiak, tylko chyba w innym miejscu niż ten znaleziony w szpitalu. Cały czas luteina i oszczedzanie się. Potem znów mnóstwo wydzieliny i jreszcze więcej skrzepów. I na usg okazało się ze krwiak zamiast się wchłaniac to rośnie. Był tak duży, że lekarz powiedział, że nie będzie go mierzył nawet, żeby mnie nie martwić. Ale na usg widziałam że jest mniej więcej wielkości dziecka, a to był już jakoś ok 16 tydz. więc i maluszek spory. Dostałam duphaston i miałam być dobrej myśli, bo ten krwiak był zupełnie po drugiej stronie macicy niż kosmówka i teoretycznie dzidziusiowi nie szkodził. Problem mógł być taki, że to dużo obcej zakrzepłej krwi w jamie macicy, którą organizm może potraktować jako ciało obce i próbować wydalić razem z dzieckiem, jeżeli krwiak się nie zacznie wchłaniać. No i mógł tez spowodować zakażenie. Ale miałam być dobrej myśli, lekarz powiedział, że prędzej czy później to się powinno wchłąnąć. Miałam się oszczędzać,nie dźwigać, nie latać - jak to lekarz ujął. Ale też absolutnie nie leżeć cały dzień na kanapie. Bo właśnie o to chodzi żeby ta krew nie zalegała tam w środku tylko wydostawała się na zewnątrz. Jeszcze jakieś 2-3 tyg plamiłam mniej lub bardziej, a na usg w 21 tyg po krwiaku nie było śladu! A raczej był, bo widać było w wodach płodowych dużo farfocli z tego krwiaka jeszcze, ale dzidzi to nie szkodziło. Potem miałam jeszcze troche przebojów niezwiązanych z krwiakiem, m.in. dużo dziwnych skurczy od ok. 15 tyg aż do samego końca, ale ciąża zakończona w terminie, a córka zdrowa, dziś już 8,5 mies śpi sobie smacznie w łóżeczku :) Kiedy teraz idziesz na kontrolę? Mam nadzieję, że usłyszysz upragnione bicie serduszka :)
Mialam bardzo podobny przebieg ciazy, szkoda, że wczesniej nie trafilam na Twoja historie, moze podnioslaby mnie na duchu. Ale dla innych kobiet napisze, ze ja również urodzilam zdrowe dziecko, pomimo regularnych krwawien w I trym i powiekszajacego sie krwiaka, ktory w 14tc byl wiekszy niz dziecko i zajmowal pol macicy. Przy czym mnie kazano lezec.
 
Ja trafilam do szpitala z krwawieniem żywą krwą w 6 tc. Ciąża nie była wtedy jeszcze potwierdzona na USG więc to też był pierwszy raz kiedy widziałam moje dziecko. Byłam przerażona, na fotelu powiedziałam lekarzowi, że to pewnie miesiączka, a on odpowiedział, że raczej nie ma szans na miesiączkę bo jestem w ciąży. O krwiaku powiedzieli mi dopiero następnego dnia. Był duży 5 na 2 cm. Po wyjściu ze szpitala dostałam nakaz leżenia i luteina dopochwowo. W 9 tc obudził mnie ból podbrzusza i znów krwawienie żywą krwią. Znowu trafiłam do szpitala, gdzie okazało się że krwiaka już nie ma. :) nie było po nim nawet najmniejszego śladu. Teraz jestem w 19tc i połowa ciąży za mną.
Mam nadzieję że u Ciebie też historia z krwiakiem skończy się tak dobrze jak u mnie. :) oszczędzaj się i powodzenia.
 
Mialam bardzo podobny przebieg ciazy, szkoda, że wczesniej nie trafilam na Twoja historie, moze podnioslaby mnie na duchu. Ale dla innych kobiet napisze, ze ja również urodzilam zdrowe dziecko, pomimo regularnych krwawien w I trym i powiekszajacego sie krwiaka, ktory w 14tc byl wiekszy niz dziecko i zajmowal pol macicy. Przy czym mnie kazano lezec.


no właśnie ja też dużo leżałam, sama z siebie, wbrew temu co lekarz mówił, inaczej nie potrafiłam, ale też chodziłam raz dziennie po córkę starszą do przedszkola, no i w związku z tym, że to była moja druga ciąża, to nie mogłam cały czas leżeć, bo musiałam zająć się starszą... Żeby podnieść się na duchu też czytałam rożne fora, gdzie dziewczyny opisywały podobne przypadki w większości zakończone happy endem. Najgorsze, że to był jescze ten etap kiedy nie czuje się kopniaczków i w sumie nie wiadomo co z dzidzią. Potem było już lepiej, nastała wiosna, krwiak się wchłonął, ja miałam dużo skurczy, ale oprócz odpoczywania robiłam sobie takie małe przyjemności jak wyjście na ulubione lody gałkowe parę ulic dalej.... :)
 
Niestety ale musiałam mniec zabieg lyzeczkowania. Trafiłam do szpitala z bólem brzucha i krwawieniem okazało się po badaniu usg i po innych badaniach takich jak beta hcg ze ciąża się nie rozwija prawidłowo i trzeba zrobić zabieg.
Jestem załamana
 
reklama
Współczuje:( trzymaj się. wiem, że łatwo pisać, ale nie miałas na to wpływu. ot, ślepy los trafił akurat na Ciebie, pewnie nastąpiły jakieś błędy genetyczne i dziecko nie mogło się rozwinąć... mam nadzieję, że szybko znajdziesz pocieszenie. przesyłam wirtualne uściski.
 
Rozwiązanie
Do góry