reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Krok po kroczku... czyli postępy

reklama
Pola no szok....może Maję do Mensy zapisz....zdolna bestyjka.....
Ewa rozbroiłaś mnie tym typowym chłopem:-D
Sikoreczka super musiało być dużo śmiechu....Lilek na tyle jeszcze nie rozumie żeby mówić ja jak się o nią coś zapytam...
dziś moje dziecko mnie też zadziwiło....zawsze rano muszę wycierać okna w zimę lub na jesień, bo u mnie taka dupna wentylacja że po nocy z okien leje się woda...a dzisiaj nie bardzo byłam w stanie i olałam sprawę to Lilka za szmatkę i heja balanga pucuje mi okienko:tak:...
co do karmienia to ja nie bardzo pozwalam Lilce na samodzielne jedzenie bo mnie to bardzo drażni...ten syf....ja jestem trochę obrzydliwa i jak widzę zbełtane jedzenie albo ręce całe w żarciu to od razu do kibla mogę lecieć....ale zawsze daje Lili łyżkę albo coś tam i ona sobie grzebie delikatnie w talerzyku. no przyznam się że nie raz żarcie wystrzeliło na mnie ale ja od razu za ściereczkę i sprzątam....wiem, chora jestem....ale to chyba moja fobia.....
 
Hohoho....w jakim piorunującym tempie rozwijają sie nasze szkraby, BRAWO!!!!

Anii trochę Cię rozumiem z tym jedzeniem, z tego powodu że nie mam na to czasu, choć w niedzielę daję Oli trochę rosołku (z przewagą makaronu) ale cała ubabrana i oczywiście uchachana
mnie momentami trafia :wściekła/y: jak sie tak osprzątam a zaraz syf, ręce można załamać, co za praca syzyfowa, a na dodatek nasz pies jak tylko wejdzie na chwilkę do domu to moment i dywan pełen jego kłaków, a raczej kołtunów....
 
to musialbyscie zobaczyc dziewczyny moj dywan tragedia:no:normalnie wszystko na nim mam musiabym prac kilkanascie razy dziennie juz po prsatu nie nadazam:wściekła/y:jeszcze maly diabelak potrafi zarelko rozrzucic i pieknie mamie wdeptywac w dywan:wściekła/y:
 
Jestem w szoku jesli chodzi o umiejetnosci listopadowych dzieci.
Moja mala jak tata wraca z pracy,tez lazi za nim jak cien.Mnie to sie podoba choc czasem bywa ze poczuje sie odrzucona.No ale tatusia tyle czasu nie widzi to chce sie nim nacieszyc a ja mam chwile dla siebie:-)
Samodzielnie tez nie je ani widelcem ani lyzeczka bo podobnie jak u was jedzenie laduje wszedzie tylko nie w buzi. Paroweczke czy chlebek itp dostaje do raczki i wcina az milo a na nauke jedzenia lyzeczka mamy jeszcze czas;-)
 
Co do jedznia..Wczoraj mieliśmy pyzy na obiadek, nakarmiła małego dwiem i ryk, łapa do widelca on chce sam.No to mu dałam.Jadł przepięknie!!!Pare kawałków nabił nawet na widelec reszte łapką, ale sam zjadł całą pyze:tak::-)Tylko musiałam go pilnować bo Karollo lubi wywracać talerzyk do góry nogami:-)
 
Toż to cała ekipa zdolniachów :szok::szok::szok:. Fakt fajnie by się spotkać w większym gronie i zobaczyć się na żywo.
Z Martynką to jest tak, że ona cały dzień (no prawie) jest z tatą i jak wracam z pracy a mąż idzie po zakupy i wraca, to ona leci do przedpokoju i woła "tata", a jak ja wracam, to tak nie reaguje :dry:. Ale we wtorek usiadłam z nią przed kompem, a mój mąż ma na tapecie moje zdjęcie i ja się pytam córki, kto to jest, a ona spojrzała na mnie i "mama", ale się ucieszyłam :-D:-D:-D. Zostało jej wybaczone.
Z takich śmiesznych rzeczy, to moje dziecko trenuje język japoński - gada do teletubisiów, które dostała na urodziny i zaczęła odpychać się na jeździku, bo do tej pory jej nie interesował. Prosi żeby posadzić ją na osiłka na biegunach, ale tylko z jakąś inną zabawką ;-) i rozbiera lalę. To chyba tyle z takich nowych umiejętności. Acha, rozumie, jak się prosi np. o auto, książeczkę z calineczką lub chmurkami, wie której szukać.
 
reklama
Brawa dla Martynki!
A moja zaczęła śpiewać, co prawda powtarza tylko baaardzo proste sylaby lub słowa, ale łapie szybko i domaga się konkretnych piosenek lub książek. Cholera, mobilizuje sie w święta i nagrywam.
A wczoraj kupiliśmy w sklepie papier do pakowania prezentów taki nawinięty na długą tubę. Potem poszliśmy do sklepu z odzieżą. Ja przymierzałam dżinsy, a Majka dorwała papier, włożyła między nogi i śpiewała (pam, pam...) i jeździła jak na koniku po sklepie. Rewela. Nam co prawda zdarza się tak "dziukać" na basenie na długiej rurce z gąbki, którą wkładam pomiędzy nogi, biorę Majkę przed siebie i skaczemy a ja śpiewam "pam, pa rarampampam" na melodię "lekkiej kawalerii" i jej sie skojarzyło...
 
Do góry