reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kocham syna, ale...

reklama
Aha i jeszcze jedna rzecz. Dzieci przy rodzicach, a szczególnie przy mamie zachowują się najgorzej, bo wiedza, że wtedy mogą sobie pozwolić na upust emocji. Więc to że nie widzialas, żeby inne dzieci płakały jak mama wychodzi do toalety to nie znaczy, że tego nie robiły jak były sam na sam z mama. Po prostu nie robiły tego przy tobie.
 
Aha i jeszcze jedna rzecz. Dzieci przy rodzicach, a szczególnie przy mamie zachowują się najgorzej, bo wiedza, że wtedy mogą sobie pozwolić na upust emocji. Więc to że nie widzialas, żeby inne dzieci płakały jak mama wychodzi do toalety to nie znaczy, że tego nie robiły jak były sam na sam z mama. Po prostu nie robiły tego przy tobie.
U mnie to się sprawdziło przy starszym i teraz przy młodszym 🤐
 
Aha i jeszcze jedna rzecz. Dzieci przy rodzicach, a szczególnie przy mamie zachowują się najgorzej, bo wiedza, że wtedy mogą sobie pozwolić na upust emocji. Więc to że nie widzialas, żeby inne dzieci płakały jak mama wychodzi do toalety to nie znaczy, że tego nie robiły jak były sam na sam z mama. Po prostu nie robiły tego przy tobie.
Tyle, że te dzieci nie płakały jak mama wychodziła przez wyjściowe drzwi. I zostawały u nas same. A miały od 6 miesięcy do dwóch lat w tym okresie
 
Ja myślę, że może być tak, że trochę Cię macierzyństwo frustruje, bo jest tak inne od Twojego dotychczasowego życia. Nie chodzi chyba nawet o tą adrenalinę. Byłaś skupiona na sobie i tym, co Cię pociąga, więc adrenalina była fajna. Teraz pojawił się taki "misiowy" świat. Spacerek, przytulaski, wykąpać, mleczkiem nakarmić, ululac i monologi typu: to piesek. Piesek robi hau hau.....no to faktycznie ciężko przejść na taki tryb jak były milionowe kontrakty 😉 i nawet adrenalina, bo trzeba wstać w nocy, to chyba nie będzie to samo 😉
Ale nic się nie martw Dziolszka. Inny świat nie znaczy gorszy. Sądzę, że dojdziesz do tego, że Twój syn to największa inwestycja Twojego życia i wart jest każdego kontraktu. W końcu nie ma nic ważniejszego od człowieka. Może nie od razu to odczujesz. Daj czas sobie i Twojemu dziecku. Dzieci potrafią zaskoczyć. Teraz wsluchaj się w zachwyty innych nad swoim dzieckiem, a sobie daj urlop od pracy. Zacznij żyć tym, co jest tu i teraz. Zacznij pomału i na spokojnie...dziękować za różne rzeczy, które masz. Takie drobne (np. jestem wdzięczna, że dziś Mały dłużej pospał, kawa dopita😉) I pozwól sobie na małe przyjemności, które troszkę odciążą i zmniejszą napięcie. Może lubisz muzykę, którą możesz puścić przy dziecku? Późno już i nie mam pomysłów za dużo, ale jak pogrzebiesz w swojej głowie to na pewno znajdziesz mnóstwo 😁 Moja koleżanka przeczytała swojej półrocznej córce ulubiona powieść, bo sprawiało jej to ulgę i radość, a dziecko słuchało...bo mama czyta.... oczywiście z 5 minut na raz , ale dobrnęła do końca 😉 To oczywiście było dla dorosłych 😉 Twój syn jest bardzo aktywny, ale Ty chyba także to lubisz, więc może jakaś aktywność dla Was obojga? Z cyklu lubianych przez Ciebie 😉 a jak nie, to zawsze chwila dla siebie, niech zachwycony Tata trochę podziała....bo 14 godzin cały czas przy dziecku może sfrustrować/wyczerpać.....
A z tym nieodkładaniem.... Jesteś pewna, że nie wytrzymają sąsiedzi 3 minut na siku? Mnie położne tłumaczyły w szpitalu, że dziecko nie umrze jak wejdę pod prysznic, żeby się umyć. Ja im próbowałam wyjaśnić czemu nie mam kiedy tego zrobić....bo przecież dziecko płacze!!! Dopiero dziś rozumiem czemu z takim politowaniem kręciły głowami tłumacząc: spokojnie, naprawdę nic mu nie będzie 😉
Takie luźne myśli, ale najważniejsze: weszłaś w inny świat, tu są inne zasady, inny język. Przystosowanie może trwać dłużej. To też jest ok. Otwórz się na to i pamiętaj, że nastawienie na szukanie małych rzeczy, za które możesz być wdzięczna pomaga odgonić i zły nastrój i frustrację....a jak będziesz potrzebować to oczywiście rozmowa ze specjalistą albo dobrym, zaufanym przyjacielem 😉
 
Aha i jeszcze jedna rzecz. Dzieci przy rodzicach, a szczególnie przy mamie zachowują się najgorzej, bo wiedza, że wtedy mogą sobie pozwolić na upust emocji. Więc to że nie widzialas, żeby inne dzieci płakały jak mama wychodzi do toalety to nie znaczy, że tego nie robiły jak były sam na sam z mama. Po prostu nie robiły tego przy tobie.
Oo no właśnie. Moje córki są też przy mnie zawsze w jakimś dramacie;) Odnośnie ,,złej matki" i ,,matki Polki" - ja tego tak nie odebrałam. Że są jakieś lepsze matki a Ty jesteś zła...Bardziej to co piszesz jest poprostu niepokojące, jest myślę do skontrolowania u specjalisty (bo co jak sobie sama nie poradzisz a Twój stan psychiczny,Twoje samopoczucie się pogorszy...?) Tu nie chodzi o typy matek że jedna bardziej wzdycha a druga mniej. Że jedna chce zostać z dzieckiem 3 lata w domu a druga marzy żeby wrócić do pracy po 3 miesiącach. Z mojej perspektywy,a nie jestem matką idealizując macierzyństwo, to co piszesz może wskazywać na jakiś stan który wymaga reakcji. Też zawsze robiłam przed dziećmi tysiąc rzeczy na raz. Z dziećmi bywałam zmęczona i sfrustrowana i znudzona też. Ale zawsze czułam głęboki sens w tym wszystkim.
 
90% moich koleżanek które mieszkają poza polską wróciła do pracy odrazu po 3 miesiącu życia dziecka i są z tego bardzo zadowolone.
Nie wiem jak Twoje koleżanki ale z autopsji wiem, że kobiety „poza Polską” nie znają innych realiów i wracają do pracy po 3,4 czy 5 miesiącach bo muszą a nie bo chcą 😉 myślę że większość z nich, gdyby miała wybór, to siedziałyby rok z dzieckiem jak Kasia, Zosia czy Marysia w Polsce 🤷🏻‍♀️ dla mnie osobiście to żadna radość zostawić niespełna półroczne dziecko w żłobku i iść do pracy, ale tak to tutaj wygląda i nikogo to tutaj nie dziwi …
 
Fajnie, że wypracowałaś na terapii, że kochasz synka.
Myślę, że twoje odczucia są normalne na tym etapie, nie jestem lekarzem, ale skoro od razu nie przypiął depresji to może będzie też łatwiej/szybciej tobie odnaleźć się niż gdyby ta depresja była.
Dobre byłoby gdybyś pogadała o tym z mężem. W takim sensie żeby cię odciążył, żebyś wyszła z domu i zrobiła coś dla siebie. Szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko. Może to brzmi jak klisza, ale wydaje mi się, że im mniej frustracji tym łatwiej rozwiązywać problemy życia codziennego.
Trzymam za ciebie kciuki, bo brzmisz jak rozsądna osoba, po prostu nie jara cię to tak jak innych. Ale kochasz, próbujesz, jesteś przemęczona. A może będą cię jarały inne rzeczy i to też dobrze.
 
reklama
Do góry