reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kocham syna, ale...

reklama
Może jednak wroc na terapię? Nie twierdzę że to zmieni całkowicie Twoje podejście do syna ale może da Ci więcej cierpliwości żeby doczekać do powrotu do pracy...? Miałam też różne chwile ale nigdy nie żałowałam że tracę dużo w sensie zawodowym, bardziej czy w ogóle dam radę fizycznie i psychicznie...I wiedziałam że wrócę do pracy. Jesteś tą sama osoba co przed urodzeniem dziecka tyle że teraz jesteś przede wszystkim w roli mamy, bo Twój synek jest zupełnie malusi. Czasem ta decyzja o dziecku jest troszkę za szybko, może chciałaś jeszcze coś porobić w pracy i nie zdążyłaś? Rozumiem Cię, ja byłam zaraz po doktoracie jak zaszłam w pierwszą ciążę,nigdy nie marzyłam o domu z ogródkiem, mężu i gromadce dzieci... A stało się tak. Tyle że u mnie była rzeczywiście już gotowość na to (odstawienie ,,kariery" na bok). O drugim dziecku nie może zdecydować tylko mąż, nie straszę, ale jest to jeszcze trudniejsze wtedy...
W pracy osiągnęłam tyle ile na moim stanowisku mogłam, na awans póki co nie liczę bo nade mną jest już ciasno ;) bardziej niż o samą pracę chodzi o dopływ adrenaliny, o to żeby mieć deadline, rozwiązywać 5 problemów na raz. Myślę że przez 8 lat takiej pracy mózg się uzależnił od adrenaliny... Przy dziecku nawet jakbym jej chciała dostarczyć inaczej to nie mam na to fizycznie czasu.
 
Potem jest lepiej. Dziecko zaczyna się bardziej komunikować z otoczeniem, jest bardziej samodzielne, przejawia inicjatywę, pokazuje, czego chce. Codziennie łapie coś nowego. Fajnie sie to obserwuje.
Mój syn już łapie codziennie coś nowego - mój mąż się tym zachwyca, ja nie umiem. Liczę że się zmieni jak z umiejętności motorycznych zmieni się to na umysłowe, zacznie się nauka języków itd.
 
Mój syn już łapie codziennie coś nowego - mój mąż się tym zachwyca, ja nie umiem. Liczę że się zmieni jak z umiejętności motorycznych zmieni się to na umysłowe, zacznie się nauka języków itd.
No raczej nie łapie tego, co dziecko rok starsze, ale jak tam chcesz 😅
 
Mój syn już łapie codziennie coś nowego - mój mąż się tym zachwyca, ja nie umiem. Liczę że się zmieni jak z umiejętności motorycznych zmieni się to na umysłowe, zacznie się nauka języków itd.
Poczekaj aż zacznie świadomie Mama mówić o ile już nie woła Mama.
Naucz się doceniać małe rzeczy.

Mam 2 synów. Jeden ma 10 lat, drugi ma rok. I każdy ich gest, mowa, zabawa i to jak się rozwijali /rozwijają dawały/dają mi największą satysfakcję.
Ich uśmiechy, raczkowanie, wstawanie i chodzenie, przytulanie mnie no nie wiem czy może być coś bardziej satysfakcjonującego dla matki.
 
Nie no, wiem. Ale stary się zachwyca, że siada, wstaje itd. Obiektywnie to są nowe umiejętności, dla mnie to właśnie jest takie podejście, że każdy się nauczył stać, siadać itd. więc czym się tu zachwycać...
No a ja o czymś innym mówię.

Ale do nauki języków to i tak jeszcze macie kilka lat.

Może Ty po prostu nie umiesz żyć na spokojnie? Wiesz, tego życia bez adrenaliny warto się nauczyć. To się przydaje. Teraz ludzie doceniają slow life. To jest zwyczajnie zdrowsze niż robienie 5 tasków na bliskim deadlinie.
 
Nie no, wiem. Ale stary się zachwyca, że siada, wstaje itd. Obiektywnie to są nowe umiejętności, dla mnie to właśnie jest takie podejście, że każdy się nauczył stać, siadać itd. więc czym się tu zachwycać...
Każdy się nauczył i przy każdym była Mama, która się uśmiechała do dziecka i cieszyła, że nabywa nowe umiejętności.
Ty tego nie potrafisz.
Mam wrażenie, że najlepiej jakby został już profesorem bo piszesz o nauce obcych języków. Wtedy będziesz bardziej szczęśliwa? Serio?
 
W pracy osiągnęłam tyle ile na moim stanowisku mogłam, na awans póki co nie liczę bo nade mną jest już ciasno ;) bardziej niż o samą pracę chodzi o dopływ adrenaliny, o to żeby mieć deadline, rozwiązywać 5 problemów na raz. Myślę że przez 8 lat takiej pracy mózg się uzależnił od adrenaliny... Przy dziecku nawet jakbym jej chciała dostarczyć inaczej to nie mam na to fizycznie czasu.
Rozwiązywanie 5 problemów na raz- to mi się kojarzy jak życie z małymi dziećmi:) A tak serio,choć trudno w to napewno Tobie uwierzyć, to to jest krótki czas gdy dziecko jest takie małe. Potem już nie będzie;) Być może specjalista pomoże Ci zobaczyć i uchwycić ten moment. Żeby Ci też nie zniknął. A Tobie pomoże przywrócić równowagę, bo, choć nie jestem psychologiem, kojarzy mi się jednak Twój stan z depresją.
 
reklama
Decyzja o dziecku była przemyślana, ale nie uważam, żeby można było się przygotować na to jak to finalnie będzie wyglądać... Dopiero jak pojawi się dziecko to można to zweryfikować.

Dla mojego syna staram się żeby było wsyztsko idealnie. Spędzam po 14h dziennie nosząc, tuląc i próbując się bawić. Dopiero wieczorem pozwalam sobie na ryk pod prysznicem i marzenia jak mogłoby wyglądać moje życie.
Ile masz lat?
 
Do góry