witaj Aga.
my też w domku,bo ja cały czas chora jestem
ale już mi mija.
pewnie Kubusiowi minie ta gorączka, w tych dniach
u nas wieeeeelki szok
, bo mała przespała całą noc, w jej karierze to taka czwarta, bez syropków i takich innych preparatów.
a co do Majeczki, to ja wczoraj dużo nad tym myślałam, i moge sobie wyobraźić tylko to co rodzice czuli mając dziecko, które umiera, ale teraz nie wyobrażam sobie co czują. i dziękuję Bogu, że nawet jeśli Rita jest tak bardzo chora, to przy lekach może w miarę normalnie funkcjonować (biegać, jeść, śmiać się itd). zrozumiałam, jeszcze bardziej, że nawet jeśli ta choroba jest beznadziejna i nieuleczalna (a nie leczona prowadzi do śmierci), to i tak mamy duże szczęście, że to jest TYLKO taka choroba, a nie inna...i nawet jeśli w przyszłości maiłaby yć dializowana, to i tak jest zawsze jakieś dobre rozwiązanie...choroba dziecka, bardzo " boli "rodziców, ale śmierć... nie wyobrażam sobie... ale niech rodzice Majeczki będą teraz silni i wzajemnie się wspierają, bo to trudny dla nich czas...
dobra uciekam.musze sie przebrać:-)bo jeszcze w piżamie biegam
oooo i najważniejsze... łazienke nam w nocy zalało...rurka od wody pękła i woda lała się całą noc...a my.... SPALIŚMY
i zalaliśmy sąsiadów...masakra