Witaj, Helen. Tak to chyba jest w ciązy, że mimo że zdajemy sobie sprawę, jaki to cud, to pojawiają się co i rusz jakieś lęki i wątpliwości. Pewnie widziałaś, że teraz jestem na etapie marudzenia, że ja chcę już rodzić i koniec, ale i wcześniej zdarzały się chwile dołków. Z pracą to tak jest, że wydaje się nam bardzo ważna - i jest ważna, ale to nie jest ta jedyna i najważniejsza sprawa na świecie. Zgadzam się absolutnie z agulą, że dziecko zmienia nasze postrzeganie świata, wtedy odkrywamy, co się naprawdę liczy.
Miałam taki okres w życiu, że mimo skończonych studiów i wielkiego zapału do pracy, pracy najpierw nie było, a potem kompletnie beznadziejna, porażka. Męczyłam się przez pół roku i rzuciłam w diabły, decydując się znowu na siedzenie w domku. Ale w sumie zaryzykowałam i warto było, byłam na bezrobociu niecałe dwa miesiące, trafiłam na zastępstwo i zahaczyłam się w szkole, gdzie pracuje mi się super i gdzie dostałam normalny etat. I nauczyłam się, że wszystko się jakoś poukłada... Nieraz się wydaje, że jest źle, strasznie, w ogóle z tą pracą w naszym kraju jest ciężko, ale wszystko musi się poukładac i już. Nie zamartwiaj się o pieniążki, bo z martwienia się nic dobrego nie wynika, tylko buzia smutna. Ciesz się maleństwem, które rośnie w Tobie i zaglądaj tu do nas, bo forum to naprawdę super terapia dla zagubionych ciężarówek
![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
. Pozdawiam cieplutko.