reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

kobiety brylanty z Trójmiasta ; ))

Hej dziewczyny :-)
Dziękujemy pięknie za gratulacje. Buuuuziak ;-)
Wczoraj wrócilyśmy do domu. Musiałyśmy być w szpitalu 6 dn, bo mała urodziła sie z zielonych wód i podawali jej antybiotyk żeby zapobiec infekcji. Wczoraj po powrocie do domu miałyśmy też mnostwo wrażeń (i trochę poszpitalnego zmeczenia) więc nie było czasu się odezwac..

Poro jak porod.. bolało.. Pierwsza faza do przeżycia. Pojechaliśmy na porodowkę 15 stycznia ok 23. Położna w izbie przyjec nie była zachwycona (zreszta - te tam nigdy nie są), że będzie się musiała zajać rodzącą a nie oglądać tv. Mialam skurcze regularnie co 5 min.
Po badaniu stwierdziła, ze mam 2,5 palca rozwarcia i łaskawie zostawiła mnie w szpitalu. Na porodówce byla cisza i spokój. Byliśmy z mężem SAMI. Do godz. 4.00 było w miarę ok. Bolało, oczywiście, ale dało się znieść. W międzyczasie koło 2 w nocy przywieziona do sali obok babeczkę, ktoa urodziła w poł godziny 3 syna! Alez jej zazdroscilam :-D tego expresu ;-) Po 4 kolejna już polożna mnie zbadała i w trakcie badania pękl pęcherz płodowy (mam wrazenie, ze to jakby jej wina). Okazalo się, że wody są zielone.
Zaczęly się bóle parte ale byly bardzo nieregularne i trwaly króciotko.. Miałam pelne rozwarcie ale szyjka długa jak u zyrafy i mala nie chciala zejść niżej. Moje popieranie nic nie dawało, bo bóle parte były za krotkie. Potem byly coraz silniejsze, dostalam oxy, ale nic sie nie działo. Mala nadal wysoko z główką, na dodatek źle obrocona. Robilo sie już jasno, przyjeżdzaly kolejne rodzące a ja już bylam bez sil i darlam się w niebogłosy. Moj maż byl biedy - nie wiedzial jak mi pomóc. Lekarz uparl się, ze urodzimy fizjologicznie i ostatnie 3 godziny powtarzal, ze "jak za 10 minut nie ruszy to tniemy", albo... "Do 4 Pani urodzi,.... do 8 Pani urodzi....., do 9 to już napewno Pani urodzi..."
Czas jednakże w szpitalu jest pojeciem względnym :eek:
Przed 9 zdecydowali się na ciecie. Przewieziono mnie na sale operacyjna, gdzie babeczka anastezjolog probowała wkluc mi sie w kregoslup ze znieczuleniem podpajeczynowkowym, a ja rozkraczona na tym lozku mialam kolejne bole parte, nastepujace jeden po drugim. W koncu sie jednak udalo i przestałam czuć, ze mam ciało od pasa w dół.
Po chwili Zuzanka była już na świecie. Pokazali mi ją i zaniesli do badania, gdzie był moj Marcin. Moj maż siedział w sali obok, tak, że widziałam go caly czas jak tuli już naszą Zuzie do siebie, podczas gdy mnie zszywali..
Z malutką wszystko dobrze, dostala 10 pkt Apgar ;-)

To tyle narazie, bo działo się wiecej - ale lece sciagac szwy.

Buziale :cool2:
 
reklama
Abeja, czas na nowy suwaczek;-) super ze z małą wszystko w porzadku. to niedlugo bedziemy mogly chodzic razem na 'wozkowe spacery'?:-) a jak wspominasz szpital na zaspie?(pomijajac oczywiscie porod:dry::dry:)
 
Abeja aż się popłakałam!!! Jakbym czytała niemal mój poród,choć... miałam trochę lepiej,bo nie było zielonych wód,partych i aż tak długo mnie nie trzymali,za co byłam im wdzięczna.Ale też Dawid leniuch nie chciał wogóle zejść niżej.Najważniejsze że mała zdrowa,o bólu niedługo zapomnisz.Jeszcze raz serdeczne gratulacje i mam nadzieję,ze niedługo się spotkamy z wózkami!!!
 
Ogólnie nie pamietam już, ze bolało. Po porodzie nie ruszałam się caly dzień. Leżałam na sali pooperacyjnej. Ruszac zaczelam sie w dnu nastepnym. Bolało tak ze 3 dni, potem już tylko szew ciągnął.
Zaspie - na 16 porodow tego dnia - cięli 11 razy!

Nie ominął mnie jednak baby-blues. Nazwany przeze mnie także "depresją szpitalną". Z uwagi na to, że wody były zielone, Zuzia musiala dostawac antybiotyk, by zapobiec ewentualnej infekcji czekal nas więc pobyt 5-7 dni. Początek byl nawet niezly - mimo samopoczucia fizycznego. Mialam tylko problemy z laktacją i mala musiala być dokarmiana sztucznie. Ze mnie nie lecialo nic, a ja - mimo pomocy i wsparcia rodziny, ciotek z BBi personel szpitalnego w postaci siostr od laktacji- cierpialam z tego powodu bardzo. Z dnia na dzien czulam sie z tym jeszcze gorzej. Moj laktator - Avent nie chcial dzialac - tzn działal - tylko nie miał zupełnie czego ciągnąć. Babki od laktacji pomogly - daly laktator elektryczny - czulam sie troche jak dojna krowa - po kazdym karmieniu (próbie przystawienia do piersi) - dokarmianie sztuczne, a potem dojenie. Karmienie oczywiscie stricte co 3 h. Mała miala problemy z brzuszkiem i cierpiała - najczesciej nocami. A ja zastanawialam sie co ze mnie za matka.. i wciaz ten szpital - chwila z bliskimi, a tak - to jak w wojsku - cieżko bylo.. 4 dnia mialam placz na koncu nosa, 5 ryczałam regularnie, a w dniu wyjscia modlilam sie, by mała nie spadla z wagi, tak bysmy ogy juz isc do domu.

Jestesmy w domu od wczoraj. Pojawił sie nawal pokarmu. jeszcze wczoraj popoludniu było rożnie.. ale juz jest OK. Mam to za sobą..
Po szpitalu zostala mi tylko mania karmienia co 3 godziny... Czasem gdy ją budze, czuje się jakbym nie miała serca... :sick:
Mam nadzieje, ze i to minie.. :dry:

dawidowa, kulka - napewno sie spotkamyna tych spacerkach.
kulka - suwaczek gotowy - tylko w nowym forum mam problem z jego wstawieniem
dawidowa - bylam dzis na pomorskiej w klinice zdrowie - superl polozna tam jest, sciagnela mi szwy, zgłosilismy Zuzkę.. czekamy na patronaż.

Dziewczyny pisalysie ostatnio o soli morskiej. Zuzolek po pobycie w szpitalu ma strasznie wysuszona sluzówke. Zamowilam juz nawilzacz, narazie dajemy pieluchy i zakrapiamy sola fizjologiczną. Pediatra w szpitalu powiedziała, że mam sobie kupic jakis taki aerozol - ale nie mowila jaki..

Poradźcie cos, bo mi sie Zizu zachrumka...
 
zastanawiam sie jak kobiety kiedys rodzily skoro teraz prawie polowa porodow to ciecia. czy bylo tak samo(czyli az tyle przypadkow smiertelnych)czy po prostu nasze babki byly silniejsze itd. z drugiej strony nie mamy przeciez wplywu na to ze dziecko jest zle ustawione,nie schodzi w dol albo porod sie nie zaczyna:baffled: chcialam miec dwójkę dzieci ale jak sobie przypomne ten caly cyrk to mi sie odechciewa... Abeja, gratuluje laktacji;-);-) ja zmienilam niedawno NAN1 na NAN ha i mała ma czarne kupki oraz zatwrdzenie:szok: a mleko mialo byc lepsze:angry:
 
Abeja ja polecam Unimer. Ponoć ma lepsze- delikatniejsze ciśnienie od sterimara i jest bardziej opłacalny.Trzymaj się cieplutko.A siostry od laktacji naprawde są super nie?A w szpitalu ci szwów nie ściągnęli :confused:
 
Witam! Abeja no to przeżyłaś sporo w tym szpitalu...Współczuję przede wszystkim tego, że tak długo musiałaś tam siedzieć...Nie ma to jak dochodzić do siebie po porodzie w domku :tak: ale rozumiem, że wszystko dla dobra dziecka. Ja też miałam zielone wody płodowe, ale mojej małej nic nie dawali. Co do cycusiów to też byłam podłamana, bo nie za wiele z nich leciało, a mała od samego początku była głodomorkiem i mimo iż mam się czym pochwalić (mam dość pokaźny biust) to nie od razu miałam pokarm, w każdym bądź razie spodziewałam się, że będzie lepiej. No a na zdjęciach, które zamieściliście na blogu widać, jak Zuzia się zmienia. Jest naprawdę śliczna :tak: Z Paulinką już jest lepiej:-) Lek zaczyna działać. Już nie ma aż takiego kataru, ale nadal kaszle :-( Jutro albo pojutrze pójdę z nią do naszego pediatry na kontrolę. Najgorzej jest z dawaniem jej lekarstwa. Uczestniczą w tym wszyscy: mąż trzyma córcię na półleżąco, ja wstrzykuję lekarstwo, a teściowa odwraca jej uwagę, żeby nie płakała i nie wypluwała wszystkiego. Zauważyłam, że ćwiczenie czyni mistrza, bo idzie nam coraz lepiej :tak: pozdr.
 
reklama
Czesć mamuski!!!

Jeśli chodzi o szczepienia, to Chaska miała refundowane i nic sie nie działo złego, zero opuchnietych miejsc po wkuciu, ani płaczów pozniej!!!

AbEjA jwszcze raz gratulacje!!! Szkoda ze ten poród nie był taki jak chciałoby sie miec!!! Wazne że obie zdrowe i ze juz w domku....przedewszystkim gratuluje wytrwałości w wspomaganiu laktacji....to bardzo trudne, a TRobie sie udało, powinnas być dumna z siebie, bo już pokazałaś, że jest wspaniała mamą i chcesz dla Zuzki co najlepsze, czyli mamusinego, pysznego, zdrowego cycka!!!! Ja miałam problem z barrrddzzooo bolacymi brodawkami, i tez wytrwałam i też jestem z siebie dumna!!!
Michalina tez urodziła sie z zielonych wód, i nic nie dostawała, zadnego antybiotyku? hmmmmm?
Jeśli chodzi o sól morską, to kazdu poleca inna...ja nadal jestem w trakcie sprawdzania i wiem jedno, na pewno nie polecam takiego wynalazku co sie nazywa Rhinotol, ma tak wielka koncówkę że nawet mi w nos sie nie mieści!!!

Komarkowa no to fajno ze Paulinka zdrowieje

Kulka z tymi kupkami to tak czesto podobno po zmianie mleka, i to sie normuje (tak słyszałam, nie wiem bo ja na razie zmieniłam tylko raz i to cycka na mleko)


A ja wam musze sie pożalić, byłam dzisiaj w Manhattanie na zakupach i dostałam szału...otóż ekspedientki w sklepach w koszulkach na ramiączkach lub krótkich rekawkach ganiały tak goraco, a ty badz człowieku mądru i popiredzielaj po tych sklepach obwieszony kurtkami...no nienormalni sa...Michalina była mokra, zdjęłam jej kurte i sweterek i grube skarpety, a ona płakała bo jej ciepło..nie rozbiore dziecka do rajstop przecież, wózka zawalony naszymi kurtkami, przez co nie moglismi sie zmieścis miedzy regałami, i w sklepach z ciuchami patrzyli na nas jak na potencjalnych złodzieji:dry:!!! Ach normalnie miałam ochote kogos rozwalic,:wściekła/y: ja spocona strasznie bo w golfie, a jakbym go zdjeła, to juz nie miałabym go gdzie powiesic, bo wózek zawalony, ledwo mała było widać, czułam sie jak rumunka na dworcu.....zakupy może i udane, ale mogłoby byc lepiej!!!!!!!!!!!!

A u nas dzisiaj rano padał snieg....i było biało...
...w rekowie pewie tez i cos widze że moja ziomalkę Anulkę chyba zasypałao, bo sie dzisiaj nie odzywa!!!:-D

Dobranoc !!!

a dodam jeszcze ze to przebudzanie dziecka do karmienia w nocy, o którym pisała Abeja, to dla mnie barbarzyństwo... mojej znajomej kazali budzic dziecko co 2 godziny:no:, straszne...mi kazali w nocy po 6 dopiero wybudzać...mała budziła sie po ok 5...i nic sie nie działo,normalnie przybiera na wadze.....od 4mc przesypiała całe noce bedac na piersi....uwazma ,i nie tyko ja, że to budzenie szkodzi...po pierwsze dziecku, bo to nie dobrze przerywac sen (oczywiscie maluszek jesc musi w nocy,), a po drugie matce, bo czasu minie zanim ona sw końcu cała noc przespi jak dziecko sie przyzwyczai, to jako roczniak dalej sie bedzie budzic co 3 godziny na jedzonko...tak sie budza jeszcze do taraz niektóre stycznowe malce koleżanek z BB!!!!

teraz kończe...buziaczki.....(sorki za tak przerazliwie długiego posta, jakos tak wyszło):baffled:
 
Do góry