B
babcia debiutantka
Gość
Ola sorry za ten katar, nie powinnam sie zbliżać do Didka jak mnie zaczęlo coś brać. Teraz sie martwię , żeby Marcin go ode mnie nie złapał bo wtedy Was pozaraża i będzie koło zamknięte.Wyjazd był tak nagły i niespodziewany ale nie mogliśmy nie pojechać na pogrzeb Babci.To że Marcin dziś był nie do życia to sie nie dziwię.W sobotę jechał 600 km,potem krótki sen i w niedziele pogrzeb i podczas rodzinnego obiadu już nas popędzał, żeby się zbierać do powrotu bo on musi do Oli.Nie chciał słuchać rad ,żeby sie przespał i wyjechał raniutko i jak wiesz wróciliśmy przed 4 rano, kolejne 600 km za kierownicą.Ja dopiero około 20 dziś doszłam do siebie a tylko siedziałam obok. Oczywiście, zaraz odezwą sie głosy ,że synka bronię, ale ten weekend to była wyjątkowa rodzinna , smutna okoliczność. A jeśli chodzi o to , że tak na codzień bywają jakieś niedomówienia u Was tak jak tu ktoś radził trzeba rozmawiać i na bieżąco sie dogadywać. Z tym zostawieniem nakarmionego Didka pod opieką tatusia też dobry pomysł, albo jak sie boisz za długo ich samych zostawić to po prostu przeciez mozesz mieć dzien "złego samopoczucia", poleżeć i mieć wszystko pod kontrolą a on niech sie pobawi, ubierze, weżmie na spacer dziecko a Tobie tylko podaje go do karmienia. Nerwy i kłótnie do niczego dobrego nie prowadzą. Ten weekend był męczący dla nas wszystkich.