reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

kobiety brylanty z Trójmiasta ; ))

Mała moja nie była taka mała jak sie urodziła :) Ważyła 3750 a mierzyła 56 cm.

No a poród - powiem krótko - był krótki heh :)

Wieczorem w sobotę wylądowaliśmy z mężem na ktg bo Malusia coś słabiej się ruszała, wolałam dmuchać na zimne. Ja tam miałam jakieś skurcze regularne ale nic nie bolały, więc sobie myśle - przepowiadające.

Najpierw wypełniłam papiery, cały wywiad został zebrany bo kazali przyjść w poniedziałek do szpitala na wywołanie. Na ktg wszystko ok z dzieciątkiem, czynność skurczowa jest. Po badaniu - doktorka chciała mnie zostawić w szpitalu na patologii bo szyjka gładka, rozwarcie na 1 paluszek i czynność skurczowa. No ale ja nic nie czułam, że rodzę to nie chciałam. Ona mówi, no to pewnie dziś w nocy albo jutro znowu się zobaczymy (wykrakała heh).

W nocy nie mogłam spać prócz dwóch półgodzinnych drzemek bo budziły mnie skurcze co 5-3 minuty, nie bolały ale przeszkadzały. No i spędziłam nockę zastanawiając się, czy rodzę czy nie. W końcu o 3 się wkurzyłam i wstałam, umyłam głowę, wygoliłam krocze, obcięłam pazurki, nasmarowałam się balsamem brązującym - no i się zaczęło. Chyba coś ruszyłam łażąc bo skurcze zaczęły się robić mocniejsze i boleśniejsze. No to obudziłam męża i synka (biedak przerażony bo mama ciężko oddychała - przeponką) i pojechaliśmy najpierw do babci zostawić Małego a potem do szpitala. A tymczasem skurcze coraz mocniejsze i boleśniejsze.
Gdy przyjechała całe szczęście dałam tylko kartę ciąży i dali mnie na ktg znowu. Położna widząc skurcz za skurczem zbadała mnie przez odbyt, czy przypadkiem nie jechać ze mną od razu na porodówkę. Ale nie - najpierw było znowu badanie, rozwarcie na 4 palce, doktorka stwierdziła, że "i tak długo wytrzymałam" - ale to żaden problem nie był bo nie bolało przecież...

Zawieziono mnie na salę w wózeczku, dostałam szpitalną koszulinkę i od razu na łóżko, znowu ktg. Weszła położna i się pyta jak się nazywam. Powiedziałam a potem spytałam jak ona sie nazywa - zdziwiła się troszkę :) Lekarza zresztą też pytałam, nie tylko o imię zresztą, pogadaliśmy sobie o jego dziecku i porodzie. Mąż mnie troszkę denerwował w czasie skurczów bo gadał od rzeczy - mówił oddychaj pieskiem w trakcie zwykłego skurczu hehe - chyba był przerażony i zestresowany. No ale w międzyczasie bardzo pomagał, odwracał uwagę, dawał łyk wody, świetny był do trzymania za rękę w trakcie skurczu. :)

No ja oczywiście po zajęcia ze szkoły rodzenia mówię do położnej że chcę pobiegać, poskakać na piłce, pod prysznic... bo szybciej pójdzie. A ona na to, że nie, bo ja zaraz urodzę. No ale jak to zaraz? Pięć minut? Godzina? Tylko się uśmiechnęła enigmatycznie :) i rozerwała mi pęcherz płodowy, jak wody odeszły to taka ulga nastąpiła.... ufff... do kolejnego skurczu, mocniejszego już.

Obok rodziła jakaś kobietka, potem trafiłyśmy do tego samego pokoju, chwilami krzyczała tak, że myślałam że już się dziecko urodziło i ono tak krzyczy. Stwierdziłam że mi też wolno i też sobie pokrzyczałam troszkę :)) A co tam, dałam przynajmniej ujście energii hihi.

No ona już urodziła a położna się nią zajmowała gdy mnie chwyciły parte i zaczęłam się drzeć "prze mnie, prze mnie". No to przyleciała i zaczęła masować mi krocze - bolało, nie powiem, ale przyspieszyło całą sprawę. 3-4 parte, 10 minut, nacięcie i zobaczyłam dosłownie jak dziecko wychodzi ze mnie (bo zażyczyłam sobie żeby wysoko podnieść oparcie - grawitacja pomaga wyprzeć dzidzię). Nie wszystko pamietam dokładnie, ale wydała mi się ogromna, sina i z taką dłuuugą pępowiną. Ale jak położyli mi na brzuchu i mogłam ją dotknąć to wydała się malusia i krucha i śliska, że bałam się co by nie spadła z brzusia. Mąż przeciął pępowinę, bardzo wprawnie mu to poszło, bo to już drugi raz hihi no i zabrali Patrysię na badania i czyszczonko. Ja zostałam wymięta, z pomarszczonym płaskim brzuchem, prawie czarnym, w zakrwawionej szpitalnej koszuli.

No i potem przyszedł pan doktor, urodziłam łożysko, coś oporne było i nie chciało wyjść, musiałam poprzeć kilka razy a położna za pępowinę ciągnęła. Jak wyszło to je rozbabrali, oglądali z każdej strony a ja się śmiałam, że to drugie dziecko też śliczne, do męża podobne hihihi. No i potem szycie,
w tym szpitalu tną chyba standardowo i profilaktycznie, nie poznałam tam mamy bez nacięcia :) Mnie też ciachnęli, dwa razy, ale się nastawiłam że pewnie inaczej się nie da. Położna - anioł - zrobiła to na szczycie skurczu tak że tylko lekko zaszczypało. Potem przyszedł mnie pozszywać lekarz, położna go pochwaliła, że dobry w te klocki i faktycznie. Poprosiłam jeszcze 2 zastrzyki znieczulajace i o chwilkę odczekania by zaczęły działać. Zgodził się bez problemu i po chwili szył jak drewno :) Na samym końcu tylko 3 ostatnie bardzo bolały bo doszedł do miejsca gdzie znieczulenie nie doszło. I było po kolei - "matko boska", potem "o fuck" a na koniec tylko "aaaa" hihhi. No bo ja histeria jestem chodząca i nie lubię bólu, nawet najmniejszego :))

No i karmienie Patrycji pierwsze. A po obserwacji 2 godzinnej na położnictwo.

Całość skurczów bolesnych, zwykłych czyli I faza porodu trwała wg lekarzy 2.40 min a II faza czyli parte 10 min.

Sorki, że skopiowałam opis z kwietniówek, ale nie mam zbytnio czasu i sił, żeby jeszcze raz to wszystko pisac hihi. Leniuszek ze mnie...
 
reklama
co za pogoda:crazy::crazy::crazy::crazy::crazy::crazy::crazy::crazy:

gosiaczek
teraz juz bedzie coraz lepiej:tak:

ana
ja zauwazyłam że Ty jak dodajesz jakis rysuneczek to sie biedna męczysz i załaczasz na serwer i wrzucasz w podpis...a wystarczy że jak znajdziesz jakiś obrazek w necie, klikasz na niego prawym klawiszem myszy i wybierasz z listy kopiuj adres obrazka potem normalnie w ramce posta jak piszesz klikasz na ikonkę
insertimage.gif
i tam robisz wklej (klikasz na puste pole i robisz Ctrl+V) ..tak samo jeste ze zdjęciami jak zalaczasz na inny serwer to kopiujesz kod zaczynajacy sie od [IMG......... i poprostu go wklejasz w tekst posta....jak zatwierdzisz to pojawi sie zdjęcie, czy obrazek
ak jest o wiele latwiej i nie musisz ciagle usuwac podpisu :tak::tak::tak:

ja k czegos nie zrozumiałaś..pytaj:)
 
Iza
az miło sie czytało:)

ja urodzilam w 20 minut.... nie pamietam szycia, bo akutrat mialam mala na sobie..przy cycku..ale wiem ze bolało, bo nie dostalam znieczulenia..matka polka heheheeeee.

Kurcze w Pucku co 2 rodzila bez cięcia..a ja mialam 3 szwy tylko:-D:-D:-D..moze dla tego mnie nie znieczulali???
 
Mąż mówił "co łaska" a ile dał, to nie pytałam. Jak się dowiem to napiszę :) Za to wiem, że potem obdzielał babki bombonierami i ciastem do kawy ostro hehe.
 
co za pogoda:crazy::crazy::crazy::crazy::crazy::crazy::crazy::crazy:

gosiaczek
teraz juz bedzie coraz lepiej:tak:

ana
ja zauwazyłam że Ty jak dodajesz jakis rysuneczek to sie biedna męczysz i załaczasz na serwer i wrzucasz w podpis...a wystarczy że jak znajdziesz jakiś obrazek w necie, klikasz na niego prawym klawiszem myszy i wybierasz z listy kopiuj adres obrazka potem normalnie w ramce posta jak piszesz klikasz na ikonkę
insertimage.gif
i tam robisz wklej (klikasz na puste pole i robisz Ctrl+V) ..tak samo jeste ze zdjęciami jak zalaczasz na inny serwer to kopiujesz kod zaczynajacy sie od [IMG......... i poprostu go wklejasz w tekst posta....jak zatwierdzisz to pojawi sie zdjęcie, czy obrazek
ak jest o wiele latwiej i nie musisz ciagle usuwac podpisu :tak::tak::tak:

ja k czegos nie zrozumiałaś..pytaj:)

Martka ja czasami po prostu na dole postu odchaczam ptaszka , że nie chcę podpisu, żeby mój post nie był taki długi jak sa foty albo jakieś obrazki , bo taki burdel sie robi. :tak:
normalnie robie kopiuj i wklej
ale dzięki za troske.
mam pytanko Martka czemu wszyscy maja w dolnym lewym rogu dwie kartki , żółtą i czerwoną a ja nie?
 
U nas błogie lenistwo... nic innego :)

Bo Pati nie dość że śliczna to na razie grzeczniutka i punktualna jak zegarek. Co 3 godziny budzi się na przewijanie, karmienie, tulenie... i dalej śpi.
A ja albo odpoczywam, bo produkcja mleka męcząca jest albo wymyślam nowe dietetyczne dania dla rodzinki, takie żeby Małej nie zaszkodziły :) Dzisiaj pulpeciki z buraczkami, wczoraj kurczaczek w sosiku gotowany z kukurydzą i marchewką...

Może jakieś dobre rady odnośnie dietki mamy karmiącej piersią? Dziuba a jak Ty się odżywiasz? Co na obiady podajesz?

Dzięki za troskę :))
 
Iza ja już teraz wszystko jejm tylko nie czekoladę i nie smażone kotlety.
Ale na początku to przeważnie gotowane mięsko z kurczaka albo indyka, gotowana marchewka albo buraczki i ryż i ziemniaczki. A moje ulubione danie to byla ryba po grecku w wersji light - tzn rybka gotowana, ryż i warzywka przetarte, ale bez cebuli, podduszone, z łyzka przecieru pomidorowego. Codziennie tez prazobne jablko jadlam albo banana, po miesiacu sprobowalam gruszke. Mozesz tez sprobowac makaron z warzywkami, np. takie mrozone zestawy na patelnie-na patelni z lyzka oleju i poddusic; wazne zeby nie osttre bylo; i ogranicz słodycze jak najdluzej sie da, ja do teraz tylko babke jogurtowa jadlam, ALE TYLKO RAZ BO NIE KUBIE, NO I JABLECZNIK.
 
reklama
Do góry