Witam,
dołączamy do klubu, bo od jakiegoś czasu walczymy z megawysypką na całym ciele. Mamy już za sobą 2 infekcje oskrzelowe i katarowe i bierzemy od 1,5 miesiąca leki wziewne.
Wczoraj byliśmy na wizycie u alergologa, objawy co prawda troszkę się zmniejszyły, ale P. doktor wystarczył rzut oka i zdiagnozowała AZS.
Oto zalecenia jakie dostaliśmy:
Po pierwsze mycie myjką frote i mydłem Oilatum (ważne żeby mydłem w kostce, nie emulsja, ani żelem), spłukujemy prysznicem, potem smarujemy całe ciałko emulsją Cetaphil MD, potem miejsce najbardziej zaognione maścią robioną z antybiotykiem. To na noc, a na dzień sudokrem i w jednym miejscu, gdzie jest rana - gencjaną. Doustnie syrop Zaditen, lacidofil (lub Dicoflor) i kapsułki Topialyse. No i oczywiście dieta (ja i Mały), woda i kompoty własnej roboty, jabłko, banan, gruszka, indyk, królik, wieprzowina, warzywa.
Ja nie wiem, może ja dałam sie wkręcić tej lekarce, budziła zaufanie i wydawało sie, ze wie, co mówi, ale leki przepisała mi najdroższe w aptece, musiałam szukać w kilku, bo mówili, ze te leki ta raz na pół roku ludzie kupują.....300 pln popłynęło...
Męczymy się tak przez miesiąc, a potem w zależności od sytuacji, albo wprowadzamy coś do diety, albo rezygnujemy z piersi, albo.....jeszcze coś. Jak skończy rok robimy testy.