Izabela S.
uwielbiam kocurki
Hej,
Rubi - rzeczywiście - różnica między naszymi chłopcami to 1 tydzień i 1 dzień Wiesz coś, mojemu starszemu robiliśmy podstawowe testy prywatnie (ciągle miał katar) i wyszło, że też ma alergię - m.in. na kurz, roztocza ale nigdy, po niczym nie miał żadnych skórnych objawów alergii, nie miał też duszności.
Ten maluch skolei już dwa razy miał duszność. Raz wylądowaliśmy w szpitalu a kolejnym razem "zaprzyjaźniona" już pediatra (dzwoniłam po nią kilka razy na wizytę prywatną) uratowała na "tyłek" od szpitala i mały dostał rozkurczowy zastrzyk w przychodni I zawsze oczywiście w lodówce mamy niestety Flixotide i Atrovent Obawiam się, że u malucha ma to związek z astmą wczesnodziecięcą. Ale pediatra nie chce się jasno określić - czekamy więc na wizytę u alergologa.
I do tego te wysypki i wypryski na skórze. Ostatnio chowam już przed nim mandarynki i pomarańcze, o kakao zapomnieliśmy.
A najbardziej wkurza mnie to, że czasy się zmieniły, medycyna i wszelkiego rodzaju badania poszły do przodu, a tak na dobrą sprawę to lekarze tak samo błądzą w tych wszystkich chorobach jak dawniej.
A może to alergia, a może to astma, a może przerost migdałka (starszemu już usunęliśmy), szczepić czy nie szczepić..... i nikt tak do końca nie określi się jasno.
Buuuuu, mam chyba dziś ciąg dalszy wczorajszej handry
Rubi - rzeczywiście - różnica między naszymi chłopcami to 1 tydzień i 1 dzień Wiesz coś, mojemu starszemu robiliśmy podstawowe testy prywatnie (ciągle miał katar) i wyszło, że też ma alergię - m.in. na kurz, roztocza ale nigdy, po niczym nie miał żadnych skórnych objawów alergii, nie miał też duszności.
Ten maluch skolei już dwa razy miał duszność. Raz wylądowaliśmy w szpitalu a kolejnym razem "zaprzyjaźniona" już pediatra (dzwoniłam po nią kilka razy na wizytę prywatną) uratowała na "tyłek" od szpitala i mały dostał rozkurczowy zastrzyk w przychodni I zawsze oczywiście w lodówce mamy niestety Flixotide i Atrovent Obawiam się, że u malucha ma to związek z astmą wczesnodziecięcą. Ale pediatra nie chce się jasno określić - czekamy więc na wizytę u alergologa.
I do tego te wysypki i wypryski na skórze. Ostatnio chowam już przed nim mandarynki i pomarańcze, o kakao zapomnieliśmy.
A najbardziej wkurza mnie to, że czasy się zmieniły, medycyna i wszelkiego rodzaju badania poszły do przodu, a tak na dobrą sprawę to lekarze tak samo błądzą w tych wszystkich chorobach jak dawniej.
A może to alergia, a może to astma, a może przerost migdałka (starszemu już usunęliśmy), szczepić czy nie szczepić..... i nikt tak do końca nie określi się jasno.
Buuuuu, mam chyba dziś ciąg dalszy wczorajszej handry
Ostatnia edycja: