Żuczku, nie marudź! Biędziesz miała mniej do zrzucenia po porodzie.
Ja mówię ojojoj jak staję na wadze, ale to z innego powodu. Teraz nie tyję, stoję w miejscu i muszę się przyznać, że się tym martwię. Nie sądziłam, że kiedyś będę się martwiłam tym, że nie tyję. Ważę równe 80 kg. Sporo, ale zaczęłam gdzieś od 67, 68 kg. Nie pamiętam już dokładnie - w karcie na pierwszej wizycie jest 68,5 kg. Nie jest jeszcze tak źle, z Wiwi było dużo gorzej. Po mojej buźce nadal nie widać ciąży, a jak oglądałam ostatnio zdjęcie z dyplomu magisterskiego (zdjęcie robiłam w szóstym miesiącu ciąży) to zobaczylam ogromną różnicę - byłam już wtedy jak balonik. Teraz gdyby nie mój ogromny brzuch to byłoby całkiem nieźle.
Ja mówię ojojoj jak staję na wadze, ale to z innego powodu. Teraz nie tyję, stoję w miejscu i muszę się przyznać, że się tym martwię. Nie sądziłam, że kiedyś będę się martwiłam tym, że nie tyję. Ważę równe 80 kg. Sporo, ale zaczęłam gdzieś od 67, 68 kg. Nie pamiętam już dokładnie - w karcie na pierwszej wizycie jest 68,5 kg. Nie jest jeszcze tak źle, z Wiwi było dużo gorzej. Po mojej buźce nadal nie widać ciąży, a jak oglądałam ostatnio zdjęcie z dyplomu magisterskiego (zdjęcie robiłam w szóstym miesiącu ciąży) to zobaczylam ogromną różnicę - byłam już wtedy jak balonik. Teraz gdyby nie mój ogromny brzuch to byłoby całkiem nieźle.