Zdradzę Wam dziewczyny tajmenicę.
Nie martwcie się głupimi uwagami, brzusia i te duże i te małe są nasze. Napewno wszystkie czują już ogromniaste kopniaczki: cieszcie się nimi ile się da. Rozmawiajcie z brzuszkiem, głaszczcie go i uśmiechajcie się bo taki stan zdarza się rzadko. Pamiętam, że jak urodziła się Wiwi to byłam na nią w pewnej chwili zła, bo nie czułam już ruchów, które uwielbiałam. Leżałam w szpitalu, w łóżku, małą mi zabrali a mnie się chciało wyć bo czułam się "pusta" jak wydrylowana śliwka.
Więc głowy do góry, omijać nieprzyjazne koleżanki albo nasyłać im myszy (niepotrzebne skreślić!!!).