reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Karmienie

Basiek - u nas jogurty i białe sery są bleee, odrobina na języku i niemal odruch wymiotny:sorry2: w przeciwieństwie do kiełbaski, szynki itp. - przy każdym kęsie mniam mniam i klepanie sie po brzuszku, dlatego nadal kupuję mleczną mannę i owsiankę, żeby było cos mlecznego. Wyjątek stanowią gotowe jogurty lub serki z owocami w słoiczkach, te są pycha, ale ta cena nie dla mnie.
 
reklama
Basiek, ja daję serki homo waniliowe z Łowicza. Jogurty owocowe póki co jedliśmy z Jogobelli na razie. Smakują zdecydowanie bardziej niz serek:) Ale nic się nie marnuje, bo mama wciąga z upodobaniem:)
 
basiekk my dajemy Bielucha, albo taki naturalny z Biedry.Smakowych nie daję, bo to syf.Gość zasuwa bez dodatków, a czasami daję swój dżem żeby miał urozmaicenie.Jogurtów jakoś nie jadamy, ogólnie to z nabiału jeszcze ser żółty i ser koryciński, do rączki.Twaróg sam, z dżemem lub miodem.
 
Ostatnia edycja:
Basiek u nas z odstawieniem to tak samo wyszło.

Wróciłam do pracy i wtedy karmienie piersią było rano, przed moim wyjściem do pracy, koło 17 zaraz po powrocie i przed spaniem (zasypiał przy cycku). Z czasem okazało się, że rano muszę go budzić do karmienia i potem nie zawsze zasypiał. Więc odpuściłam i spał wtedy do 9 a potem przychodziła niania i dostawał już normalnie śniadanie (serki, potem kanapki). Z czasem okazało się, że po powrocie moim z pracy on nie jest głodny bo je obiad koło 15-16 a potem koło 19 już owocki. I zostało na nam karmienie przed spaniem. Było rytualne. Aż on przestał zasypiać przy tym i po jedzeniu kładłam go do łóżeczka i zasypiał sam. I tak raz na któreś karmienie odpuszczałam i jadł więcej kaszki na kolację. Potem było co drugi raz. A potem dostawał cycka tylko żeby mi odciągnąć. Teraz jeszcze czasem ssie w nocy jak jest chory, jak zęby idą. Ogólnie na niepokoje. I w weekendy rano przysysał się i jeszcze drzemaliśmy trochę. Ale jakoś z miesiąc temu odkrył, że z butelki leci szybciej, lepiej, więcej i też jest dobre. I dużo! Więc na chwilę obecną cycka dostaje raz na 5 dni ;)

Uff ale epopeja mi wyszła :D
 
Basiek ja daję twarożek homogenizowany czekoladowy lub miksuję blenderem twaróg tłusty z owocami plus odrobinka cukru. Boskie zwłaszcza z bananem :-) Jogurty naturalne polewam sosami z owoców. Kaszki robię wyłącznie w domu, kukurydziana lub manna na mleku z wodą. Do tego masło, żółtko, owoc, różnie. Zawsze jest inna :-)
 
Ja Wam powiem tylko jedną rzecz. Po rozmowach z Wami tutaj na forum, myślałam, że w kwestii karmienia jestem zupełnie normalną matką, ale po pobycie na Mazurach stwierdziłam, że ze mną jest chyba jednak coś nie tak;-)
Byliśmy tam ze znajomymi, razem z Julkiem było tam 4 dzieci, wśród których Julek była najmłodszy, potem dwójka starsza od nas o 5 miesięcy i jedna trzylatka. Co i jak oni jedzą to dla mnie był szok po prostu.
Pierwszy przykład z brzegu. Z jakąkolwiek matką w swoim otoczeniu bym nie rozmawiała - każda podaje dziecku do picia wodę. A podczas tego tygodnia, oprócz Julka żadne inne dziecko nie wzięło NAWET ŁYKA wody do ust. Ciągle tylko soki i to wcale nie rozcieńczone.
Jak ugotowałam raz dzieciom na śniadanie owsiankę, to oprócz Lulka, żadne dziecko jej nie zjadło. Za to płatki z zawartością kilograma cukru, bardzo chętnie.
Na śniadanie CODZIENNIE obowiązkowo parówka. Dzień bez parówki to dzień stracony. Oprócz tego różne Danio i inne rzeczy, w których czuć chemię i niewiele więcej.
Pomijam już podawanie jedzenia co chwilę, a później oburzenie, że dziecko nie chce zjeść obiadu.

Także, albo nas tu nieźle pogięło i mamy hopla na punkcie żywienia swoich dzieci, albo tamte matki ostro przeginają. ja bynajmniej nie mogłam wyjść z podziwu.
 
Co do karmienia - M właśnie do mnie dzwonił z wieściami od pediatry (starszej, doświadczonej pani), bo poszli z jelitówką. Zdziwiła się, że Zochna dostaje rano samo mleko, powiedziała, że w tym wieku na śniadanie mleko do popicia + chlebek, a na noc wcale mleka, tylko mleczne kaszki (łącznie dziennie ok. 0,5 l mleka w różnych produktach). Co do soczków mówiła, żeby niemal wykluczyć (nawet rozcieńczane), bo to niemal same kalorie. hmm, mam nadzieję, ze Zochna jakoś wróci do picia wody...

madzik - parówki?? - to najgorsze świństwo (choć sama czasem zjem, bo nie mogę się powstrzymać). wolę małej zgrzać kiełbaskę. Ale sama też jak obserwuję wśród znajomych, słucham, jak ludzie karmią małe dzieci, to nie ma to nic wspólnego z zalecanymi normami.

a ja czasem mam wyrzuty sumienia jak Was czytam, że daje Zochnie gotowe mleczne kaszki (mannę, owsiankę, sinlac), a nie gotuję sama - ale już nie mam czasu na bycie perfekcyjną mamą, żoną itp.
Choć kupiłam wczoraj zwykłą mannę i zobaczę, czy będzie hrabiance smakować (zawsze to tańsza alternatywa). Ale z drugiej strony te gotowce mają witaminy i probiotyki, a mała jogurtów nie je.
 
Ostatnia edycja:
No to ja grzeszę zatem serkami danio :D Ale do picia soku Mati nie ogląda, wyłącznie woda. Parówkę zje, ale jak już kupujemy to wybieramy te, które mają dużo białka więc i mięsa więcej (wiem, że MOM). Czasem zje chemiczne bułeczki mleczne (sama lubię z masłem :)) Czasem jemy ścierwo bo ... jest pyszne ;) Ale poważnie to zwracam uwagę na jakość jedzenia.
 
madzikk ja też to zaobserwowałam.Ale przyzwyczaiłam się, bo ja ogólnie tak jem, tzn na codzień i od dawna czytam etykiety.Więc przyzwyczaiłam się do inności. Co ja się natłumaczyłam że syrop glukozowy to to samo co cukier, tylko inna nazwa, bo "przecież jest napisane,że jest bez cukru" itp Dwóm nianiom musiałam to wkładać do głowy, bo one nie wiedziały, poza tym tłumaczyły ,że inni rodzice takie rzeczy kupowali i polecali dawać, nikt nie czytał co jest w składzie, a tylko to co na opakowaniu "dla dzieci" "bez cukru" "mnóstwo wapnia" itp

najgorsze jest to ,że w przedszkolu dzieciaki też dostają właśnie te kultowe "parówki", chleb z pasztetem, chleb napakowany chemią (puchaty jak wata) itd.

ale w sumie mogę nie czytać etykiet, bo jak zjem cos chemicznego to mam brzuch jak w 6mcu ciąży:-p Ostatnio nad morzem, po jednych gofrach mnie wywalało a po innych nie miałam bebzola.Więc bez czytania co jest w składzie wiedziałam:rofl2:

lepi z tymi probiotykami to trochę ściema, nie ma naprawdę żadnych badań, że to działa dobrze przy codziennym stosowaniu.Tylko w przypadku braków np. po antybiotykach jest wskazane medycznie.
Ale jak Ci zależy bardzo to inulina- (słodkie to jak cukier) http://www.kozlek.pl/vmchk/Jednorodne/Bio-Planet-inulina-BIO-250-g.html?gclid=CKvpnOGf-LECFUGHDgodFnAA0A)to daja do wszystkich "superhipermegazdrowych kaszek" , licząc sobie dwa razy więcej za taką kaszkę(np Nestle)

wbrew pozorom takie karmienie, kaszki, twarożki naturalne wychodzi taniej niż sponsorowanie koncernów...
Zresztą ja nie cierpię jak ktoś mnie robi w Karola:-D a tak jest z żywnością przetworzoną.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ale jeszcze co do parówek, są parówki i parówki. Kupiłam kiedyś z Sokołowa parówki niby 93% mięsa i chciałam po prostu dać młodemu spróbować. Nie smakowały wcale:-D Ale wśród tych naszych urlopowych kompanów na jakość tych parówek naprawdę nikt nie zwracał uwagi. Jaipur, czytanie etykiet? A co to etykieta?:-)
Ja już się teraz śmieję, ale uwierzcie mi, że mi wcale nie było do śmiechu.
Lepi, u nas mleko jest na pierwsze śniadanie, a później właśnie chlebek i inne rzeczy. Na noc też dajemy mleko.
 

Podobne tematy

Do góry