reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Karmienie piersia

Cesarskie ciecie miałam w czwartek po południu a w piątek pod wieczór dostałam małego do karmienia. Położne przyniosły go mówić ze zjadł przed chwilką sztuczne mleko i bedzie głodny za jakies 3 godziny to wtedy pomogą mi przystawic... I co? mały obudził się po godzinie. Krzyczy , płacze a ja nie wiem jak go przystawić. Ja dzwonie prosze i nic... zero odzewu. W końcu przyszła jedna i mówi - co z pani za matka skoro nie umie pani dziecka do piersi przystawić. Ja nawet nie miałam siły cokolwiek jej powiedzić. I tak metoda prób i błedów przy pomocy koleżanek z sali powoli się uczyłąm.Na szczescie miałam pokarm.
Aż mi się słabo robi jak to wspominam
 
reklama
Cesarskie ciecie miałam w czwartek po południu a w piątek pod wieczór dostałam małego do karmienia. Położne przyniosły go mówić ze zjadł przed chwilką sztuczne mleko i bedzie głodny za jakies 3 godziny to wtedy pomogą mi przystawic... I co? mały obudził się po godzinie. Krzyczy , płacze a ja nie wiem jak go przystawić. Ja dzwonie prosze i nic... zero odzewu. W końcu przyszła jedna i mówi - co z pani za matka skoro nie umie pani dziecka do piersi przystawić. Ja nawet nie miałam siły cokolwiek jej powiedzić. I tak metoda prób i błedów przy pomocy koleżanek z sali powoli się uczyłąm.Na szczescie miałam pokarm.
Aż mi się słabo robi jak to wspominam

co za glupie torby no:wściekła/y: mi tez nikt nie pomogl, wrecz z laska przyszla w nocy mi pomoc:wściekła/y: biedna byla bo ja obudzilam:wściekła/y:
 
W szoku jestem jak czytam Wasze opowiesci :szok: az mi sie wierzyc w to nie chce :szok:

Moj szpital promuje karmienie piersia wiec pewnie dlatego bylo calkiem inaczej. Polozne pomagaly z cierpliwoscia, uczyly roznych pozycji do karmienia, dokarmialy dziecko jak juz matka nie dawala rady siedziec non stop z brzdacem przy cycu (tak jak ja). Nawet jak ktoras matka chciala, to zabieraly na chwile dziecko i same sie nim opiekowaly, aby matka odpoczela. Byla tez polozna laktacyjna. Ogolnie bylo super i mozna bylo dzwonic po polozne co 5 min a one sie nie wkurzaly.
I mysle ze tu nie tylko chodzi o to ze mialy obowiazek promowac karmienie piersia, ale o to ze byly po prostu LUDZKIE.

I wspolczuje Wam dziewczyny takich strasznych przezyc :-(
 
Dziunka, ja po 12h od cc dostałam małego na swoję salę. I cieszyłam się że mam go bliziutko. Z tym ze mały nie spał, marudził... A ja się nie kładłam nawet bo bolała rana i bałam sie że nie uda mi się szybko wstać do niego...:-( To był koszmar... A ja jak teraz z perspektywy o tym myślę, to nie wiem czemu ich nie opier... i czemu tylko beczałam po cichu w poduchę... :-:)zawstydzona/y:
 
Dziunka, ja po 12h od cc dostałam małego na swoję salę. I cieszyłam się że mam go bliziutko. Z tym ze mały nie spał, marudził... A ja się nie kładłam nawet bo bolała rana i bałam sie że nie uda mi się szybko wstać do niego...:-( To był koszmar... A ja jak teraz z perspektywy o tym myślę, to nie wiem czemu ich nie opier... i czemu tylko beczałam po cichu w poduchę... :-:)zawstydzona/y:

12 h to pozno. Moja mama dostala od razu po cesarce. Caly czas miala dziecko przy sobie i musiala sie nim zajmowac i karmic i przewijac.
 
oj dziewczyny, jak ja to czytam to sie dziwie, ze tu w iranie nikt sie niczym nie przejmuje... ja dziecko do karmienia dostalam na sali pooperacyjnej, godzine po cesarce... bylam jeszcze znieczulona od pasa w dol i oczywiscie nie pozwalano mi ruszac glowa, ale to nie przeszkodzilo pielegniarce przyniesc mi mala, polozyc na brzuchu i powiedziec, ze mam ja sobie trzymac reka i karmic. pielegniarka mnie zostawila, a ja tak sie balam, ze ja upuszcze, ze oczywiscie majtalam glowa we wszystkie strony. nakarmic mi sie nie udalo. dziecko wyladowalo w moich nogach i tak przewieziono mnie z dzieckiem na sale ( prywatna, bo za taka zaplacilam). dziecko znow wyladowalo na mnie i jak tylko personel wyszedl z sali przeturlalam sie na bok, polozylam corcie obok siebie i wreszcie udalo mi sie nakarmic moja malenka. dziecko bylo caly czas przy mnie, prosilam tylko o przekladanie jej z mojego jednego boku na drugi i do lozeczka. czasem nie chciala sie budzic na karmienie i straszono mnie, ze sie odwodni. odwodnic sie nie dowodnila, choc przez pierwszy tydzien spala czasem i po 6 godzin non stop. po 36 godzinach od cesarki wyladowalam z mala sama w domu i plakalam z bolu poranionych piersi. jednak nam sie udalo i karmie wylacznie piersia, a kianka ma juz 3,5 miesiaca. jednak faktycznie uwazam, ze ktos powinien uprzedzac ciezarne, ze porod to pikus przy poczatkach karmienia.
 
A ja jak teraz z perspektywy o tym myślę, to nie wiem czemu ich nie opier... i czemu tylko beczałam po cichu w poduchę... :-:)zawstydzona/y:

Babyblues jest zdecydowanie po stronie personelu medycznego chociaz... ja sie strasznie wk..urwilam strasznie - karmienie szlo nam bardzo dobrze, mala pieknie ssala mnie nie bolaly piersi, super ale dostala mega zoltaczki poniewaz urodzila sie z krwiaczkiem podpajeczynowkowym i kazali mi ja trzymac w taki dziwnym sprzecie do fototerapii - takim co stoi przy lozeczku. Ida tego nieznosila, nienawidzila wrecz - zanosila sie placzem, wpadala w histerie nie do opanowania. Ktorejs nocy jak plakala tak juz z godzine, a ja razem z nia przyszla pigula z mina: "ja pani pokaze jak uspokoic dziecko skoro pani nie potrafi", meczyla sie z Ida dobre pol godziny (nawet czysta glukowa poszla w ruch) i nic - mala jak w histerii tak nadal ryczy. W koncu oddala mi dziecko (prawie nia rzucila) i jeb..nela drzwiami z tekstem "histeria pani dziecka to pani sprawa" i wyszla!. Ja po narkozie, po lyzeczkowaniu, w cycach jeszcze pusto, dziecko w histerii a mam ja wlozyc do tego go..wna od fototerapii - nosz kur..wa badz tu madry i pisz wiersze.

Efekt byl taki ze jakims cudem udalo mi sie ja uspokoic, zadzwonilam po pielegniarke (to byla noc) i powiedzialam, pokazujac spiace dziecko "ja swoi kawale roboty zrobilam, teraz pani kolej" pokazujac glowa na sprzet medyczny :). Pielegniarka byla pos..rana jak miala ja wlozyc do tego gowna - w koncu stwierdzila ze poziom bilirubiny nie jest AZ tak wysoki i moze pospac w lozeczku.

Do tego dowiedzialam sie ze mala mocno spadla z wagi i to moja wina bo mi w cyckach nie bangla. Chcialo mi sie jedynie ryczec. Ostatecznie postanowilam zalatwic sprawy w taki sposob :): Rano byl obchod, przyszla rowniez szefowa pielegniarek, ja mialam babybluesa jak stad do tamtad :), plakalam jak bobr i jednoczesnie mowilam do lekarki takim tekstem: szanowna pani, wolalabym teraz moc krzyczec i mowic twardym tonem, ale mam babybluesa i bede plakac - prosze sie tym nie przejmowac!. Po czym powiedzialam (szlochajac) co mysle o calym tym personelu medycznym, o pielegniarce ktora mnie zostawia z dzieckiem w takiej sytuacji, o dokarmianiu dziecka butla - bo tak latwiej. Powiedzialam ze skoro histeria mojego dziecka to moj problem, to tez zoltaczka mojego dziecka jest moim problemem, to poprosze ten sprzet do chaty, damy sobie ade. A jesli mam zostac w szpitalu to maja wziac mala na duze lampy i raz a dobrze naswietlic!Efekt byl taki ze mnie natychmiast wypisano do domu :) ale mala juz nie chciala cyca :( jeszcze mieszanie karmilam z miesiac a potem calkowicie odrzucila.

A szkoda bo mnie akurat piersi w ogole nie bolaly.
 
Dokladnie sie z wami zgadzam, prod w porownaniu z karmieniem piersia to pestka, mimo ze rodzilam 17 godzin. U mnie w szpitalu bylo naprawde fajnie, pomagaly polozne przystawiac mala do piersi i udzielaly wskazowek. Mialysmy nawet kurs odnosnie jak pielegnowac maluszka i ogolnie wszyskie wazne sprawy byly omowione. Dodatkowo na wyjscie dostalam jeszcze ksiazke i i ulotki gdzie moge skorzystac z pomocy w razie problemow z laktacja. Mi mala przystawili do piersi zaraz po urodzeniu, nawt nie byla jeszcze wykapana, tylko zwinieta w plutno:tak:. Bylo to bardzo mile przezycie.
Dopieo potem zaczely sie schody:zawstydzona/y:, poranione sutki, krew, strupy... ehh i na koniec zapalenie piersi, wysoka goraczka:wściekła/y:. Ale bylo, minelo i teraz sie ciesze ze nadal karmie tylko piersia. Nie ma nic przyjemniejszego na swiecie ;-):-):-D
 
reklama
:szok::szok::szok: nic już nie gadam:sorry2::baffled:. MASAKRA!!! Tylko takie pytanie - jeśli można - Mama była zadowolona:confused:

U nas to norma w szpitalu, dzieci sa przy matkach, mama byla zadowolona bo miala dziecko caly czas na oku i wiedziala co sie z nim dzieje a ja bylam od tego aby jej pomoc ;-) co prawda na noc nie zostawalam ale wiekszosc dnia bylam. Zreszta mama radzila sobie swietnie bo 4 godz po cesarce juz normalnie chodzila, byla pod prysznicem itd. Mysle ze jak kobieta nie ma nikogo do pomocy to wtedy pomagaja. A tak na marginesie mysle ze gdyby nie ta mozliwosc zostania od razu z dzieckiem i mus zajmowania sie nim , to niejedna kobieta popadlaby w dobra depresje. Moja mama mowi ze to byly najgorsze dni w jej zyciu jak ja lezalam na sali noworodkow wrzeszczaca i nieprzewinieta, a ona nawet do mnie wejsc nie mogla.

Babyblues jest zdecydowanie po stronie personelu medycznego chociaz... ja sie strasznie wk..urwilam strasznie - karmienie szlo nam bardzo dobrze, mala pieknie ssala mnie nie bolaly piersi, super ale dostala mega zoltaczki poniewaz urodzila sie z krwiaczkiem podpajeczynowkowym i kazali mi ja trzymac w taki dziwnym sprzecie do fototerapii - takim co stoi przy lozeczku. Ida tego nieznosila, nienawidzila wrecz - zanosila sie placzem, wpadala w histerie nie do opanowania. Ktorejs nocy jak plakala tak juz z godzine, a ja razem z nia przyszla pigula z mina: "ja pani pokaze jak uspokoic dziecko skoro pani nie potrafi", meczyla sie z Ida dobre pol godziny (nawet czysta glukowa poszla w ruch) i nic - mala jak w histerii tak nadal ryczy. W koncu oddala mi dziecko (prawie nia rzucila) i jeb..nela drzwiami z tekstem "histeria pani dziecka to pani sprawa" i wyszla!. Ja po narkozie, po lyzeczkowaniu, w cycach jeszcze pusto, dziecko w histerii a mam ja wlozyc do tego go..wna od fototerapii - nosz kur..wa badz tu madry i pisz wiersze.

Efekt byl taki ze jakims cudem udalo mi sie ja uspokoic, zadzwonilam po pielegniarke (to byla noc) i powiedzialam, pokazujac spiace dziecko "ja swoi kawale roboty zrobilam, teraz pani kolej" pokazujac glowa na sprzet medyczny :). Pielegniarka byla pos..rana jak miala ja wlozyc do tego gowna - w koncu stwierdzila ze poziom bilirubiny nie jest AZ tak wysoki i moze pospac w lozeczku.

Do tego dowiedzialam sie ze mala mocno spadla z wagi i to moja wina bo mi w cyckach nie bangla. Chcialo mi sie jedynie ryczec. Ostatecznie postanowilam zalatwic sprawy w taki sposob :): Rano byl obchod, przyszla rowniez szefowa pielegniarek, ja mialam babybluesa jak stad do tamtad :), plakalam jak bobr i jednoczesnie mowilam do lekarki takim tekstem: szanowna pani, wolalabym teraz moc krzyczec i mowic twardym tonem, ale mam babybluesa i bede plakac - prosze sie tym nie przejmowac!. Po czym powiedzialam (szlochajac) co mysle o calym tym personelu medycznym, o pielegniarce ktora mnie zostawia z dzieckiem w takiej sytuacji, o dokarmianiu dziecka butla - bo tak latwiej. Powiedzialam ze skoro histeria mojego dziecka to moj problem, to tez zoltaczka mojego dziecka jest moim problemem, to poprosze ten sprzet do chaty, damy sobie ade. A jesli mam zostac w szpitalu to maja wziac mala na duze lampy i raz a dobrze naswietlic!Efekt byl taki ze mnie natychmiast wypisano do domu :) ale mala juz nie chciala cyca :( jeszcze mieszanie karmilam z miesiac a potem calkowicie odrzucila.

A szkoda bo mnie akurat piersi w ogole nie bolaly.

No niezle. Masakra jakas :baffled:
 
Do góry