Kasia Kucińska
Majowa Czerwcówka '06 :)
A ja mam mega doła... Martunia zupełnie nie chce piersi. Wczoraj w nocy musiałam jej dać butelkę, bo była głodna a nie chciała złapać piersi, mimo, że mleko było, potem cały dzień to samo, wczoraj wieczorem po kąpieli udało się ją nakarmić piersią, o 5 pobudka i ani myślała się przyssać, i znów dziś cały dzień butelka, a jak przystawiam do piersi, to płacze jakbym jej krzywdę robiła. I to wcale nie dlatego, że mleka nie ma, jest na pewno, ściagam dopiero jak nie uda się dać piersi i nakarmię z butelki, więc na następne karmienie na pewno jest. Nie mam pojęcia co się stało, że nie chce, tak z dnia na dzień. Zgadzam się ze wszystkim, co napisała Marzena, wcale nie uważam, że karmienie butelką jest gorsze, ale... to, że nie mogę Martusi karmić jest dla mnie jak osobista porażka. Może dlatego, że tak bardzo chciałam karmić piersią (nie przez nagonkę, sama z siebie czułam tak wewnętrzną potrzebę) i tak długo walczyłam o karmienie, mimo że wszyscy dookoła mówili bym dała już sobie spokój. Kiedy w końcu udało się odstawić butelkę, bo moje mleko już wystarczało, byłam tak szczęśliwa, że się udało, że aż nie mogłam w to uwierzyć. I tym bardziej nie rozumiem- gdy nie było mleka, Martunia bardzo chciała ssać, a teraz jak mleka jest wystarczająco, nie chce :-(