Kasia Kucińska
Majowa Czerwcówka '06 :)
Asiu, ja też całą ciążę jadłam banany, a przez pierwsze trzy miesiące gdyby nie one to chyba umarłabym z głodu, w ogóle nie miałam apetytu, cokolwiek zjadłam to zaraz było mi niedobrze i zwykle wymiotowałam, tylko na banany miałam ochotę i tylko po nich nic mnie nie męczyło. Po porodzie też kilka razy jadłam banany i ... nie było gorzej. Bo z brzuszkiem Marty są straszne problemy. Przez pierwsze dwa tygodnie było w miarę dobrze, a potem sie zaczęło... i zupełnie nie wiem dlaczego, bo nie zmieniłam diety. Moja dieta jest bardzo ograniczona, Marta ostatnio już zwykle je spokojnie, bo wcześniej strasznie łapczywie jadła, próbowałam wielu rzeczy- esputicon, potem plantex, piję herbatkę koperkową, Marta nie chce jej pić więc dostaje rumianek, odrobinkę pomaga gripe water. I już nie wiem co mam robić! Kilka razy dziennie (czasem raz, czasem cztery) jest straszny płacz, Martusia się okropnie pręży, wręcz wije się z bólu, masuję jej brzuszek wszystkimi możliwymi sposobami jakie znam, noszę, poklepuję po pupie... jak w końcu zrobi kupkę i pozbędzie się tych wszystkich gazów to się uspokaja i zasypia. Czasem to trwa kwadrans, a czasem ponad dwie godziny, tak jak dziś nad ranem. Dziś i jutro będę jeść tylko kanapki z chudą wędlinką, jak będzie lepiej to codziennie będę wprowadzać coś innego i obserwować, a jak nadal będzie tak źle to chyba się załamię! To jest koszmar- patrzeć jak dziecko cierpi, i nie umieć mu pomóc.