klariss1
Błażej & Kacper Team ;D
- Dołączył(a)
- 12 Październik 2009
- Postów
- 776
ja tak na szybko, moje spostrzeżenia :
- laktator NIGDY nie da rady tak ładnie odciągnąć z piersi jak dziecko, dlatego nie ma się co sugerować ilością odciągniętego mleka, rzeczywiscie jest go w piersi sporo więcej
- mój Kacper tez bardzo szybko sie najada, dzieci sa juz większe, maja silniejsze mięśnie odpowiadajace za ssanie i daja radę się najeść w 5-10 minut, ale ważne jest tez, czy karmienie jest co 2,5-3 h, bo ja dziecko upomina sie częściej, to znaczy, że te 5-10 minut ssania, to zdecydownie za krótko
- jak sie człowiek martwi i denerwuje, że mleka za mało, że dziecko będzie głodne itd, to to tez ma bardzo negatywny wpływ na laktacje. Żadna to nowość, bo tą wiedzę można znaleźć w książkach, ale ja to rzeczywiście przeszłam przy karmieniu pierwszego syna. Ciagły pacz i mój i dziecka, nerwy i karmienie było męką. Jak dopiero dałam sobie luz i stwierdzilam, że karmienie piersią nie jest najważniejsze, ze sa przecież doskonałe mieszanki, to wtedy mój stan psychiczny sie poprawił i laktacja sie unormowała. Chociaz gdyby wtedy jednak nie udało sie nam nadal karmić piersia, nie byłaby dla mnie to wtedy żadna tragedia, pogodziłambym sie z tym bez wyrzutów.Także stres i nerwy tylko napędzaja spiralę.
- laktator NIGDY nie da rady tak ładnie odciągnąć z piersi jak dziecko, dlatego nie ma się co sugerować ilością odciągniętego mleka, rzeczywiscie jest go w piersi sporo więcej
- mój Kacper tez bardzo szybko sie najada, dzieci sa juz większe, maja silniejsze mięśnie odpowiadajace za ssanie i daja radę się najeść w 5-10 minut, ale ważne jest tez, czy karmienie jest co 2,5-3 h, bo ja dziecko upomina sie częściej, to znaczy, że te 5-10 minut ssania, to zdecydownie za krótko
- jak sie człowiek martwi i denerwuje, że mleka za mało, że dziecko będzie głodne itd, to to tez ma bardzo negatywny wpływ na laktacje. Żadna to nowość, bo tą wiedzę można znaleźć w książkach, ale ja to rzeczywiście przeszłam przy karmieniu pierwszego syna. Ciagły pacz i mój i dziecka, nerwy i karmienie było męką. Jak dopiero dałam sobie luz i stwierdzilam, że karmienie piersią nie jest najważniejsze, ze sa przecież doskonałe mieszanki, to wtedy mój stan psychiczny sie poprawił i laktacja sie unormowała. Chociaz gdyby wtedy jednak nie udało sie nam nadal karmić piersia, nie byłaby dla mnie to wtedy żadna tragedia, pogodziłambym sie z tym bez wyrzutów.Także stres i nerwy tylko napędzaja spiralę.