zaliczyłyśmy dziś neonatologa....konkretnie to panią neonatolog
wiecie co Wam powiem...po kiego ch**a my chodziny do tych lekarzy? naprawde wygodniej jest napisac tutaj na forum i wysluchac kilku rad...lekarz i tak potwierdzi wszystko
a więc moja mała podła córeczka ma nietolerancje laktozy i kolki...
nie byłoby w tym nic dziwnego bo większość dzieci ma nietolerancje laktozy w wieku do 4 miesiecy tylko u większości przebiega to o wiele łagodniej a u części właśnie tak jak u mojej małej...
pani doktor zbadała ją dokładnie, potem pogadała z nami dłuuuugo i uwaga uwaga WYSŁUCHAŁA mnie od początku do końca...nie ma to jak pójść prywatnie i zostawić stówe
dostaliśmy recepte na enzym rozkladajacy laktoze i na debridat (na kolki) i mamy nadal używać homeopatycznego leku z francji, ktory dostalismy (boiron) bo pani doktor stwierdziła że jest b.dobry i napewno dodatkowo ją wspomoże
od razu zostaliśmy ostrzeżeni żeby nie oczekiwać cudów tylko dać sobie spokojnie 2 tygodnie na poprawe bo malutka ma "straszliwie" rozstrojone jelitka....
generalnie jestem bardzo zadowolona z wizyty bo pani widać że byłą zaangażowana w naszej rozmowie, odpowiadała na pytania, zbadała ją wzdłuż i wszerz, kazała przystawić do piersi, pokazać jak ją odbijam, pytała o pielegnacje, przejrzała wszystkie papiery szpitalne i poźniejsze badania, pytała o jej zachowanie w rożnych sytuacjach...no po prostu wszystko...tak powinna wygladać wizyta u lekarza!!!!!!!!!!!!!
jedno mi sie tylko srednio podobało....pani zawzięcie przekonywała mnie do powrotu karmienia tylko piersią...a to mi sie nie podoba...naprawde nie lubie karmic piersią :-(, żadna ze mnie matka polka = wyrodna matka jestem buuuu...