Czasami, kiedy czytam, jakie was spotykają sytuacje, to słowo daję, myślę sobie, że wychowywać się/obracać we wspierającym środowisku jest prawdziwym szczęściem. Dziewczyny piszą, że kiedy decydują się na jedno dziecko, to wysłuchują, że to dla dziecka tragedia, a im na starość nikt wody nie poda, jak się wyprowadzi z domu, a dwoje to już większa szansa. Troje, czworo dzieci też budzi podejrzenia i komentarze - a jak wy się utrzymacie; nie wiecie, że istnieje antykoncepcja; teraz wszystkie pazerne na ten 500/800+. Spotykałyście się z takimi dziwnymi komentarzami? Jak sobie radzicie?