reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak żyć dalej?

Dziękuję 💚
Masz rację, oczywiście, to ja mu ustępowalam, po prostu on na taki charakter, a ja inny.
Ja jestem raczej zgodna i bardzo wrażliwa - niestety. I po prostu kocham dzieci...
Jak by to ode mnie zależało miałabym i pięcioro 😊
Mój mąż jest wspaniałym tatą dla chłopców, ale nasza relacja nie do końca jest oparta na partnerstwie. Tak było u niego w domu i myślę że to czasem są takie nieświadome nawyki...
Rozumiem. Nie mniej, to że mąż ma jakieś nawyki z domu, nie znaczy, że musiałaś je akceptować czy się na nie godzić jeżeli ci nie odpowiadały. Nie zrozum mnie źle, nie oceniam Was i waszego małżeństwa absolutnie. Wasz związek, wasze zasady. Jeżeli "brak partnerstwa" się u was sprawdza ok. Jednak z tego co piszesz, to chyba nie do końca jesteś z tego zadowolona. A to może przekładać się na poziom zadowolenia ze związku.
Myślę, że raczej się ze mną nie rowiedzie, skoro teraz pogodził się z tym że będzie trzecie dziecko...
Oczywiście zawsze ma prawo do tego aby odejść...
Pogodził się, bo wpadliście. Nie miał więc wyboru. Inaczej sprawy mogą się mieć, gdy to na nim w końcu "wymusisz". Chyba o to chodzi @Xwawelx .
 
reklama
To nie jest coś, co pojawiło się we mnie teraz... To jest pragnienie, które towarzyszy mi od bardzo dawna, od lat..
I nie ma we mnie zgody na ten brak, choć wiem, o ile byłoby łatwiej...
Jeśli odpuszczę, a tak naprawdę nie mam wpływu na to, czy on zmieni zdanie, boję się że to ja nie będę w stanie zostać w relacji z kimś, kto widząc wieloletnie pragnienie, marzenie ukochanej osoby, później rozpacz czarną po tej utracie, dalej stoi przy swoim...
Ja bym tak nie potrafiła, myślę, że mamy z mężem zupełnie inną wrażliwość...
On chce wygody, skupienia się na sobie.
A ja chcę się opiekować, wozić wózkiem,wstawać w nocy, nosić w chuscie...
I jego rozumiem.
Ale też nie umiem tak się poddać...
 
Rozumiem. Nie mniej, to że mąż ma jakieś nawyki z domu, nie znaczy, że musiałaś je akceptować czy się na nie godzić jeżeli ci nie odpowiadały. Nie zrozum mnie źle, nie oceniam Was i waszego małżeństwa absolutnie. Wasz związek, wasze zasady. Jeżeli "brak partnerstwa" się u was sprawdza ok. Jednak z tego co piszesz, to chyba nie do końca jesteś z tego zadowolona. A to może przekładać się na poziom zadowolenia ze związku.

Pogodził się, bo wpadliście. Nie miał więc wyboru. Inaczej sprawy mogą się mieć, gdy to na nim w końcu "wymusisz". Chyba o to chodzi @Xwawelx .
Pewnie tak...
 
Rozumiem. Nie mniej, to że mąż ma jakieś nawyki z domu, nie znaczy, że musiałaś je akceptować czy się na nie godzić jeżeli ci nie odpowiadały. Nie zrozum mnie źle, nie oceniam Was i waszego małżeństwa absolutnie. Wasz związek, wasze zasady. Jeżeli "brak partnerstwa" się u was sprawdza ok. Jednak z tego co piszesz, to chyba nie do końca jesteś z tego zadowolona. A to może przekładać się na poziom zadowolenia ze związku.

Pogodził się, bo wpadliście. Nie miał więc wyboru. Inaczej sprawy mogą się mieć, gdy to na nim w końcu "wymusisz". Chyba o to chodzi @Xwawelx .

Dokładnie.
Ale dobrze napisałaś. Moim zdaniem zwiazek budujemy od początku i rozmawiamy od początku o wszystkim, jeśli coś nam nie pasuje i tak jak autorka "narzekamy " bądź "dostrzegamy ", to trochę wina autorki, że pozwala na takie sytuacje, ciągle ustępując. Związek to relacja, ktora od początku należy budować a nie przytakiwac, czy siedzieć cicho. Teraz wydaje mi się, ze wychodzi trochę z autorki gorycz, ze jesy inaczej niz powinno. I mimo to chce z takim partnerem dziecko...
 
To nie jest coś, co pojawiło się we mnie teraz... To jest pragnienie, które towarzyszy mi od bardzo dawna, od lat..
I nie ma we mnie zgody na ten brak, choć wiem, o ile byłoby łatwiej...
Jeśli odpuszczę, a tak naprawdę nie mam wpływu na to, czy on zmieni zdanie, boję się że to ja nie będę w stanie zostać w relacji z kimś, kto widząc wieloletnie pragnienie, marzenie ukochanej osoby, później rozpacz czarną po tej utracie, dalej stoi przy swoim...
Ja bym tak nie potrafiła, myślę, że mamy z mężem zupełnie inną wrażliwość...
On chce wygody, skupienia się na sobie.
A ja chcę się opiekować, wozić wózkiem,wstawać w nocy, nosić w chuscie...
I jego rozumiem.
Ale też nie umiem tak się poddać...
Uwierz, ze jest wiele takich kobiet, dlatego jest tyle kochających babć, bo wylewają swoją miłość i pragnienie na wnuki. Pomyśl o tym.
 
To nie jest coś, co pojawiło się we mnie teraz... To jest pragnienie, które towarzyszy mi od bardzo dawna, od lat..
I nie ma we mnie zgody na ten brak, choć wiem, o ile byłoby łatwiej...
Jeśli odpuszczę, a tak naprawdę nie mam wpływu na to, czy on zmieni zdanie, boję się że to ja nie będę w stanie zostać w relacji z kimś, kto widząc wieloletnie pragnienie, marzenie ukochanej osoby, później rozpacz czarną po tej utracie, dalej stoi przy swoim...
Ja bym tak nie potrafiła, myślę, że mamy z mężem zupełnie inną wrażliwość...
On chce wygody, skupienia się na sobie.
A ja chcę się opiekować, wozić wózkiem,wstawać w nocy, nosić w chuscie...
I jego rozumiem.
Ale też nie umiem tak się poddać...
Mam nieodparte wrażenie, że sprowadzasz macierzyństwo jedynie do wożenia wózkiem, karmienia i przewiania. A tak na prawdę okres niemowlęcy bardzo szybko mija. Od razu przepraszam za szczerość, ale o ile rozumiem chęć posiadania dziecka, to już Twoich motywacji nie bardzo. To brzmi bardzo dziwnie "chce dziecko, żeby je wozić wózkiem i nosić w chuście".

Poza tym, mam wrażenie, że Ty robisz różne rzeczy, ponosisz wyrzeczenia i ustępstwa w "dowód miłości" i wymagasz od męża, żeby był taki sam. A tak się nie da.

Jak dla mnie, powinniście porozmawiać z psychologiem na jakiejś terapii. Albo chociaż na początek Ty sama. Bo inaczej skończycie w relacji wzajemnych pretensji. A już na pewno Twoich pretensji, jeżeli trzeciego dziecka nie będzie.
 
reklama
Do góry