reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak zająć głowę, kiedy dziecko jest w szpitalu?

Dziś wrócił na sondę. To takie trochę realia szpitalne. W domu zjadłby pół porcji, a za pół godziny dojadł resztę. W szpitalu nikt go nie dokarmi za te 30-40min, więc poszła sonda w ruch. Ale pełne 2 doby był bez, więc i tak jestem mega dumna z niego. Mam nadzieję, że szybciorem się ogarnie i pod koniec przyszłego tygodnia opuści szpital.

Tylko kolki się zaczynają 🙈 w sumie czasowo jak u donoszonego dziecka, bo Stasio już ma 10 tygodni skończone, więc może mieć kolki. Alergii na bmk nie podejrzewają, a ja nie jadłam nic, czego nie jadłabym wcześniej, więc kolka zostaje jako rozwiązanie.

Dogadałam się też z pielęgniarkami, żeby jednak spróbowały go pokarmić smoczkiem z innej firmy niż te szpitalne. Powiedziały, że się postarają, bo też rozumieją mój stres, że potem wyjdziemy i nie będziemy mieć szpitalnych smoczków.

Nawet nie wiecie, jak ja już go chcę w domu. Serio. Czasami mam ochotę rąbnąć te wyjazdy do szpitala i poczekać aż wyjdzie, bo ta szpitalna atmosfera jest strasznie męcząca. Staszka chcę widzieć, ale szpitala serdecznie nie znoszę. Dobijam powoli do jakichś moich limitów chyba. I nie wiem, czy ten limit da się jeszcze popchnąć dalej. Dzisiaj jest 69 dzień od kiedy jeżdżę do szpitala. Odpalił mi się dół. Chciałabym mieć Stasia w domu tak, żeby po prostu być w stanie mu pomóc. Dać termofor, pomasować brzuszek, ponosić, a tu mogę go tylko wyjąć z łóżeczka i sobie posiedzieć z nim na rękach i na tym i na przewijaniu się aktywność kończy i to mi przeszkadza, bo ja chcę więcej.

No ale czekamy. Może już mniej niż tydzień.
 
reklama
Kochana, jesteś dla niego najwspanialszą mamą jaką tylko mógł sobie wymarzyć i jestem pewna, że oprócz tego jesteś też w swoich oczach turbo dzielna. Żadna z nas nawet nie podejrzewa samych siebie o taką siłę i determinację jakie znajdujesz w sobie.
Zmęczenie jest zupełnie normalne, kryzysy też. I tak zniosłaś więcej niż można sobie wyobrazić.
Wierzę, że za Wami już 99% tego co złe i jesteście na ostatniej prostej do bycia razem.
Postaraj się te ostatnie chwile zagospodarować też trochę dla Ciebie. Zjedz dobre sniadanko, zabierz się do knajpy na obiad. Odpal serial czy weź kąpiel.
Naładuj baterie żeby nie wykończyć się na chwilę przed metą.
Za Tobą najtrudniejszy maraton w życiu, do mety dojdz już spacerkiem 🤍
Jestem z Was dumna
 
Kochana, jesteś dla niego najwspanialszą mamą jaką tylko mógł sobie wymarzyć i jestem pewna, że oprócz tego jesteś też w swoich oczach turbo dzielna. Żadna z nas nawet nie podejrzewa samych siebie o taką siłę i determinację jakie znajdujesz w sobie.
Zmęczenie jest zupełnie normalne, kryzysy też. I tak zniosłaś więcej niż można sobie wyobrazić.
Wierzę, że za Wami już 99% tego co złe i jesteście na ostatniej prostej do bycia razem.
Postaraj się te ostatnie chwile zagospodarować też trochę dla Ciebie. Zjedz dobre sniadanko, zabierz się do knajpy na obiad. Odpal serial czy weź kąpiel.
Naładuj baterie żeby nie wykończyć się na chwilę przed metą.
Za Tobą najtrudniejszy maraton w życiu, do mety dojdz już spacerkiem 🤍
Jestem z Was dumna
Problem polega na tym, że ja nie mam ochoty na nic 🙈 dobra, mam ochotę na czekoladę i chipsy jakieś 24/7, ale staram się odstawić, bo i tak kontroluję się mocno, żeby nie jeść wtedy, kiedy odciągam porcje do szpitala.
Seriale ostatnio odpalam, oglądam 2 odcinki i stwierdzam, że beznadzieja. Książki męczę tygodniami (a jestem ogromnym molem książkowym). Poukładałabym puzzle, ale jak układam, to lubię spędzać nad puzzlami cały dzień, a wiem, że mnie w domu jutro pół dnia nie będzie, to mi się odechciewa rozkładania.
Kupiłabym sobie jakieś ciuchy, ale sukienki, które mi się podobają nie nadają się ani na karmienie ani na laktator, więc bez sensu, skoro ich nie ubiorę w tym sezonie. Ogólnie wyglądowo czuję się jak kupa 🙈 mam wrażenie, że wszystko źle na mnie leży, jakiś mam problem z ubraniem się tak, zeby to się mnie podobało. To też specyfika tego, że jak ubieram się do szpitala, to biorę pod uwagę to, że będę Staszka tulić, więc patrzę czy nie ma guzikow, koronek, wstawek, ktore mogłyby mu przeszkadzać. Efekt jest taki, ze chodzę w 3 koszulkach na zmianę, a reszta moich ciuchów leży i leży. Nie mam czasu na popracowanie nad kondycją, bo siedzę w szpitalu, więc brzuch też nie jest taki, jak wcześniej. Mówię sobie, że jak już będzie cieplo, wbiję w krótkie spodnie, wezmę Staszka w wózku na 2h spacer, zrobię 10 tysięcy kroków to mi przejdzie, ale muszę doczekać tego czasu.

A z drugiej strony przypominają mi się początki ciąży i mam w głowie, że chcę jeszcze 🤷‍♀️ pierwszy trymestr miałam taką nerwówkę w głowie, nie wychodziłam z domu, narzekałam, miałam mdłości, a jednak jakaś radość w tym była taka, że się chce jeszcze raz. To jest syndrom sztokholmski. Albo mnie tak bierze tęsknota, bo ciągle nie wiem czy będę chciała bawić się w zakładanie taśmy TAC i przeżywać nerwówkę zastanawiania się czy z taśmą uda mi się donosić.
 
@Lady Loka masz prawo do takiego samopoczucia. Ten szpitalny maraton mocno obciąża. Do tego niepokoje w domu, fakt, że znaleźć sobie miejsca, ani zajęcia nie da. Mnie to nie dziwi. Znam to.
Nie masz już zasobów na ciąg dalszy. Odnajdziesz je w sobie. Zobaczysz. Bądź tylko dla siebie łagodna. Szukaj tych drobiazgów, które cieszą. Słonko na buzi, może spacer w parku, może przytulas od ukochanego. Jeśli układanka się sprawdzi, to rozłóż ja. Potem jedź do Stasia, może jak wrócisz siądziesz do niej na odreagowanie. A przynajmniej będzie już rozłożona.

Gdybyś miała ochotę, to we wtorek możemy się spotkać.

Może ktoś inny obcy, choćby po to, by przebiec się po parku. Jak chcesz, to możemy iść do botanicznego... Jeszcze tam nie bylam
 
@Lady Loka to cię nie pocieszy, ale minęło 4 lata, a dopiero dziś kupiłam sobie pierwsza sukienkę. Też mam już dość wyglądania jak obdartus. Wciąż nie zgubiłam brzucha... staram się, choć kiepsko mi wychodzi. Z czasem będzie lepiej
 
Hej, jesteś mega zaradną dziewczyną, i podziwiam Ciebie. Kiedy mam coś, zazwyczaj wychodzę na długie spacery oraz spotykam się z koleżanką. chociaż staram się nie obciążać dziewczyny. Pozostanie sam na sam z takim problemem, jest nieproste i moim zdaniem, nie zastawiaj się jakie masz emoji etc, i tak musisz sporo ogarnąć. Trzymam mocno kciuki żeby wszystko się udało.
 
@Destino doceniam propozycję, ale będę we wtorek u rodziców ćwiczyć wsadzanie lalki do fotelika i wsadzanie fotelika do auta :D

Wychodzimy w przyszłym tygodniu!!!

Gdyby nie weekend majowy, to wychodzilibyśmy we wtorek, a tak to czwartek albo piątek. Czekają na kontakt z lekarzem chorób zakaźnych, żeby zrobić Staszkowi ewentualne badania potrzebne do kolejnej wizyty. Bo gdyby nie to, to moglibyśny wyjść już.

NIby tylko 4-5 dni czekania, a jak wieczność. Brzmi dłużej niż te 10 tygodni, które nam minęły.
 
@Destino doceniam propozycję, ale będę we wtorek u rodziców ćwiczyć wsadzanie lalki do fotelika i wsadzanie fotelika do auta :D

Wychodzimy w przyszłym tygodniu!!!

Gdyby nie weekend majowy, to wychodzilibyśmy we wtorek, a tak to czwartek albo piątek. Czekają na kontakt z lekarzem chorób zakaźnych, żeby zrobić Staszkowi ewentualne badania potrzebne do kolejnej wizyty. Bo gdyby nie to, to moglibyśny wyjść już.

NIby tylko 4-5 dni czekania, a jak wieczność. Brzmi dłużej niż te 10 tygodni, które nam minęły.
Pamiętam radość i ekscytację związaną z powrotem do domu;) nam też się wyjście przesuwało ze względu na okulistę. Gdy jechaliśmy po Synka czułam jakbym rodzić jechała 😅
Bardzo się cieszę, że Staszek wraca do domu🤍
 
Ja jestem gotowa go porwać we wtorek 🤣 ale jeszcze mi nie vędzie wolno, plus jednak poćwiczyłabym zapinanie, bo fotelik z wkładkami dla wcześniaka wygląda kosmicznie 🤣 ciągle nie wiem jakim cudem dziecko będzie stabilne, bo dla mnie to nie wygląda 🙈. Mamy najnowszy model avionauta z jakąś poduchą podnoszącą pupę dziecka.

Ech dajcie Stasia i do domu.

Bo jak siedzę w domu to chodzę i mam w głowie tylko "a co jak on tęskni i chce, żeby go przytulić, a mnie tam nie ma?". I w ryk od razu. To jest konsekwencja zbyt dużej ilości książek o małych dzieciach, bo to akurat mi tak wlazło w pamięć, że teraz nie umiem tego z głowy wywalić, chociaż intensywnie sama sobie tłumaczę, że są tam pielęgniarki na zmianie i się nim zajmują, a Stasio nie jest dzieckiem wymagającym od nich jakichś wielkich interwencji. To i tak boję się, że on się tam czuje opuszczony.
 
reklama
Myślę, że Twój syn dobrze wie, że ciągle o nim myślisz i tulisz go nawet, kiedy Cię nie ma. Te kilka dni również przeminie i będziecie razem :) Foteliki Avionaut są naprawdę ok, ale poćwiczenie bardzo się przydaje. Słusznie, że znalazłaś na to czas. Czekam na foto Staszka z domu :)
 
Do góry