Lady Loka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Lipiec 2022
- Postów
- 6 379
Dziś wrócił na sondę. To takie trochę realia szpitalne. W domu zjadłby pół porcji, a za pół godziny dojadł resztę. W szpitalu nikt go nie dokarmi za te 30-40min, więc poszła sonda w ruch. Ale pełne 2 doby był bez, więc i tak jestem mega dumna z niego. Mam nadzieję, że szybciorem się ogarnie i pod koniec przyszłego tygodnia opuści szpital.
Tylko kolki się zaczynają w sumie czasowo jak u donoszonego dziecka, bo Stasio już ma 10 tygodni skończone, więc może mieć kolki. Alergii na bmk nie podejrzewają, a ja nie jadłam nic, czego nie jadłabym wcześniej, więc kolka zostaje jako rozwiązanie.
Dogadałam się też z pielęgniarkami, żeby jednak spróbowały go pokarmić smoczkiem z innej firmy niż te szpitalne. Powiedziały, że się postarają, bo też rozumieją mój stres, że potem wyjdziemy i nie będziemy mieć szpitalnych smoczków.
Nawet nie wiecie, jak ja już go chcę w domu. Serio. Czasami mam ochotę rąbnąć te wyjazdy do szpitala i poczekać aż wyjdzie, bo ta szpitalna atmosfera jest strasznie męcząca. Staszka chcę widzieć, ale szpitala serdecznie nie znoszę. Dobijam powoli do jakichś moich limitów chyba. I nie wiem, czy ten limit da się jeszcze popchnąć dalej. Dzisiaj jest 69 dzień od kiedy jeżdżę do szpitala. Odpalił mi się dół. Chciałabym mieć Stasia w domu tak, żeby po prostu być w stanie mu pomóc. Dać termofor, pomasować brzuszek, ponosić, a tu mogę go tylko wyjąć z łóżeczka i sobie posiedzieć z nim na rękach i na tym i na przewijaniu się aktywność kończy i to mi przeszkadza, bo ja chcę więcej.
No ale czekamy. Może już mniej niż tydzień.
Tylko kolki się zaczynają w sumie czasowo jak u donoszonego dziecka, bo Stasio już ma 10 tygodni skończone, więc może mieć kolki. Alergii na bmk nie podejrzewają, a ja nie jadłam nic, czego nie jadłabym wcześniej, więc kolka zostaje jako rozwiązanie.
Dogadałam się też z pielęgniarkami, żeby jednak spróbowały go pokarmić smoczkiem z innej firmy niż te szpitalne. Powiedziały, że się postarają, bo też rozumieją mój stres, że potem wyjdziemy i nie będziemy mieć szpitalnych smoczków.
Nawet nie wiecie, jak ja już go chcę w domu. Serio. Czasami mam ochotę rąbnąć te wyjazdy do szpitala i poczekać aż wyjdzie, bo ta szpitalna atmosfera jest strasznie męcząca. Staszka chcę widzieć, ale szpitala serdecznie nie znoszę. Dobijam powoli do jakichś moich limitów chyba. I nie wiem, czy ten limit da się jeszcze popchnąć dalej. Dzisiaj jest 69 dzień od kiedy jeżdżę do szpitala. Odpalił mi się dół. Chciałabym mieć Stasia w domu tak, żeby po prostu być w stanie mu pomóc. Dać termofor, pomasować brzuszek, ponosić, a tu mogę go tylko wyjąć z łóżeczka i sobie posiedzieć z nim na rękach i na tym i na przewijaniu się aktywność kończy i to mi przeszkadza, bo ja chcę więcej.
No ale czekamy. Może już mniej niż tydzień.