reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak zająć głowę, kiedy dziecko jest w szpitalu?

Ja zrobiłam histerię, jak mnie po porodzie chcieli położyć na sali dla matek z dziećmi i w efekcie wróciłam na patologię ciąży i to było najlepsze, co mogłam zrobić. Nie żałuję nawet tego, że wpakowali we mnie wtedy uspokajacze 🙈
A najlepsze, że lekarz mi argumentował, że tam będę słyszeć ktg. Nie no to lepiej słyszeć płacz dzieci na sali niż ktg...

Staszek dzisiaj marudny po okuliście i transfuzji. Życie.
Ma prawo być marudny. Badanie okulistyczne jest okrutne. A co wyszło w badaniu? Nie ma retinopatii?
 
reklama
Ma prawo być marudny. Badanie okulistyczne jest okrutne. A co wyszło w badaniu? Nie ma retinopatii?
Wiem wiem. Ale muszą badać.
Nic mu nie wyszło, ale kontrole okulistyczne będzie miał co tydzień do wyjścia :/

Nałożyło mu się.
Przetaczanie, więc i zakładanie wenflonów, okulista i z racji, że po okuliście zwymiotował całą porcję jedzenia, to jeszcze chcą robić USG jutro. Biedny jest w tym wszystkim. Dzisiaj go nie męczyłam, tylko mu czytałam, bo go dotyk wkurzał.
 
Wiecie co, pierwszy raz od kiedy wyszłam ze szpitala mam ochotę tam jutro nie iść, zakopać się pod kołdrą i nie wychodzić.

Dzisiaj mamy rocznicę śmierci córki, a Staszek złapał pogorszenie, wymiotuje dalej po jedzeniu, lekarze nic nie mówią, pielęgniarki odsyłają do lekarzy, ja mam ochotę ich tam ochrzanić wszystkich. Dwie pielęgniarki, które w trakcie zmiany zajmują się Staszkiem, maja pod opieką jeszcze dwa inkubatory z bardzo ciężkimi przypadkami i ja nie wiem czemu nie rozdzielą tego tak, żeby Staszka przenieść w inne miejsce sali, zeby mieli dla niego czas zamiast ogarniać go między ogarnianiem dziecka z grzybicą i dziecka z gronkowcem... a on tak leży pomiędzy tymi dwoma, które wymagają ciągłej kontroli i mam wrażenie, że przez to dla niego mają mniej czasu, jak już zaczyna potrzebować opieki.

Zadzwoniłam, zapytałam jak Staszek, to akurat odebrała pielęgniarka, która się nim nie zajmuje. Nawet nie dała telefonu tej, która to robi, tylko nic mi nie powiedziała i nara.
Mam dość wszystkiego, wszystko się kumuluje znowu. Jak go nie ruszali to rósł w spokoju, jak go zaczęli ruszać to mamy te przysłowiowe dwa kroki w tył.
 
Wiem wiem. Ale muszą badać.
Nic mu nie wyszło, ale kontrole okulistyczne będzie miał co tydzień do wyjścia :/

Nałożyło mu się.
Przetaczanie, więc i zakładanie wenflonów, okulista i z racji, że po okuliście zwymiotował całą porcję jedzenia, to jeszcze chcą robić USG jutro. Biedny jest w tym wszystkim. Dzisiaj go nie męczyłam, tylko mu czytałam, bo go dotyk wkurzał.
Przeważnie na badanie okulistyczne robi się na głodnego. Ono musi być bolesne. Widziałam je raz, bo musieliśmy się też badać po wyjściu. Pani zagląda pod gałkę oczna. Gdy jest pełny brzuszek to często dzieci wymiotują. Dobrze, niech sprawdza, czy wszystko ok. Oby to tylko reakcja po badaniu była.
 
Wiecie co, pierwszy raz od kiedy wyszłam ze szpitala mam ochotę tam jutro nie iść, zakopać się pod kołdrą i nie wychodzić.

Dzisiaj mamy rocznicę śmierci córki, a Staszek złapał pogorszenie, wymiotuje dalej po jedzeniu, lekarze nic nie mówią, pielęgniarki odsyłają do lekarzy, ja mam ochotę ich tam ochrzanić wszystkich. Dwie pielęgniarki, które w trakcie zmiany zajmują się Staszkiem, maja pod opieką jeszcze dwa inkubatory z bardzo ciężkimi przypadkami i ja nie wiem czemu nie rozdzielą tego tak, żeby Staszka przenieść w inne miejsce sali, zeby mieli dla niego czas zamiast ogarniać go między ogarnianiem dziecka z grzybicą i dziecka z gronkowcem... a on tak leży pomiędzy tymi dwoma, które wymagają ciągłej kontroli i mam wrażenie, że przez to dla niego mają mniej czasu, jak już zaczyna potrzebować opieki.

Zadzwoniłam, zapytałam jak Staszek, to akurat odebrała pielęgniarka, która się nim nie zajmuje. Nawet nie dała telefonu tej, która to robi, tylko nic mi nie powiedziała i nara.
Mam dość wszystkiego, wszystko się kumuluje znowu. Jak go nie ruszali to rósł w spokoju, jak go zaczęli ruszać to mamy te przysłowiowe dwa kroki w tył.
Chcesz pogadać na prive? Możesz też sobie tutaj pomarudzic. Wyrzucaj to z siebie, by było ci łatwiej. To normalne, że tak się czujesz. Chciałoby się, by zawsze było dobrze. Niestety bywa różnie. Moja córeczka też raz wychodziła z inkubatora, by za chwilę do niego wrócić, bo lapnela jakąś infekcje. Potem znów wychodziła. Bez inkubatora Staszek jest zdany sam na siebie. Tu nikt go nie izoluje od wirusów, czy bakterii. Mogą się zdarzyć różne infekcje. Oby ich nie było, ale jednak.
 
Ten tydzień był szpitalno kijowy, ale już nie chce mi sję do tego wracać, od wczoraj jest lepiej dzięki inicjatywie pielęgniarki, która nie chciała Staszkowi kolejny raz przenosić wenflonu (jak zobaczyłam 6 śladów po wkłuciach na jednej dłoni to padłam) i zaproponowała lekarzowi zejście z kroplówki.
A od wczoraj Stanisław oddycha samodzielnie. Czasami potrzebuje jeszcze troszkę tlenu, ale większość czasu sobie radzi sam :)

Zabawnie, że na zdjęciach on zawsze wychodzi na takiego dużego, a to naprawdę jeszcze mały chłopak, niecałe 1600g :)

20230331_151533.jpg
 
Ten tydzień był szpitalno kijowy, ale już nie chce mi sję do tego wracać, od wczoraj jest lepiej dzięki inicjatywie pielęgniarki, która nie chciała Staszkowi kolejny raz przenosić wenflonu (jak zobaczyłam 6 śladów po wkłuciach na jednej dłoni to padłam) i zaproponowała lekarzowi zejście z kroplówki.
A od wczoraj Stanisław oddycha samodzielnie. Czasami potrzebuje jeszcze troszkę tlenu, ale większość czasu sobie radzi sam :)

Zabawnie, że na zdjęciach on zawsze wychodzi na takiego dużego, a to naprawdę jeszcze mały chłopak, niecałe 1600g :)

Zobacz załącznik 1512398
Jest cudny💓
 
Ten tydzień był szpitalno kijowy, ale już nie chce mi sję do tego wracać, od wczoraj jest lepiej dzięki inicjatywie pielęgniarki, która nie chciała Staszkowi kolejny raz przenosić wenflonu (jak zobaczyłam 6 śladów po wkłuciach na jednej dłoni to padłam) i zaproponowała lekarzowi zejście z kroplówki.
A od wczoraj Stanisław oddycha samodzielnie. Czasami potrzebuje jeszcze troszkę tlenu, ale większość czasu sobie radzi sam :)

Zabawnie, że na zdjęciach on zawsze wychodzi na takiego dużego, a to naprawdę jeszcze mały chłopak, niecałe 1600g :)

Zobacz załącznik 1512398
Tak 🥰, okruszek. Niech jak najwięcej oddycha sam. Zdrówka kochani i mnóstwo miłości ❤️💝❤️
 
Ten tydzień był szpitalno kijowy, ale już nie chce mi sję do tego wracać, od wczoraj jest lepiej dzięki inicjatywie pielęgniarki, która nie chciała Staszkowi kolejny raz przenosić wenflonu (jak zobaczyłam 6 śladów po wkłuciach na jednej dłoni to padłam) i zaproponowała lekarzowi zejście z kroplówki.
A od wczoraj Stanisław oddycha samodzielnie. Czasami potrzebuje jeszcze troszkę tlenu, ale większość czasu sobie radzi sam :)

Zabawnie, że na zdjęciach on zawsze wychodzi na takiego dużego, a to naprawdę jeszcze mały chłopak, niecałe 1600g :)

Zobacz załącznik 1512398

O mamuniu jaki śliczny 😭😍
A miałam pytać jak u Was😍
Cudnie, że sobie radzi 🤍
 
reklama
O mamuniu jaki śliczny 😭😍
A miałam pytać jak u Was😍
Cudnie, że sobie radzi 🤍
A weź. Wymioty, kroplówa, przejście na Nutramigen. Niby nic, ale mnie to zestresowało mocno. Może to była zbyt mocna reakcja jak na same wymioty, ale jednak doświadczenie z OIONem mam takie, a nie inne. Plus jakoś jak miał wkłucia na początku to mniej mnie to bolało niż jak widziałam je pozakładane teraz. Już tylko czekam aż znowu wprowadzą mu moje mleko i będę trzymać kciuki, żeby nie wymiotował po nim.

Ja twierdzę, że wymioty są po transfuzji, lekarze dalej to bagatelizują 🤷‍♀️ mam nadzieję, że kolejnej już nie będzie potrzebował, więc nie będzie kolejnego takiego epizodu.
 
Do góry