Witam Was!
Tragedię straty dziecka przeżyła moja siostra.. wczoraj w 21 t.c.
Zaczęło się w sobotę, odeszły jej wody, natychmiast pojechała do szpitala gdzie zrobiono USG - niestety wód nie było. Dziecko nadal żyło. Podali jej antybiotyk i kazali czekać. Wczoraj rano stwierdzili, ze rośnie CRP co jest wskazaniem do wywołania porodu. Podali dopochwowo środki na wywołanie. Siostra jeszcze rano czuła ruchy czyli dziecko nadal żyło. W międzyczasie poinformowano ją, że po urodzeniu nie będzie miała prawa do żadnych świadczeń, gdyż te przysługują dopiero po 23 t.c., dlatego najlepiej będzie gdy po urodzeniu pozostawi zwłoki w szpitalu, tak też siostra zrobiła... Teraz wiem, że wprowadzili ją w błąd. Dziś siostra wyszła ze szpitala, ale jutro planujemy tam pojechać i wszystko odkręcić, może sie jeszcze uda... Znalazłam tu dużo niezbędnych informacji - za co dziekuję!
Pomijając niefachowośc w informowaniu praw matki do narodzonego dziecka zszokował mnie stosunek do rodzącej. Otóż siostra została pozostawiona sama sobie z porodem. Leżała na Ginekologii i miała urodzić sama w łóżku w którym leżała. Ona o tym nie wiedziała i jak doszło do bóli partych, ona powstrzymywała wszystko bo czekała aż ktoś do niej przyjdzie i sie nia zajmie. W końcu zajrzała położna i na prośbę została z siostrą, jednocześnie informując, że ma "to" po prostu wypłynąć. Za chwilę urodziła dziewczynkę, była już martwa.. Jestem zszokowana takim procedurami i chciałabym sie dowiedzieć czy to jest standard??? Przecież mogło dojść do powikłań itp. Nie wiem czy zostawiać tą sprawę czy walczyć o prawa pacjenta do poczucia bezpieczeństwa przy tego typu przypadkach. Dodam, ze siostra bardzo sie bała. Czy Wy też rodziłyście w samotności???
Bardzo proszę o rady...
Tragedię straty dziecka przeżyła moja siostra.. wczoraj w 21 t.c.
Zaczęło się w sobotę, odeszły jej wody, natychmiast pojechała do szpitala gdzie zrobiono USG - niestety wód nie było. Dziecko nadal żyło. Podali jej antybiotyk i kazali czekać. Wczoraj rano stwierdzili, ze rośnie CRP co jest wskazaniem do wywołania porodu. Podali dopochwowo środki na wywołanie. Siostra jeszcze rano czuła ruchy czyli dziecko nadal żyło. W międzyczasie poinformowano ją, że po urodzeniu nie będzie miała prawa do żadnych świadczeń, gdyż te przysługują dopiero po 23 t.c., dlatego najlepiej będzie gdy po urodzeniu pozostawi zwłoki w szpitalu, tak też siostra zrobiła... Teraz wiem, że wprowadzili ją w błąd. Dziś siostra wyszła ze szpitala, ale jutro planujemy tam pojechać i wszystko odkręcić, może sie jeszcze uda... Znalazłam tu dużo niezbędnych informacji - za co dziekuję!
Pomijając niefachowośc w informowaniu praw matki do narodzonego dziecka zszokował mnie stosunek do rodzącej. Otóż siostra została pozostawiona sama sobie z porodem. Leżała na Ginekologii i miała urodzić sama w łóżku w którym leżała. Ona o tym nie wiedziała i jak doszło do bóli partych, ona powstrzymywała wszystko bo czekała aż ktoś do niej przyjdzie i sie nia zajmie. W końcu zajrzała położna i na prośbę została z siostrą, jednocześnie informując, że ma "to" po prostu wypłynąć. Za chwilę urodziła dziewczynkę, była już martwa.. Jestem zszokowana takim procedurami i chciałabym sie dowiedzieć czy to jest standard??? Przecież mogło dojść do powikłań itp. Nie wiem czy zostawiać tą sprawę czy walczyć o prawa pacjenta do poczucia bezpieczeństwa przy tego typu przypadkach. Dodam, ze siostra bardzo sie bała. Czy Wy też rodziłyście w samotności???
Bardzo proszę o rady...