ja tez ciagle myslalam o tym co by bylo gdybym...tych pytan jest za wiele...jak na moja glowe...ale od pewnego czasu poprostu staram sie nie myslec..ja obwinialam siebie..bo myslalam ze moglam isc wczesniej do lekarza(ale czy to by cos dalo skoro bylo ok?),ze moglam cos zrobic...ale co??przeciez sama sie nie moglam "uleczyc"bo jak??ciezko mi bylo przestawic psychike ale po woli sie udaje..teraz usmiecham sie do moich aniolkow i prosze ich o sile i zdrowie dla kolejnego dzieciatka..
choc jedno pytanie jest i zostanie do konca:dlaczego ja i moje dzieci?dlaczego nie mogly jeszcze kilka tygodni zostac w brzuszku....pewnie nigdy nie znajde odpowiedz..
stalo sie to najgorsze co mialo sie nie wydarzyc ale nie wyobrazam sobie gdyby moje dzieci zostaly uratowane "na kilka dni",bo tak czesto sie dzieje przy takich malenstwach ze jak uda im sie te dzieciaczki podlaczyc do sprzetu to po kilku dniach" nawet zwykla bakteria moze je zabic..to okrutne co teraz napisze ale...one te pierwsze i ostatnie godziny mialy by cierpiec pod aparatura a ja chyba bym nie przezyla gdybym dostala malenka nadzieje na kilka chwil...
choc jedno pytanie jest i zostanie do konca:dlaczego ja i moje dzieci?dlaczego nie mogly jeszcze kilka tygodni zostac w brzuszku....pewnie nigdy nie znajde odpowiedz..
stalo sie to najgorsze co mialo sie nie wydarzyc ale nie wyobrazam sobie gdyby moje dzieci zostaly uratowane "na kilka dni",bo tak czesto sie dzieje przy takich malenstwach ze jak uda im sie te dzieciaczki podlaczyc do sprzetu to po kilku dniach" nawet zwykla bakteria moze je zabic..to okrutne co teraz napisze ale...one te pierwsze i ostatnie godziny mialy by cierpiec pod aparatura a ja chyba bym nie przezyla gdybym dostala malenka nadzieje na kilka chwil...