Mam 30 lat. Od 2 intensywnie staramy się z mężem o dzidzię. W ubiegłym roku, po ponad 9 miesiącach udało mi się zajść w ciążę - niestety, poroniłam. Teraz od stycznia znów staramy się mocno, niestety bez efektów. Po wielu konsultacjach wiem, że nie będzie latwo, gdyż mam wysokie FSH (13) i zmniejszoną rezerwę jajeczek.
W związku w tymi problemami wytworzył się u mnie specyficzny sposób reakcji na widok kobiet w ciąży : złość, zazdrość, łzy i ogromny dół emocjonalny. Jest beznadziejnie. Nie jestem w stanie zrobić normalnie zakupów, bo jak zobaczę kobietę z brzuchem to zaczynają mi lecieć łzy i wychodzę ze sklepu. Unikam koleżanek, którym się udało (mam bardzo trudno, bo właśnie w pracy 5 na raz zaszło, w tym moja przyjaciółka, z którą razem planowałysmy urodzić). Wkurzają mnie filmy czy programy z kobietami w ciąży. Nie odwiedzam znajomych z małymi dziećmi.
Wiem, że pomoże mi tylko nastepna ciąża. Żadne pocieszenia, ani tłumaczenia nie mają sensu, bo nie działają.
Też tak macie? A może udało się Wam jakoś opanować?