M
mamaNuna
Gość
Mieszane mam uczucia.
Przyznam się szczerze, ze poznawałam tą metodę pół roku przed ślubem i stosujemy ja z mężem 4 rok .
METODA BARDZO I POMOGŁA I BARDZO MNIE WKURZA -SZCZERZE.
Na początku myśleliśmy, że "mamy czas" na dziecko. Ale po jakimś czasie okazało się, że przez ponad pół roku (!) nie miałam owulacji. Niby normalnych 5 cykli zakończonych miesiaczką. Gdyby nie obserwacje, nawet bym się nie zorientowałam. Wtedy uznaliśmy, że jednak już czas na maleństwo. Mój lekarz polecił mi poczekać 2 cykle i bacznie obserwować i jeśli nic się nie zmieni, rozpoczęlibyśmy leczenie. Szcześciem wszystko się "unormowało" i przy 2 cyklu (oba już były płodne) postaraliśmy sie o Szymonka. Synuś ma już 2 latka.
Kiedy synuś skończył 11 miesięcy, ja myślałam już o drugim dziecku. Zostało mi tylko przekonać męża i wybgrać wspólnie odpowiedni termin. Troszkę jeszcze poczekaliśmy. Początkowo miało być kwietniowe, ale trochę chorowałam i w końcu zdecydowaliśmy, że na sierpień - wrzesień. Za 3 tygodnie rodzę.
CO DO PLANOWANIA METODA JEST SUPER.
Muszę jednak przyznać, że bywa strasznie wkurzająca.
Szczególnie jak się ma cykle, jak ja 34-58 dni i tęskni za czułością męża .
Tym bardziej, że zdarzają mi sie cykle bezowulacyjne i to już zupełnie wytrąca mnie z równowagi. Wtedy wypada strasznie dużo dni, które trzeba uznać jako "teoretycznie płodne".
A po porodzie karmiłam wyłącznie piersią przez 5 miesięcy, potem dokarmiałam papkami i soczkami i odstawiłam po 10 miesiacach. Pierwszą owulacje "po porodzie" miałam chyba po 9-10 miesiacach po porodzie.
Słyszałam o jakimś urządzeniu badajacym hormony i wskazującym dni płodne. Nie wiem tylko na ile jest wiarygodne.
Przyznam się szczerze, ze poznawałam tą metodę pół roku przed ślubem i stosujemy ja z mężem 4 rok .
METODA BARDZO I POMOGŁA I BARDZO MNIE WKURZA -SZCZERZE.
Na początku myśleliśmy, że "mamy czas" na dziecko. Ale po jakimś czasie okazało się, że przez ponad pół roku (!) nie miałam owulacji. Niby normalnych 5 cykli zakończonych miesiaczką. Gdyby nie obserwacje, nawet bym się nie zorientowałam. Wtedy uznaliśmy, że jednak już czas na maleństwo. Mój lekarz polecił mi poczekać 2 cykle i bacznie obserwować i jeśli nic się nie zmieni, rozpoczęlibyśmy leczenie. Szcześciem wszystko się "unormowało" i przy 2 cyklu (oba już były płodne) postaraliśmy sie o Szymonka. Synuś ma już 2 latka.
Kiedy synuś skończył 11 miesięcy, ja myślałam już o drugim dziecku. Zostało mi tylko przekonać męża i wybgrać wspólnie odpowiedni termin. Troszkę jeszcze poczekaliśmy. Początkowo miało być kwietniowe, ale trochę chorowałam i w końcu zdecydowaliśmy, że na sierpień - wrzesień. Za 3 tygodnie rodzę.
CO DO PLANOWANIA METODA JEST SUPER.
Muszę jednak przyznać, że bywa strasznie wkurzająca.
Szczególnie jak się ma cykle, jak ja 34-58 dni i tęskni za czułością męża .
Tym bardziej, że zdarzają mi sie cykle bezowulacyjne i to już zupełnie wytrąca mnie z równowagi. Wtedy wypada strasznie dużo dni, które trzeba uznać jako "teoretycznie płodne".
A po porodzie karmiłam wyłącznie piersią przez 5 miesięcy, potem dokarmiałam papkami i soczkami i odstawiłam po 10 miesiacach. Pierwszą owulacje "po porodzie" miałam chyba po 9-10 miesiacach po porodzie.
Słyszałam o jakimś urządzeniu badajacym hormony i wskazującym dni płodne. Nie wiem tylko na ile jest wiarygodne.