K
KingaP
Gość
Kasia, ja też tego nie widzę na zdjęciach.
Iwosz... fajnie, że nabierasz serca do mieszkania. Grzecznie je urządzaj, przyjedziemy obejrzeć
A ja jak zwykle w niedziele wieczorem jakaś poddenerwowana jestem, że weekend sie kończy, ja niewiele zrobiłam, a jutro do roboty.
Do tego jtro o 17 mam spotkanie z rodzicami i cykam jak studentka przed egzaminem
Mamooli, dziewczyny tez maja rację: nie da się być idealnym we wszystkim. Ja jak widzę, że zaczynam tracić cierpliwość do Karoli, bo coś tam kwiczy, zostawiam wszystko (nieraz już nie zjedliśmy obiadu i świat się nie zawalił ) i zaczynam się bawić z nią. Najczęściej układamy wieżę z drewnianych klocków i jest super... Albo zamykam bałagan i idę do koleżanki. Zrobiłam tak np. w sobotę i wypiłam u niej kawę, a potem wróciłam inna Kinga ;-).
Poza tym w piątek wieczorem postawiłam mojego Rafiego (rozpuszczonego po wakacjach) przed faktem podziału domowych obowiązków, postanowiłam planować obiady w niedziele na cały tydzień (zaraz idę do dużego pokoju, razem coś wymóżdżymy, bo ja nie cierpię wymyślać co ugotować na obiad :sick
Do tego zbuntowałam sie, że całe porządki są na mojej głowie, więc od jutra nie są i zamierzam to "wymuszać", oczywiście z przyjacielskim uśmiechem . Mam też nadzieję, że odejdą mi zakupy, bo czuję się jak wół wracając do domu z pracy tramwajem obładowana tak, że nie mam jak się złapać, a mój mąż śmiga pustym autem. On będzie robił zakupy , albo razem.
Więc laski, pora zadbać o siebie też w tej kwestii. Będę wam zdawała relację z "postępów" albo burz małżeńskich
ściskam...
aaa. Karola ma katar Kupiliśmy jej dziś jesienne buty, bo wstyd przyznać, ale śmigała w ... sandałkach (wprawdzie ze skarpetą frotte), ale nie było czasu pojechać i kupić. Dziś wymusiłam i ma.
Iwosz... fajnie, że nabierasz serca do mieszkania. Grzecznie je urządzaj, przyjedziemy obejrzeć
A ja jak zwykle w niedziele wieczorem jakaś poddenerwowana jestem, że weekend sie kończy, ja niewiele zrobiłam, a jutro do roboty.
Do tego jtro o 17 mam spotkanie z rodzicami i cykam jak studentka przed egzaminem
Mamooli, dziewczyny tez maja rację: nie da się być idealnym we wszystkim. Ja jak widzę, że zaczynam tracić cierpliwość do Karoli, bo coś tam kwiczy, zostawiam wszystko (nieraz już nie zjedliśmy obiadu i świat się nie zawalił ) i zaczynam się bawić z nią. Najczęściej układamy wieżę z drewnianych klocków i jest super... Albo zamykam bałagan i idę do koleżanki. Zrobiłam tak np. w sobotę i wypiłam u niej kawę, a potem wróciłam inna Kinga ;-).
Poza tym w piątek wieczorem postawiłam mojego Rafiego (rozpuszczonego po wakacjach) przed faktem podziału domowych obowiązków, postanowiłam planować obiady w niedziele na cały tydzień (zaraz idę do dużego pokoju, razem coś wymóżdżymy, bo ja nie cierpię wymyślać co ugotować na obiad :sick
Do tego zbuntowałam sie, że całe porządki są na mojej głowie, więc od jutra nie są i zamierzam to "wymuszać", oczywiście z przyjacielskim uśmiechem . Mam też nadzieję, że odejdą mi zakupy, bo czuję się jak wół wracając do domu z pracy tramwajem obładowana tak, że nie mam jak się złapać, a mój mąż śmiga pustym autem. On będzie robił zakupy , albo razem.
Więc laski, pora zadbać o siebie też w tej kwestii. Będę wam zdawała relację z "postępów" albo burz małżeńskich
ściskam...
aaa. Karola ma katar Kupiliśmy jej dziś jesienne buty, bo wstyd przyznać, ale śmigała w ... sandałkach (wprawdzie ze skarpetą frotte), ale nie było czasu pojechać i kupić. Dziś wymusiłam i ma.