reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak samopoczucie, mamusiu?

Kasianka jest dokladnie tak jak napisalas.... slowa rania i to bardzo, pamietm je dlugo mimo ze jak twierdzi mowione sa w zlosci ale tak byc nie moze...
czy to jakas plaga mam marcowyvh......
moze powinnysmy zmienic nazwe ....
my jestesmy po kolejnej rozmowie wczoraj tzn on rozmawia ja milczalam nie mam juz sily ochoty, choc wczoraj bylo mi go zal juz chcialam peknac staral sie ale.... pewnie znow przy kolejnej awanturze uslysze to samo.....
jutro idzie na operacje poznej do swiat co najmniej mieszka u rodzicow.... jak sie ciesze:baffled::confused:
 
reklama
dziewczynki, poczytuję o Waszych problemach i bardzo mi przykro. My tez ostatnio nie nadawaliśmy na tych samych falach i jak to zwykle bywa zaczynało się od drobiazgów. Bo przecież nie trzeba koniecznie myc okien na Święta... albo mogłem umyć okna, to dlaczego jechaliśmy po prezenty akurat w sobotę??? :confused:Można tu mnożyć tych drobiazgów...

A ja wczoraj wybuchłam, popłakałam (chociaż popłakuję sobie ostatnio niestety dość często)

Ale wiem jedno (może dwie), że z kimś innym mogłoby być wcale nie za różowo( o ile nie gorzej), a samej, też nie umiałabym żyć.
 
.... no właśnie czasem o jedno zdanie za dużo i czasem tak coś pęknie, że już się nie da zapomnieć , zostaje to w głowie i męczy :-(


my odpukać - narazie jesteśmy na plusach - nikt nie miesza i jest dobrze
 
Smutno tu sie zrobilo, bardzo :(
Może macie rację, że jak są awantury i wzajemne obrzucanie sie obelgami, to to już nie jest dla dobra dzieci. Mnie raczej chodziło o sytuacje (coraz częstsze ostatnio), kiedy małżeństwa rozchodzą się dość pochopnie, bo dochodzą do wniosku, że przestali się kochać, że chcą spróbować z kims innym, itd. Czasem po prostu wydaje mi się, że ludzi zbyt łatwo i zbyt szybko się poddają. Ale jak poczytałam, co napisałyście o waszych facetach, jak was czasem traktują, to się wam wcale nie dziwię...
 
mój nie jest zły - w takim sensie jak dziewczyn - to znaczy szanuje mnie i jest o wiele delikatniejszy niż ja w słowach

ale :
jest uzależniony od komputera i nie potrafi tego zrozumieć - nie umiem z tym walczyć

przez to nie wstaje rano do pracy, zasypia opiekując sie dziecmi !!! - i to było pierwszy gwóźdź a potem decyzja o wyjezdzie - bez mojego udziału

po prostu nie czuję sięp rzy nim bezpieczna - a takie mieszkanie razem, i warczenie na siebie - bo szlag mnie trafia jak patrze na niego (?!?!) mnie wykańcza, stawiam na to ze jego też - a do tego dzieci ciągle słyszą mój krzyk i warczenie - u mnie to ja wymiękam i jestem paskudna

w sumie to mam teraz ochotę na to by wszyscy poszli gdziekolwiek, byle zostawili mnie samą (dzieci też) - w pracy robię takie błędy że jest mi trudno w to uwierzyć, w domu jestem jednym wielkim kłębkiembardzo zmęczonym nerwów
 
Oj Dziewczyny, niewesoło macie :baffled: Trzeba jednak mieć nadzieję, że będzie lepiej i nie poddawać się od razu.

Na szczęście na małża to ja narzekać nie mogę - nikt inny tak by mnie nie kochał i tyle ze mną wytrzymał :-)

U nas ze zdrowiem bez zmian, tzn. bez zmian u mnie, bo katar dziś dopadł Szyma. Aż się biedny popłakał przez ten zatkany nos. Ja mu teraz nie mogę ściągać kataru fridą, bo gardło nie da rady, więc się męczy :baffled:
 
ja chyba tez dołacze do grona ale coz zycie to nie je bajka , ja ostanio zapytalam sie mojej psiapsioli co to jest szczescie ? a ona mi odp - nie weisz , ja na to ze nie bo gdzies je zgubilam a nie wspomne o milosci- umarala , a pasja z ktora kiedys kochalam odeszla gdzies a ja wciaz szukam tylko gdzie ja odnalesc .........
 
po prostu nie czuję sięp rzy nim bezpieczna - a takie mieszkanie razem, i warczenie na siebie - bo szlag mnie trafia jak patrze na niego (?!?!) mnie wykańcza, stawiam na to ze jego też - a do tego dzieci ciągle słyszą mój krzyk i warczenie - u mnie to ja wymiękam i jestem paskudna

w sumie to mam teraz ochotę na to by wszyscy poszli gdziekolwiek, byle zostawili mnie samą (dzieci też)


Azik ja mam chyba wzrokowstret :baffled: jak ty....

ostatnio zaczynam "rozladowywyac" moje nerwy na Lenie moje flustracje tak nie moze byc.... dre sie na nia o byle co a pozniej chce mi sie ryczec....
 
ja chyba tez dołacze do grona ale coz zycie to nie je bajka , ja ostanio zapytalam sie mojej psiapsioli co to jest szczescie ? a ona mi odp - nie weisz , ja na to ze nie bo gdzies je zgubilam a nie wspomne o milosci- umarala , a pasja z ktora kiedys kochalam odeszla gdzies a ja wciaz szukam tylko gdzie ja odnalesc .........


Viola dobrze napisane........
 
reklama
ja tylko na moent- padam na pyszczek, za mna juz 4 nieprzespaner noce (spie po 4 godziny), bo szykujemy te skrzynki. Fajne jest to, ze mąż mi pomaga :-D Naprawde robimy to razem i to dobrze, bo to jednak dosyc trudne i pracochlonne.


Gdzies pisalyscie o klotniach- my juz przeszlismy wszystkie fazy, lacznie z rozbijaniem drzwi (oboje), kiedy jeszcze Oli nie bylo, teraz powoli uczymy sie naprawde dogadywac i generalnie idzie ku dobremu, choc nadal sa wzloty i upadki - jak ostatnio, kiedy zostal z Ola 40 minut i zagadal sie z kolega przez telefon, a Ola zdolala dostac sie do pudelka z
-ostrymi nozyczkami
-ostrymi, dlugimi pinezkami
-mazakami wodoodpornymi, ktorymi zamazala dokladnie cala kanape- nie da sie nic z tym zrobic oprocz wymiany tapicerki.
A on tego nie zauwazyl, po czym na moje krzyki (no coz, tym razem nie udalo mi sie opanowac:sorry2:) stwierdzil, ze to moja wina:baffled:

ehh, faceci... ciężko z nimi, ale bez nich jeszcze gorzej:-p
 
Do góry