U nas było podobnie jaku u kasia_8481 sprawa rozegrała się z dnia na dzień. Po prostu przestaliśmy Młodemu podawać smoka i jakoś tak się ułożyło wszystko bezstresowo. W pierwszy wieczór może dłużej płakał wieczorem, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej.
Myślę, że najważniejsza jest konsekwencja.
Mogę polecić jeszcze jeden pomysł, wypróbowany przez moją koleżankę - codziennie odcinała synowi kawałek smoczka, aż doszła do takiego etapu, gdzie nie było za co złapać, żeby go "ciumkać", dając do zrozumienia, że smoczek się zepsuł i już nie można go naprawić
Myślę, że najważniejsza jest konsekwencja.
Mogę polecić jeszcze jeden pomysł, wypróbowany przez moją koleżankę - codziennie odcinała synowi kawałek smoczka, aż doszła do takiego etapu, gdzie nie było za co złapać, żeby go "ciumkać", dając do zrozumienia, że smoczek się zepsuł i już nie można go naprawić