Hej
Nikaa fajnie, że znowu napisałaś. Mój mały zasnął właśnie, więc mam chwilkę dla siebie. Co do depresji to również miałam niedawno taki ciężki czas, że to chyba było właśnie to. Jednak jak się trochę człowiek "wygada" i jest jakiś odzew to od razu jest lżej. Za mną druga noc "próby sił" - dosłownie. I masz rację - zasnęłam razem z małym w swoim łóżku... Wczoraj udało mi się w nocy nakarmić go tylko 2 razy. Budził się oczywiście co godzinę, ale nie dawałam butli tylko bujałam na rękach aż zasnął. Dzisiejszej nocy wypróbowałam sposób na "wypłakanie się". O 22:30 dostał jeść (cycek + mm z gęstym kleikiem) i pospał długo jak na niego, bo do 1:00. I wtedy próby: smok-nie, herbatka-nie, więc wzięłam go do swojego łóżka i głaskałam, a on płakał do 2:15...Poddałam się i dałam mu butlę poprawiłam piersią (w sumie i tak długo wytrzymał bez jedzenia jak na niego, bo prawie 4 godziny). Niestety nie zasnął po tym karmieniu tylko zaczął gadać i się bawić smokiem i pojękiwać. I tak do 3:10, kiedy wreszcie "padł", a ja razem z nim. Więc generalnie odniosłam sromotną porażkę:/ Ale za to potem obudził się dopiero o 6:30!!! Stał się cud-mój syn przespał ciągiem ponad 3 godziny
A więc tej nocy jadł tylko raz. Wczoraj byłam z nim u pediatry - tym razem trafiła się całkiem sympatyczną i ludzką lekarka. Jak najbardziej pochwaliła mój plan odzwyczajania od nocnego karmienia. Dodała otuchy i nawet mleko dla alergika przepisała bez najmniejszego problemu (gdzie wcześniej zawsze odsyłali nas z kwitkiem). Okazało się, że małemu wyszło aż 6! zębów na raz i nie miała wątpliwości, że to przez ząbkowanie jest z nim taki problem od paru miesięcy.
Bartek jest bardzo ruchliwym dzieckiem, szybko się nudzi. Nowa zabawka jest na 5 minut dosłownie. Lepsze są worki, metki od misiów czy drewniane łyżki kuchenne - tym potrafi się zająć trochę dłużej, bo jakieś 10 minut hahahaaa
Staram się jak najmniej go brać na ręce, chociaż właściwie cały czas marudzi, jęczy, postękuje. Ale już się i ja do tego przyzwyczaiłam, że taki jest i on chyba też do tego, że mama nie będzie ciągle na rękach nosiła. A stało się tak z musu - po prostu któregoś razu mi ręce wysiadły-opadły
Bartek domaga się ciągłej uwagi, zabawiania, gadania do niego. I najlepiej, żebym była ciągle w zasięgu jego wzroku. Był czas, że musiałam małego zabierać ze sobą nawet do WC
CO do wieczornego usypiania- kładę małego koło siebie, w swoim łóżku. Trochę gada, marudzi, ale nie płacze. Po jakichś 15-30 minutach usypia sam, potem przenoszę go do jego łóżeczka. Fajnie by było, żeby i w dzień tak potrafił usnąć, bez bujania.
A jak tam u Ciebie
Nikaa z odzwyczajaniem od "ręcznego" (heh) zasypiania? I co ze smoczkiem w nocy? - podejmujesz próbę? Mój mały też zasypia ze smoczkiem, ale odnoszę wrażenie, że nie jest mu dydek do szczęścia potrzebny-chyba tylko na zbolałe dziąsła. Jak mu wypadnie to się nie budzi. Może też całkiem spróbuję ostawić z czasem. I jeszcze co do spania dzieci z nami... U nas nie wchodzi to w rachubę na dłuższą metę - chyba, że większe łóżko kupimy. Jak mały śpi między nami to dla mnie nie ma już prawie miejsca :/ Nie chciałabym przyzwyczajać Bartka do spania z nami, ale wiadomo...chcenie swoją drogą, a życie swoją.
Podziwiam Cię
Nikaa, że dajesz radę z dwójką dzieci i to dzieci, które wcale "aniołkami" nie są. JA chyba już się na drugie nie zdecyduję. 3mam kciuki za nas!
Mysza1984 - ja również miałam dużo stresu w trakcie ciąży i zapewne dlatego też mój mały jest nerwowym i mało śpiacym dzieckiem. Ale to co piszesz: "...młodsza nie spała prawie w ogóle, albo spała tak, że każdy ruch ją wybudzał. Non stop wisiała na cycku, była tak poddenerwowana, że musiałam karmić na stojąco i ją bujać, bo inaczej cycka nie złapała." - u nas aż tak nie było, więc nie zazdroszczę Ci. Ale jak mówią: wszystko mija, nawet najdłuższa żmija
Więc 3maj się dzielnie!