I ja cos dodam od siebie.Moj maluszek zostal na tydzien z babcia i ta niestety nauczyla go kolysac Niestety gdy ja i maluszek wrocilismy do domu -to byla tragedia.Dzien po dniu usypialam go kolyszac.Doszlo do tego ze kolysalam go po godzine czasu a on nie chcial spac tarl oczka marudzil plakal.I przeczytalam gdzies ze kolysanie nie jest dobre ze maly musi sie nauczyc zasypiac samodzielnie.Probowalam wszystkiego ale konczylo sie na kolysaniu i wtedy wpadla mi genialna mysl-przemeblowanie.Zmienilam ustawienie mebli glownie luzeczka i od tej pory probowalam metode podnoszenie i przytulania.Maly piezwsza noc zasna sam.A potem bylo kilka nocy ciezkich ale udalo sie teraz wkladam go do luzeczka gdy pomarudzi biore go i przytulam ale zasypia on sam.Moze doszedl do wniosku ze w zmienionym otoczeniu trzeba tak postepowac???Dodam ze teraz kladzie sie o 21 lub22 a spi do 7lub 8potem dostaje butle i zasypia i spi do 10.
reklama
Jeśli jeszcze można to ja też poproszę o przesłanie książki "Uśnij wreszcie" na adres: grundig@wp.pl Już wyczerpały nam się wszystkie pomysły.
- Dołączył(a)
- 26 Sierpień 2005
- Postów
- 10
Co do metody Tracy Hogg... Myślę, że usypianie Zuzi tym sposobem ma jakiś sens, ale nad 4-miesięcznym Igorkiem już bym się zastanawiała...
Ja mam 2,5-miesięcznego Szymka. Słyszałam o tej metodzie od koleżnaek jeszcze przed narodzinami mojego malca i starałam się nie uczyć go zasypiania przy piersi (co było prawie niemożliwe u maleństwa) i w małżeńskim łózku (to akurat nam się udało). Do niedawna problemy z zasypianiem były mi najzupełniej obce - kładłam go do łóżeczka i myk- oczka zamknięte (czasem po miucie, czasem po 30, ale bez żadnego marudzenia i płakania). Ale nadszedł chyba czas, kiedy łózeczko stało się dla mojego synka mnie atrakcyjne niż reszta pokoju, no i od dwóch tygodni mamy w domu wieczorną jazdę... Od tera powtarza się rytułał - pierś, kąpiel, położenie w łóżeczku i płacz.... Na początku myśłałam, ze to może kolki, skoro zawsze wieczorem o tej samej porze... Ale szybko okazało się, że wystarczy brysia wziąć na ręce, by przestał płakać (ale te dzieci szybko robią się cwane, co?), dlatego wypróbowywałam metodę podnoszenia i kładzenia, bo zostawienie go płaczącego w łóżeczku nawet na pięć minut wydaje mi się zbyt okrutne. Myślę, że metoda Tracy może się sprawdzać tylko u starszych dzieci, maluchy przynajmniej do 3-4 miesiąca chyba po porstu potrzebują jeszcze bliskości, jeszcze nie czują się zupełnie bezpieczne... Od trzech dni próbuję tego mojego zbója podnosić, kołysać i kłaść... Tyle, że jestem miękka - przedwczoraj mi się udało (po dziesięciu podnoszeniach), ale juz wczoraj po godzinie mąż się podniósł i pobiegł po gondolę... Czyli wychowawcza porażka.
Aż boję się tego wieczoru...
Ja mam 2,5-miesięcznego Szymka. Słyszałam o tej metodzie od koleżnaek jeszcze przed narodzinami mojego malca i starałam się nie uczyć go zasypiania przy piersi (co było prawie niemożliwe u maleństwa) i w małżeńskim łózku (to akurat nam się udało). Do niedawna problemy z zasypianiem były mi najzupełniej obce - kładłam go do łóżeczka i myk- oczka zamknięte (czasem po miucie, czasem po 30, ale bez żadnego marudzenia i płakania). Ale nadszedł chyba czas, kiedy łózeczko stało się dla mojego synka mnie atrakcyjne niż reszta pokoju, no i od dwóch tygodni mamy w domu wieczorną jazdę... Od tera powtarza się rytułał - pierś, kąpiel, położenie w łóżeczku i płacz.... Na początku myśłałam, ze to może kolki, skoro zawsze wieczorem o tej samej porze... Ale szybko okazało się, że wystarczy brysia wziąć na ręce, by przestał płakać (ale te dzieci szybko robią się cwane, co?), dlatego wypróbowywałam metodę podnoszenia i kładzenia, bo zostawienie go płaczącego w łóżeczku nawet na pięć minut wydaje mi się zbyt okrutne. Myślę, że metoda Tracy może się sprawdzać tylko u starszych dzieci, maluchy przynajmniej do 3-4 miesiąca chyba po porstu potrzebują jeszcze bliskości, jeszcze nie czują się zupełnie bezpieczne... Od trzech dni próbuję tego mojego zbója podnosić, kołysać i kłaść... Tyle, że jestem miękka - przedwczoraj mi się udało (po dziesięciu podnoszeniach), ale juz wczoraj po godzinie mąż się podniósł i pobiegł po gondolę... Czyli wychowawcza porażka.
Aż boję się tego wieczoru...
Niestety nie poszło do: Enigmaa, jus20sto, agusia, mari, kate332, isis, wikiwerka, jeszcze ponowiłam próbę do.. uf no i znów nie poszło do elfiko. Nie wiem czy coś nie tak z serwerem czy co? Zapisałam sobie wasze dane i spróbuję jutro, bo dziś to chyba nie ma większego sensu. Cały czas wyskakuje mi, że nie można znaleźć serwera. A tak bardzo chciałam wam to posłać.
A
Anik
Gość
Jeżeli to nie problem to ja bym też poprosiła - akazz@wp.pl
W oczekiwaniu na godzinę W poczytam.
Dzięki.
a
W oczekiwaniu na godzinę W poczytam.
Dzięki.
a
Niestety nadal wyskakuje mi tekst: nie można znaleźć serwera. Sama nie wiem co jest grane, bo próbowałam wysłać wiadmość do mojej koleżanki i poszło, a te wiadomości z książką nie przechodzą. Może któraś z was, która już ma tę książkę mi pomoże ją rozesłać do pozostałych dziewczyn. Bardzo o to proszę, bo mnie to nie wychodzi...
Dziewczyny wybaczcie naprawdę się staram.
Dziewczyny wybaczcie naprawdę się staram.
reklama
Podziel się: