Sylvana: 1,5 godziny to wcale nie tak źle ;-)
U nas na początku, czyli przez pierwsze 3 tygodnie zycia Milenki, nie było problemów, bo spała niemal cały czas. Od 4 tygodnia zaczął się koszmar
Usypianie zaczynało się po kąpieli o 19:30 a kończyło się tak, że mała zasypiała dopiero o północy. I tak dzień w dzień. 4 godziny usypiania, podczas ktrych robiliśmy wszystko żeby mała zasnęła: kołysanie, noszenie na rączkach, śpiewanie, usypianie przy cycku itd... a ona płakała i płakała.
W końcu doszłam do wniosku, że coś robimy nie tak, skoro mała nie potrafi zasnąć pomimo naszych usilnych prób. Przeczytałam jeszcze raz "Język niemowląt" Tracy Hogg i zastosowałam się do jej wskazówek. Z moimi małymi modyfikacjami (np. również jak w Twoim przypadku suszarka) mała zaczęła zasypiać o 3 godziny wcześniej, czyli po godzinie usypiania, a nie po czterech! I tak jest już od 2 tygodni. Teraz zasypia nam pomiędzy 20 a 21 (kąpiemy 19-19.30).
Opisywałam już na lutówkach jak w skrócie wygląda metoda Tracy Hogg, mogę tu wkleić ten opis, może Ci pomoże...
Po pierwsze - potrzebny jest stały codzienny rytm do którego dziecko się przyzwyczai. Dzieciaczki dobrze się czują wtedy, gdy wiedzą co po kolei ma nastąpić, więc kąpiel zawsze o tej samej porze, potem jedzonko, później chwila na uspokojenie i wyciszenie i zaraz potem zasypianie.
Po drugie - bardzo ważny jest moment w którym dziecko zaczyna przysypiać, żeby go nie przegapić i zareagować w dobrym momencie.
Ja po kąpieli i nakarmieniu gaszę całkiem światło w pokoju, zapalam w przedpokoju żeby tylko przez szybę troszkę światła docierało. Ważne żeby ograniczyć ilość bodźców docierających do dziecka. Zamykamy drzwi żeby nie było słychać zbyt wielu dźwięków i biorę ją na rączki. Ale nie kołyszę, nie głaszczę i nie spaceruję z nią po pokoju. Śpiewam cicho kołysankę albo coś mówię do niej monotonnym głosem.
Obserwuję kiedy ziewnie, trzeba dziecko odłożyć do łóżeczka najdalej po trzecim ziewnięciu, to BARDZO WAŻNE! Po ziewnięciach następuje moment kiedy dziecko ma taki szklany wzrok i wpatruje się w jeden punkt, ale pomimo otwartych oczu nic nie widzi. A później zamyka oczka. Jak już widzę że powoli zamyka oczka to odkładam ją delikatnie do łóżeczka.
Bardzo pomaga delikatne stukanie w pupkę albo plecki w rytmie bicia serca i szeptanie "szzz... szzzz... szzz..." co naśladuje dźwięki jakie dochodziły do dziecka w łonie matki.
Tak więc odkładam ją do łóżeczka. Mała czasem wtedy otwiera oczka i rozbudza się, wtedy jeszcze kontynuuję poklepywanie i to szzzz... No i włączam jej suszarkę na 20 minut, ale to już taki mój dodatek, Tracy o tym nie pisała
Czasem mała zaczyna płakać, wtedy od razu biorę ją na ręce i uspokajam - znowu śpiewam cicho kołysankę albo mówię do niej spokojnym głosem. Jak tylko przestanie płakać od razu odkładam. I tak dopóki nie zaśnie. Nie zdarzało się żebym musiała ja brać na ręce i odkładać więcej niż 5-6 razy i nie płakała tak bardzo jak wcześniej
Czasem jeśli tylko stęka i kwili to wystarczy podejść do łóżeczka, poklepać leciutko chwilkę po pleckach i poszzzzzzzeleścić. U nas naprawdę ta metoda zdała egzamin
Teraz widzę że wcześniej bombardowaliśmy ją zbyt dużą ilością bodźców - kołysanie, światło, spacerowanie, gadanie itd... a maluszka trzeba wyciszyć właśnie ograniczając te bodźce. I dokładnie wtedy kiedy sam stanie się senny - czyli obserwować to ziewanie, a nie wtedy kiedy my chcemy żeby zasnął.
Jeszcze 2 uwagi:
po tych kilku tygodniach z moim maluszkiem zauważyłam że im lepiej moja Milenka się wyśpi w ciągu dnia, tzn. utnie sobie na przykład 2 drzemki po 2-3 godziny, tym lepiej zasypia póóźniej wieczorem
tak więc nie należy raczej dziecku ograniczać spania w dzień, niech śpi tyle ile chce... im bardziej wypoczęta tym lepiej wieczorem zaśnie. Dzieci mają zupełnie odwrotnie niż dorośli - im bardziej są zmęczone tym bardziej stają się pobudzone (machają gwałtownie rączkami i nóżkami, prężą się i trudno im wtedy usnąć). Byle przez tym wieczornym zasypianiem nie spała ze 2-3 godziny.
A druga rzecz: dziecko naprawdę wyczuwa nasze emocje. Jeśli idziesz do niej żeby ją uśpić, to musisz to robić z pełną czułością i miłościa. Szeptać jej do uszka jak ją kochasz, nie niecierpliwić się i nie czekać żeby jak najszybciej zasnęłą. Po prostu uspokajać ją ciesząc się równocześnie tym jakie masz kochane maleństwo, myśleć co do niej czujesz, odrzucić wszekie złe emocje. Zaręczam, że wtedy usypianie pójdzie szybciej
Życzę powodzenia!
PS. Artykuł, a raczej książka dr Eduarda Estivill, opisuje metodę którą można stosować dopiero gdy dziecko skończy 6 miesięcy!!! Jest stanowczo zbyt drastyczna dla takiego maluszka który w tej chwili potrzebuje przede wszystkim tego, żebyś zapewniła mu poczucie bezpieczeństwa i swoją bliskość.