No tak, tylko jak karmisz w nocy i w trakcie zasypia, to jednak nie ma szans, żeby się obudziło tam, gdzie zasnęło. ;D
Brunex zasypia wieczorem bardzo ładnie w swoim łóżeczku, ale potem na cycka sie budzi, więc nie ma rady, trzeba go wyciągnąć. No i trudno, żeby potem specjalnie go przebudzić na moment odkładania do łóżeczka. :laugh:
Ok, żarty na bok, oczywiście wiem, o co chodzi... Chociaż u nas nie do końca się to sprawdza - wiele razy przewoziliśmy go, jak spał, i budził się na przykład w samochodzie lub w zupełnie innym miejscu, i był owszem, zdezorientowany, ale jeśli widział uśmiechniętą mamę czy tatę, to wyluzowywał i nie płakał.
My mamy teraz plan, żeby przestał się budzić między 12 a 5 rano. I w związku z tym odzwyczajamy go od jedzenia w tych godzinach, po prostu przestałam podawać pierś. Pierwszego dnia budził się wielokrotnie, mąż nosił go na ręku, to usypiał. Drugiego było już lepiej. Od czwartego dnia nie trzeba już brać go na ręce, wystarczy pogłaskać leżącego w łóżeczku, pogadać cichutko i uspakajająco i śpi. Czasem się wybudza, jak odchodzimy od łóżeczka (skrzypiąca podłoga) i poskarży się chwilkę, ale nie interweniujemy i najdalej po minucie już sam śpi. Można by pomyśleć, że wszystko pięknie i zgodnie z planem, ale niestety trwa to już ponad dwa tygodnie, a wciąż się budzi, jeden raz, ale się budzi. Zobaczymy, jak to dalej pójdzie...