eeeh, chyba nikt nie jest w stanie tego dokładnie obliczyć... Mi się też nic nie zgadza z niczym ;D Jeden lekarz określił mi termin porodu na 17 lipca, USG na 25 lipca, a drugi lekarz wpisał, że pomiędzy 20 a 25 dniem, wyliczył z tego średnią i według niego mój termin to 22 lipca... tak to wygląda ;] Dodam tylko, że nijak to się ma (każda z tych dat) do tego jak mam wpisane w karcie ciąży. Za cholerę to nie wychodzi 40 tygodni. Już dwa razy miałam przekręcone daty, ciągle wyliczają inaczej. Moje dziecię okazało się również większe niż powinno (o miesiąc wyprzedza swoich "rówieśników"), ale w tym przypadku to chyba kwestia genów (tatuś urodził się duuuuuuży ;P). Ja wychodzę z założenia, że nie ma co się tak napinać. Te różnice nie są takie duże, jest to kwestia najwyżej tygodnia, więc teraz to nie robi żadnej różnicy czy mamy dokładnie ten termin określony. Gorzej będzie jak już do owego terminu dojdzie... wtedy każdy dzień "w tę czy w tamtą stronę" się liczy. A tak swoją drogą, to ja też liczę po swojemu... i sobie ufam najbardziej. Po prostu wiem na jakim etapie ciąży jestem, tak samo jak wiedziałam "co" i w jakich rozmiarach noszę w środku. Co do samego terminu porodu, wyjdzie w praniu kto miał rację ;D