reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Iui - inseminacja w walce o pierwszą dzidzię

Po której Inseminacji zaszłaś w ciążę?


  • Wszystkich głosujących
    295
reklama
Aha to dzięki na wiadomość

" kto nie walczy ten nie niańczy "
Ale wiesz, może akurat ja tak trafiłam, słyszałam że tam ktoś miał in vitro i było ok. Ale np pielęgniarka po "polsko-czesku" tłumaczyła mi jak zrobić zastrzyk z pregnylu , połowy nie zrozumiałam, a ona zla że prosiłam o powtórzenie. Ej robiłam to pierwszy raz w życiu...

Napisane na HTC One A9s w aplikacji Forum BabyBoom
 
No i lekarz nie powiedział że mam brać progesteron dopochwowowo, a jak zapytałam na następnej wizycie to stwierdził że "aaa tam no doustnie też można" . W ogóle był zmęczony po duzyrze w szpitalu i tak podchodził do tego jakby chciał a nie mogł. A zas ten drugi Czech co mi raz robił IUI był taki niedelikatny, jakby z krowa miał doczynienia.
W Kato w Bocianie zupełnie inne podejście. Wizyta trwała prawie godzinę, wszystkie pytania mogłam zadać bez krepacji i ogólnie wydaje mi się że dużo lepiej.

Napisane na HTC One A9s w aplikacji Forum BabyBoom
 
Ostatnia edycja:
Ja najbliżej gdzie mam do.Kliniki to Rzeszów i się będę nad tamtym klinilami zastanawiać w razie czego no chyba że ten nowy lekarz skieruje mnie do Krakowa do kliniki

" kto nie walczy ten nie niańczy "
 
Hej Dziewczyny:-) Jestem tu nowa...chociaż mam wrażenie że się już trochę znamy bo podczytuje to forum od kilku lat tylko jakoś nie miałam odwagi wcześniej pisać...Przygarniecie kropka? Z Ptysiem staramy się o maluszka już od 11 lat, z różnym natężeniem. Za nami dopiero pierwsza inseminacja, powoli przymierzamy się do in vitro, ale możemy sobie na nie pozwolić pod koniec tego, albo na początku przyszłego roku. Pozdrawiam
 
Hej Dziewczyny:-) Jestem tu nowa...chociaż mam wrażenie że się już trochę znamy bo podczytuje to forum od kilku lat tylko jakoś nie miałam odwagi wcześniej pisać...Przygarniecie kropka? Z Ptysiem staramy się o maluszka już od 11 lat, z różnym natężeniem. Za nami dopiero pierwsza inseminacja, powoli przymierzamy się do in vitro, ale możemy sobie na nie pozwolić pod koniec tego, albo na początku przyszłego roku. Pozdrawiam
Hej fajnie że dolaczylas im.nas więcej tym lepiej a powiesz coś więcej? Skąd jesteście jakie macie problemy czy masz już dzieci?

" kto nie walczy ten nie niańczy "
 
Ja miałam IUI w Invimedzie we Wrocławiu. Zaczęłam leczenie w Irlandii, z polecenia koleżanki (której też tam pomogli) latałam do Wrocławia do Invimedu. Miałam podejść do 1 IUI by móc podejść do In vitro. Na szczęście IUI wystarczyła (tu też myśle pomogła psychika, o której pisały dziewczyny kilka stron wcześniej-IUI miała być tylko po to by podejść do in vitro i przez 5 lat starań był to najmniej odpowiedni moment na ciąże więc podejście do IUI to tylko miała być taka formalność, nie nastawiałam się na ciąże)
Nie mam porównania z innymi klinikami, ale byłam zadowolona.


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
A u ktorego lekarza bylas?
 
Mnie dziewczynki już brzuch pobolewa na okres szkoda że to jeszcze tyle czasu do okresu będzie w niedzielę albo w poniedziałek
Bhcg też zrobię w poniedziałek bo mam druga zmiane

" kto nie walczy ten nie niańczy "
 
reklama
A więc tak: Mieszkamy w Bydgoszczy. Po kilku latach ciągłego biegania po lekarzach okazało się że ma gruczolaka na przysadce, poza tym skłonność do torbieli i niedoczynność tarczycy. Od trzech lat przyjmuję bromergon i euthyrox. Jajowody drożne. Niestety ostatnio okazało się że Ptysiowi znacznie pogorszyły się wyniki- tylko 1,5% o prawidłowej budowie. Byliśmy załamani, chociaż z drugiej strony, przez wiele lat jego wyniki były idealne a dzidzi nie było. Po roku starań udałam się do poradni naturalnego planowania rodziny. Tragedia!!! Nie będę się już teraz nad tym rozpisywać. Napiszę tylko, że stwierdzono ciąże, której nie było. Potem byli kolejni lekarze, coraz drożsi, oszczędności się kurczyły, a my byliśmy u kresu. Przez pierwszych pięć, sześć lat zafundowaliśmy sobie karuzelę emocjonalną (zwłaszcza ja sobie, niestety:-(), nie trafiliśmy na dobrych lekarzy. Mam wrażenie że przez to, że zaczęliśmy się starać gdy miałam dwadzieścia lat, nikt na początku nie traktował mnie poważnie... Przerabiałam już chyba wszystkie naturalne metody z modlitwą włącznie:-). Ostatnie trzy lata były bardziej na luzie i teraz postanowiliśmy działać konkretnie. Wóz albo przewóz. Najtrudniejsze chyba jest to, że oboje pochodzimy z baaaardzo płodnych rodzin. Mam pięcioro rodzeństwa, Ptyś podobnie, i w najbliższej rodzinie nikt nie miał problemów z poczęciem, więc czasem czułam się w towarzystwie jakbym miała ze dwie głowy. No cóż...syty głodnego nie zrozumie. Z czasem temat dzieci stał się u nas zakazany, bo to za bardzo bolało...ale teraz zregenerowaliśmy siły i jesteśmy gotowi do boju. Nikt nie wie o naszych staraniach, no bo po co. Dosyć już mam głupich dogadywanek, tekstów typu: Bóg widocznie nie chce byście mieli dzieci, itp. By ciągle o tym nie myśleć zrobiłam kolejne kierunki studiów,skupiłam się na pracy, zoperowałam oczy i założyłam aparat na zęby, zaczęliśmy w końcu wyjeżdżać na urlopy i wtedy znów musiałam mierzyć się z zarzutami że jestem skupioną na sobie egoistką i nie nadaję się na matkę...Czas zweryfikował prawdziwych przyjaciół i osoby które nas wspierają a nie tylko dołują. Ale się rozpisałam, wybaczcie:-)
 
Do góry