Jakiś czas temu dowiedziałam się z bardzo pewnego źródła, że moja siostra obgaduje mnie za plecami ze swoją sąsiadką, której ja nawet nie znam i ona mnie. Padały tam dość przykre słowa pod adresem mojej osoby: że zrobiłam sobie in vitro bo taki mialam kaprys (chociaż nie chciałam, żeby osoby postronne wiedziały, że je miałam), że nie jestem gotowa na dziecko i moje dziecko będzie biedne, bo jak tylko odebrałam pozytywną betę o zaczełam się cieszyć a cieszyć się powinnam dpiero od końca 3 miesiąca, że własnie siedzę na forum i te deperatki co tam siedzą są mądrzejsze niż moja siostra...trochę rzeczy by wymieniać jeszcze. Ogólnie zabolało mnie to ale postanowiłam to olać wtedy, po prostu przestałam się do niej odzywać, informować jak się czuję, na pytania jak w ogóle napisała odpowiadałam tak albo nie i tyle. Postanowiłam się odciąć. Wczoraj miałam pogrzeb babci, i jak to po pogrzebie, dla najbliższej rodziny była zorganizowana stypa. Jak byłam w toalecie to słyszałam jak pod drzwiami moja rodzona siostra i kuzynka gadają na mój temat. W większości gadała moja siostra, że mi na łeb padło, że ona sie boi odezwać, bo do mnie nie można się odezwać bo mi hormony mózg zjadają, że nosze się jak paw bo jestem w ciąży chociaż prawie całą stypę siedziałam w kącie sobie z mężem, bo było dużo ludzi i nie chciałam się przeciskać. Wyszłam z toalety i obie zrobiły wielkie oczy i się rozeszły. Wczoraj nie powiedziałam ani słowa, pomyślałam sobie, że nie będę robić afery przy całej rodzinie. Dzisiaj napisałam jej na fb jakim prawem gada na mój temat za moimi plecami czy to z rodziną czy to z koleżankami. Oczywiście się wszystkiego wyparła i mnie jeszcze zrugała, że jakim prawem ja ją oczerniam. Napisałam jej, że nie chcę jej znać, że nie uważam jej za moją siostrę i nie chcę mieć z nią nic wspólnego.
Mam taki straszny żal, nie umiem tego zrozumieć. Jestem matką chrzestną jej córki, zawsze pomagałam jak o to prosiła, mój mąż załatwiał jej różne rzeczy bo ona ma męża, który ma firmę i nie ma czasu na rodzinę. Nie wiem jak tak można, od rana siedzę i płaczę ale nie z żalu a złości. Czuję, ze na prawdę nie chcę mieć z nią nic wspólnego i nie chcę, żeby moje dziecko też ją poznało.
Sorry dziewczyny ale oprócz mojej przyjaciółki jednej jedynej, której w tym momencie umiera mama na raka mam tylko Was.