katharina nie mów tak o sobie. ja pamiętam jak pojechaliśmy na pierwszą wizytę przed pierwszą planowaną IUI do pana profesora 300 km w jedną stronę. umówieni na godzinę. zajeżdżamy tłum par w poczekalni. żadne na godzinę wg kolejności wchodzimy wyczekaliśmy się 3 godziny po czym kazał mojemu M wziąć kubeczek i iść do toalety do której co chwilę ktoś się dobijał i oddać nasienie bo on chce zobaczyć jakie "szeki" mają plemniki. mój M. powiedział że nie da rady w takich warunkach. wróciliśmy a on na to że to nic bo to i tak nie ważne on sobie przed samą IUI wrzuci pod mikroskop. 170 pln kazał zapłacić paragonu nie dał bo mu się papier w kasie skończył. nigdy więcej nie wróciliśmy tam.
później miałam 4 ivf w klinice w której było mega miło, mega profesjonalnie a dupa kasę z nas wyciągneli i nie piszę tak dlatego że się nie udało, ale dlatego że jak dostaliśmy wypis ze wszystkich procedur jak szliśmy do nowej kliniki, to wynikało z niego tylko tyle że mieliśmy 4 procedury. żadnych konkretów lekarze w nowej klinice nic nie mogli wywnioskować i wyszło na to, ze wszystko od zera bo nie było punktu zaczepienia.
nie poddałam się i nie poddam. nie wiem jak będzie tym razem, ale będę walczyć.
Ty też walcz. masz jeszcze wiele szans.
Kamisiu
no co za dziad. co takiemu da, że Ty mandat dostałaś. a niech to szlag...