Magda, cieszę sie, że porwórciłas
widze, że byl relaks na urlopie i odpoczęłaś - to dobrze
w bardzo niefortunny sposob zostaliscie poinformowani o tej ciąży... zareagowałabym tak samo jak Ty
płaczem.. skoro ktos jest w udanym związku, głośno nie deklaruje, że nie zamierza miec dzieci, z sympatią podchodzi do innych maluchów, to każdy powinien mieć tyle oleju w głowie, aby domyślić się, że coś jest nie tak. i tak się zastanawiam, czym ta dziewczyna się kierowala... być moze zaslepiła ją radośc, a byc moze egoizm... niestety... nigdy nie zapomnę, jak moja siostra ze szwagrem przy wielkanocnym stole zakomunikowali, ze spodziewaja sie drugiego dziecka... i mam zal ogromny, ze nie uprzedzono mnie o tym... bo wiedzą, że mamy problem. tak wlasnie dostalam wiadrem w łeb i smigus dyngus z oczu mialam dzien wczesniej:/ okropne uczucie. oni banany na twarzach, ja potok łez z oczu. rozwalilo mnie to strasznie:/
Magdo, żadna z nas nie jest twardzielką, a że masz za sobą długą drogę, to nic dziwnego, że tak Cię to dotknęło.. już niebawem zaczniecie kurs i bedziecie coraz bliżej swojego dzieciątka
ja pewnie poszłabym na tego grilla, zaszyła się w tłumie innych i tyle. to już się stało, czasu nie da się cofnąć.
a co do dyskusji "mówić, nie mówić". moje najbliższe przyjaciólki mają po jednym cudnym dziecku, planują drugie. i jestem im bardzo wdzięczna, ze mi o tym mowią/ bo już z doświadczenia wiem, że nie ma nic gorszego, niż dostac wiadrem w łeb :/ wolę być na etapie staran, testów itd. najgorsze, co może być, to ukrywac takie informacje. w końcu ułomna nie jestem, by nie widzieć, że coś sie w temacie dzieje. tak przynajmniej mam ja.
Stacy, mocno zaciskam kciuki, by poniedziałek przyniósł CI dobre wieści :* z moim bratem tez mam bardzo bliski kontakt i wiem, że ma podobnie do Twojego. wszystkim naszym bliskim (z prawdziwego zdarzenia) jest z tym ciężko