Kochane, z góry przepraszam ,że tylko o sobie, ale mam (mamy) problem
Nie wiem czy powinnam w tym wątku, ale jakoś z Wami mi najlepiej i wierzę,że coś mądrego podpowiecie.
Pytałam o starenka przed iui.....
Mój m nie ma w ogóle ochoty na przytulanka
:-(wielkie ZERO
próbowałam już na różne sposoby....niestety nieskutecznie....cały czas jest zmeczony, to rano do pracy, do teraz nie..... wymówki gorsze niż u baby....
Jestem pewna (choć wiem, że pewna jest tyklko śmierć i podatki), że żadna zdrada itp nie wchodzą w gre....Wiem, że stresyuje sie pracą, widzę to...ale ja już tak dłużej nie mogę...
Wczoraj wieczorem się pokłuciłam, spaliśmy oddzielnie....
Dziś rano zażartował "wyspałaś sie złośnico" i wtedy wybuchłam....
Powiedziałam mu,że odnosze wrażenie ,że te IUI to dla niego zbawienie, że nie musi tych "przykrych obowiązkow" robic..., że mam tego wszystkiego dość,że mam swoje potrzeby i żeby nie mówił mi,że mam się uspokoic....ehhhhh cała chodzę....
Choć widzę, że się przejął...
dziewczyny nie wiem co robić:-
no::-( już mi się wszystkiego odechciało. Nie wiem czy przystapić do tej iui:-(
Nie kochalismy sie od ostatnich staranek!!!!!! i pewnie gdyby nie one abstynencja byłaby imponująca.....
Przepraszam was bardzo, ale mam taki kociol....a co z naszym "pożyciem małżeńskim" mam mu tylko dziecko urodzić??!!!
:-(
Mam mnóstwo emocji w sobie, nawet jak sie pogodzimy, jak ja mam się po tym wszystkim kochać....
Przepraszam Was, bo wiem, że są wieksze problemy, ale w tym momoencie to moja osobista tragedia - oczywiście odczucie subiektywne....ehhhhhh
Ryczeć mi sie chce....jak sobie pomyslę, ze kiedyś to ja musiałam odmawiać bo chłop miał taką forme...:-
angry: