Smerfeta,
Kasik, dzięki :-)
Kasik, ja pamiętam jak Ty mi w październiku pisałaś, że nie mam się martwić bo może akurat na koniec roku dostanę niespodziewany telefon z kliniki, że mogę zaczynać. Wtedy za bardzo w to nie wierzyłam, a jednak Twój scenariusz się sprawdził :-) powiem Ci, że tez się nawet trochę cieszę, że tak trochę na wariacko to przebiega, jak napisałaś - nie mam czasu za bardzo nad wszystkim rozmyślać, tak jak to u mnie zazwyczaj wygląda.
Swoją drogą to chyba mieliśmy sporo szczęścia bo dr powiedział, że jesteśmy 15. parą do której zadzwonił, a 3. która sie "załapała" bo pozostałe albo były w nieodpowiednim momencie cyklu, albo po prostu nie mogły z innych względów zaczynać od zaraz. A ja w dniu telefonu miałam akurat 1 dzień cyklu (jeszcze rano ze smutkiem pomyślałam sobie "znowu okres, a do in vitro jeszcze tak długo..."
) więc już następnego dnia zaczęłam stymulację. Chociaż raz coś się ułożyło jak należy, chyba św. Mikołaj maczał w tym palce ;-)
Smerfeta, tak już jestem na zastrzykach, mam Puregon i Menopur, ja się przede wszystkim cieszę, że tym razem krótki protokół dlatego, że to oznacza mniej zastrzyków
A piesek, jak już wspomniałam, robi się coraz bardziej rozbrykany
Zadomowił się na dobre i czasami próbuje rządzić, narobił parę szkód mieszkaniowych, ale w przyszłym roku i tak planujemy remont więc uchodzi mu to na sucho. No i jest ulubieńcem całej rodziny, co niestety wiąże się z tym, że gdzie się z nim nie pokażemy, tam musi dostać coś do przekąszenia, pomimo naszych próśb, żeby nie dawać mu wszystkiego, czego sobie tylko zażyczy. Ale kończy się po prostu tym, że i tak to dostaje, tyle, że tak, żebyśmy nie widzieli